sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 45:



Budząc się rano , nie zauważyłam obok siebie Roberta. Może naprawdę obraził się za moje niestosowne zachowanie ? … Nie wiem … Wstałam z łóżka i z wcześniej przygotowanymi ubraniami udałam się do łazienki: 

W trakcie rozczesywania moich kasztanowych włosów, do pomieszczenia bez żadnej , wcześniejszej zapowiedzi wkroczyła rozweselona Iwona , podśpiewując pod nosem nieznaną mi mieszankę angielskich słów . Wzruszyłam tylko ramionami i wróciłam do swojego zajęcia.
- Dzielny ten nasz Robert co ? – zagadnęła nakładając pastę na niebieską szczoteczkę 

- Ta – odparłam znudzenie i włożyłam szczotkę do brązowego koszyka
- Wiesz chciałam cię zaprosić … - mówiła wkładając szczoteczkę do buzi
- Stop ! – przerwałam jej – Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę a pani i pani dzielny  syn możecie robić co chcecie
- Ale …
- Do zobaczenia ! – zniknęłam za ścianą i zeszłam na dół. W kuchni opary o blat stał Robert przygotowując swojego ulubionego steka. Bez słowa zrobiłam sobie kawę i usiadłam przy stole rozkoszując się ciepłą cieczą , która każdego ranka pobudzała moje ciało. 

- Długo jeszcze będziesz taka obrażona ? – zapytał spokojnym tonem
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami odstawiając pusty kubek do zlewu
- pomożesz mi .?
- Przykro mi wychodzę – zabrałam brązową torebkę z kanapy
- Muszę ci cos powiedzieć  – próbował mnie zatrzymać , gestykulując dłońmi a w jednej z nich trzymał drewnianą łyżkę
- Tak wiem żałujesz tego wczoraj , więcej się to nie powtórzy bla , bla …
- Ale …
- Paaa ! – pożegnałam się wychodząc z domu. Już wcześniej umówiłam się z Marco , który postanowił efektywnie wykorzystać czas , kiedy Andżelika kuruje się w szpitalu. Ostatni raz obejrzałam się za siebie i nacisnęłam dzwonek. Już po chwili w drzwiach stanął blondyn. Szybko wtargnęłam do mieszkania. Przezorny zawsze ubezpieczony. Nie chcę aby jakiś brukowiec mnie tu zobaczył.
- Cześć – pocałowałam go w policzek. Zamknął drzwi a ja w tym czasie zrzuciłam buty i torebkę. Czułam się tu jak u siebie. – Co gotowałeś ? – zajrzałam do garnków stających na kuchence. Niestety był w nich tylko przypalony makaron i zapleśniała zupa
- Tęskniłem – szepnął obejmując mnie w biodrach. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Pierwszy raz tak do mnie powiedział. Zwykle na naszych spotkaniach nie mówiliśmy sobie nawet głupiego cześć. Po prostu robiliśmy swoje i każde wracało do normalnego życia.
- Bardzo ? – obróciłam się w jego stronę , korcąco uśmiechając rozpinałam pasek jego spodni
- Mam udowodnić ? – zapytał przyciągając mnie jeszcze bliżej tak aby nie dzielił nas nawet najmniejszy milimetr
- Yhym … - mruknęłam i za rękę poprowadziłam go w stronę sypialni.



- Taka rozczochrana jesteś jeszcze bardziej seksi – uśmiechnął się , gładząc moje włosy. W tym czasie ja uspokajałam oddech i szybko bijące serce jakby zaraz miało wyskoczyć. Odwróciłam się w jego stronę i delikatnie pogładziłam po policzku. Może to i głupie ale wyobraziłam sobie jakbyśmy nadal byli razem. Podciągnęłam się na łokciach i zbliżyłam swoją twarz do jego. Nie protestował. Oddawał każdy mój pocałunek z coraz większą zachłannością. Nie przeszkadzał nam wtedy nawet trzeci raz dzwoniący telefon. Liczyliśmy się tylko my. Moja cierpliwość nie należała do najdłuższych i znudziło mi się wysłuchiwanie kolejny raz nudnego dzwonka. Mimo że nasze języki prowadziły zaciętą walkę sięgnęłam ręką po urządzenie. Marco z pocałunkami zjechał na szyję , tak że mogłam nacisnąć zieloną słuchawkę. Jego szybki refleks nie pozwolił mi na to. Szybko wyrwał mi telefon i schował za siebie.
- Marco proszę – spojrzałam błagalnie na chłopaka lecz to nie pomogło. Okryłam atrybuty swojej kobiecości i usiadłam na łóżku , niecierpliwie przeczesując ręką włosy.
- Roberta nie zdążyłaś zadowolić że teraz wydzwania ? – zapytał z wielkim uśmiechem patrząc na wyświetlacz
- Zamknij się i oddaj to – powiedziałam twardo , puszczając mimo uszu jego wcześniejszą docinkę , która zagrała mi na nerwach
- Nie – odpowiedział i zeskoczył z łóżka
- Reus do jasnej cholery ! – krzyknęłam głośno że przez otwarte drzwi balkonowe mogli mnie nawet usłyszeć sąsiedzi
- Dobrze już – udał przestraszonego i wyciągną rękę wraz z urządzeniem w moją stronę. Chciałam mu go wyrwać ale znów schował rękę za siebie. W środku mnie już się gotowało a on uśmiechnął się słodko i pokazał palcem na swój policzek. Westchnęłam ciężko i chciałam go pocałować tam gdzie prosił. Prawie dotknęłam ustami jego skóry a on odwrócił głowę i pocałowałam go w usta. Posłusznie oddał mi telefon i usiadł na łóżku zakładając spodnie. Poszłam w jego ślady i ubrałam się w swoje ubrania, poprawiając włosy w lusterku.
- Szkoda że już wychodzisz – oparł się o ścianę kiedy zakładałam swoje buty
- Andżelika mnie zastąpi – burknęłam i wstałam z niskiego pufika , biorąc torebkę do dłoni.
- Ej kocico co jest ? – złapał mnie za ramiona. Aby uniknąć jego wzroku odwróciłam głowę.

- Nic , baw się dobrze ,kiedy  twojej dziewczyny nie ma – pożyczyłam z wymuszanym uśmiechem i wytarłam z jego ust moją szminkę. Z domu wyszłam niemalże trzaskając drzwiami. Myślałam że te spotkania dla niego coś znaczę i w końcu skończy z tym swoim poczuciem humoru i zacznie brać pod uwagę co mogę czuć ja. Nawet jeśli mój rozum mówił to , to serce biło wciąż dla niego mimo tych wszystkich krzywd. To dla niego okłamuje wszystkich. Kiedy weszłam do swojego domu zobaczyłam jak przy stole , jedząc obiad siedzi Robert Iwona i jakiś facet trzymając jej dłoń , a między tą trójką trwał interesujący dialog
- Jak dobrze że już wróciłaś złotoko – uśmiechnęła się Iwona i podbiegła do mnie. Zabrała a raczej wyrwała mi torebkę, kładąc ją na komodzie. Za rękę poprowadziła mnie do jadalni i pokazała miejsce na którym mam usiąść – To jest właśnie Ola , dziewczyna Roberta – przedstawiła mnie .Tajemniczy facet tylko się uśmiechnął i wyciągnął swoją dłoń w moją stronę
- dzień Dobry – przywitałam się beznamiętnie i skrzyżowałam ręce na piersiach. Zdziwiony mężczyzna wrócił do konsumpcji posiłku. – Boli mnie głowa i chyba pójdę się położyć – oznajmiłam i skierowałam się w stronę sypialni. Z biurka wzięłam laptopa i wraz z nim zaległam na miękkim łóżku sprawdzając Facebooka. Odpisałam na kilka wiadomości od fanek , kiedy mój spokój postanowił zaburzyć Robert wtargając z pretensjami do pomieszczenia w którym przebywałam
- Możesz mi powiedzieć gdzie byłaś ? – zapytał spokojnie lecz widziałam jak w środku się gotuje. Dokładnie zamknął drzwi aby jego idealna mamusia nadal myślała że nasz związek jest tak samo idealny jak jej – Dzwoniłem 15 razy !
- A ty odwiedziłeś Andżelikę w szpitalu? – uniosłam prawą brew wyłaniając twarz zza ekranu laptopa
- Czyli o to ci chodzi – mruknął pod nosem – Jesteś zwyczajnie zazdrosna
- Hhahhaha uważaj bo się jeszcze popłaczę – odpowiedziałam sarkastycznie – O takie coś … nigdy – wycedziłam i wróciłam do namiętnego śledzenia niemieckiej aktorki na portalu plotkarskim. Obojętne było mi czy chce odbić mi Lewego czy nie. Dla mnie ważniejszym problemem są myśli , które zaprząta nikt inny jak Marco. Nie ma dnie w którym bym o nim nie pomyślała. Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne ?
- Ty moja obrażalska – usiadł obok mnie i objął ramieniem
- Nie sprawdzam cię – powiedziałam odkładając laptopa na bok – Możesz znaleźć sobie inną , nie zabronię ci  tego
- Ola , ja tylko ciebie kocham –zapewnił
- A może to tylko przyzwyczajenie ? – zapytałam patrząc wprost w jego oczy których wyraźnie widać było zdziwienie – Chcesz żeby było jak dawniej , ale Robert zrozum , tamte lata minęły i już nic nie będzie tak samo …
- Wystarczy mi że jesteś obok – uśmiechnął się i pocałował w skroń – Może wyjdziemy na jakieś neutralne środkowsko ? – zapytał słysząc jak pod drzwiami słychać kroki Iwony
- W takim razie chodźmy – odparłam ochoczo zarzucając bluzę na ramiona. Wyszyliśmy na spacer po park. Dokładnie pamiętam jak za dawnych czasów robiliśmy to prawie codziennie. W trakcie zadzwonił do mnie Jurgen który poinformował że za 3 dni wraz z niemiecką kadrą wyjeżdżam na zgrupowanie gdyż tamtejszy psycholog właśnie się rozchorował. Nie powiem … Jedna część mnie skakała z radości gdyż będę mogła spędzić z Marco więcej czasu niż zwykle. Oczywiście ten czas mogłabym poświęcić na odbudowanie relacji z Robertem. Trudno mi wybrać pomiędzy ich dwójką. Przy Robercie czuję się bezpieczna ale kocham go jak brata i to się raczej nie zmieni a Marco ? Marco sprawia  że na sam jego widok w moim brzuchu pojawia się stado motyli. Tylko on umiał i nadal umie sprawić że czuję się kochana mimo tych wszystkich naszych błędów które doprowadziły do naszego rozstania. Po prostu …

-------------------------------------
Ufff w końcu się przemogłam i go napisałam. Postaram się teraz rozdziały dodawać regularnie :)
Czekamy na meczyk <33333333 ! :*
Miłego , słonecznego i aktywnego weekendu :*
Pozdrawiam , Alex :) 
                                               hahhahahhahaha XD Imprezka trwa :P
 

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział !
    Bardzo mi się podoba.
    Nie ukrywam, że trochę się ciesze z tego romansu Oli i Marco.
    Może wyniknie z tego coś więcej ?
    Wydaje mi się, że blondyn kocha Ole, ale nie chce dać po sobie tego poznać, bo ta w końcu bardzo go skrzywdziła.
    Jestem ciekawa co wydarzy się na zgrupowaniu kadry.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    P.S. zapraszam na nowy rozdział o losach Melanie, Marco i Mario

    http://obiecaj-ze-mnie-nie-skrzywdzisz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :)

    http://instagram.com/p/mbV00ji_tz/
    jestem pewna ze Marco jest znow z Caro .
    zobaczcie same .

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super ;) w ogóle super piszesz :)
    Ale Olka mnie wkurza swoim zachowaniem zachowuje się egoistycznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, ale te gierki Oli trochę mnie przerażają.
    Wkurza mnie Jej zachowanie. Żal mi Roberta ;c
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No no... :)
    Bardzo podoba mi sie ten rozdzial. ♡
    Nie chce myslec, co bedzie sie dzialo na zgripowaniu... ^^
    Znajac Ciebie... bedzie ostro... :)

    OdpowiedzUsuń