czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 25 :



- Dla państwa jeden pokój  ? – zapytała nas młoda recepcjonistka
- Tak , tak – odpowiedział Robert przyglądając się mojej przestraszonej minie – A czy mogłaby pani zachować dyskrecję ? – położył na ciemny blat kilka banknotów
- Oczywiście – przytaknęła zadowolona i podała nam klucz - Pokój 208
- Dziękujemy – Robert objął mnie ramieniem i razem powędrowaliśmy w stronę windy . W środku było strasznie duszno ponieważ to ja zabierałam większość tlenu . Dalej nie mogłam opanować łez. Zdałam sobie sprawę jak strasznie postąpiłam do tego cholernie raniąc Marco .
- Olu proszę – przytulił mnie brunet kiedy byliśmy już w pokoju
- On ma rację , ja jestem dziwką – pociągnęłam nosem
- Słońce nie wolno ci tak mówić – pogłaskał mnie po policzku – Jesteś wspaniałą dziewczyną i na pewno jeszcze wspanialszą matką
-  A co jeśli nie  ? – spojrzałam w jego śliczne tęczówki
- Zobaczysz jak urodzi się nasz mały piłkarz – podwinął moją bluzkę i rękoma dotykał mojego brzuszka
- A co jeśli to będzie piłkarka ? – uśmiechnęłam się lekko , widząc jak Robertowi naprawdę  na nas zależy
- Będę miał drugą ciebie – pocałował mnie lekko w usta . Jego pocałunek nie był namiętny . Tulił mnie do siebie jakbym miała się zaraz rozpłynąć . Nagle poczułam że unoszę się nad ziemią a potem ląduję na miękkim łożu – Musicie odpocząć
- Elo tatuś – pomachałam mu ręką przed twarzą – Młoda godzina
- Dobranoc – pocałował mnie w czubek nosa i przykrył ciepłym kocem
- Normalnie foch – skrzyżowałam ręce na piersiach a Lewy tylko cicho się zaśmiał . Specjalnie zaczęłam go łaskotać . To zawsze była moja tajna broń lecz nie dzisiaj . Chłopak po chwili znalazł się nade mną i złapał za ręce tak że nie mogłam wykonać nawet najmniejszego ruchu
- Dobranoc – powtórzył z naciskiem i musnął mój policzek . Opadł na łóżko a ja wtuliłam się w jego ciało . Znów zrobiło mi się przykro kiedy pomyślałam jak może czuć się teraz Marco . Porzucony , niekochany ,  zraniony ? Mój zmieniający nastrój dawał się we znaki a po moim policzku spłynęła łza którą jak najszybciej wytarłam . Teraz jest już pozamiatane i muszę zacząć życie od nowa tylko czy aby nie było one gorsze od poprzedniego ?

Rano obudziły mnie ciepłe promienie słońca . Przetarłam lekko oczy i zauważyłam że Roberta już nie ma obok mnie . Podniosłam się na łokciach i wtedy zobaczyłam jak wychodzi z łazienki z samym ręcznikiem na biodrach . Sama się sobie dziwiłam że widok jego , prawie nagiego dalej będzie wywoływał ciarki na moim ciele .
- Witaj skarbie – wskoczył na łóżko a z małej szafki nocnej wyjął talerz pełen zdrowych pyszności – Proszę
- Teraz zawsze tak będzie ? – zapytałam odbierając moje śniadanie
- A chcesz ? – objął mnie ramieniem
- To nie będzie łatwe ale spróbuję ciebie… pokochać – te słowa ledwie przechodziły mi przez gardło
- Tej miłości którą mam w sobie wystarczy za nas oboje – uśmiechnął się
- Naprawdę nie boisz się że przeze mnie stracisz wszystko ? – zapytałam zdziwiona
- Kocham cię i chcę być z tobą nie ważne czy wszyscy się ode mnie odwrócą – powiedział poważnie
- A Marco ?
- Wiesz … - pocałował mnie w skroń – Już dawno obiecywaliśmy sobie że nigdy nie pokłócimy się przez kobietę
- Właśnie to zrobiliście – westchnęłam
- Porozmawiam z nim i wszystko wróci do normy – zapewnił – Obiecuję ci to …

Dwie godziny później byliśmy już gotowi do powrotu do Dortmundu . Wiedziałam że teraz nie ma odwrotu i wszystko się wyda. Byłam już przygotowana na poniżanie czy wytykanie palcami . W końcu chyba sobie na to zasłużyłam ? Najważniejsze w moim życiu stało się to aby to dziecko które nosze pod sercem miało szczęśliwą rodzinę i ciepło którego ja nigdy nie dostałam od swojej mamy . Nieważne czy tym zniszczę swoje życie . Zapewnię mu wszystko co najlepsze
- Ty w ogóle zamykałeś drzwi ? – zapytałam widząc że drzwi już chyba naszego domu są otwarte
- To może Łukasz , ma moje klucze – stwierdził i udaliśmy się do środka . Wielkim zdziwieniem było dla nas obojga kiedy w środku zamiast Łukasza zobaczyliśmy Anię ze śliczną murzynką na rękach 


- O Witajcie ! – przywitała się serdecznie brunetka
- Anka możesz mi powiedzieć co to … ? – spojrzał na dziewczynkę która się uśmiechała
- Jak co ?! – zdziwiła się – Nasza córka …


--------------------------------------------
Nie popisałam się tym rozdziałem. Jest bez sensu .
Ale za to Wam dziewczynki dziękuję 4,000 wyświetleń <3
Jestem szczęśliwa że ktoś chce czytać to opowiadanie  
Przepraszam że nie komentuje Waszych ale brak czasu . Spróbuję to nadrobić 

A skoro jesteśmy już przy sprawach sercowych naszego Marco to mam niespodziankę :



Więc co lubi Marco Reus w dziewczynach :
- uśmiech
- oczy
- że są nieśmiałe
- że robią taką niewinną minę
Jego ideał :
- niebieskie oczy
- brunetka, długie włosy
- wysoka ( 170 cm )
- białe jak śnieg zęby i równe

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 24 :



- Trzymaj się mała – Robert pocałował mnie w czoło kiedy na wjeździe pojawił się czarny samochód Marco
- Nie jestem mała – odpowiedziałam z wyrzutem i złapałam za uchwyt małą walizkę
- Oj słońce … - westchnął położył swoją rękę na moich plecach i razem wyszliśmy z domu kierując się w stronę zadowolonego Reusa
- Siema – przywitał się serdecznie
- Cześć – podał mu rękę Robert – Masz ją pilnować – pogroził palcem
- Robert dam sobie radę – popatrzyłam na niego
- Mam nadzieję – uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek . Kątem oka zauważyłam że Marco wcale to nie przeszkadzało bo nadal był uśmiechnięty – Do zobaczenia – pożegnał nas machając ręką i wraz ze swoją torbą pojechał na trening . W samochodzie między mną i Marco panowała trochę krępująca cisza . Nie bardzo wiedziałam jak się mam zachować skoro zaraz będę musiała mu wyznać że popełniłam ogromny błąd którego owoc ukaże się na tym świecie za dokładnie osiem miesięcy . Nagle mój telefon zawibrował co oznaczało że dostałam wiadomość . Wyjęłam sprzęt z torebki i odczytałam 

„ Już tęsknię :* ”

Uśmiechnęłam się sama do siebie co nie umknęło uwadze blondyna
- Robert ? – uniósł prawą brew
- Co ? – popatrzyłam na niego odrywając się od ekranu smartphona  – Ah … tak
- A co napisał ? – zainteresował się
- Odwołali trening – skłamałam – Klopp się rozchorował
- O to dziwne bo rano dzwoniłem do niego i czuł się całkiem nie źle
- Czepiasz się – stwierdziłam i odpięłam pasy
- To tutaj – oznajmił Marco kiedy stanęliśmy przed ślicznym drewnianym domkiem . Aż mu zazdrościłam że to tutaj spędził dzieciństwo a nie jak ja w bloku . 


Wysiadłam z samochodu i z podziwem oglądałam przyrodę
- To może chociaż złapiemy się za ręce ? – zapytał blondyn kiedy stanęliśmy przed drzwiami
- Jasne – podałam mu swoją dłoń a Marco nacisnął dzwonek i już po chwili otworzyła nam starsza kobieta . Nie mogłam wykrztusić z siebie żadnego słowa a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka
- To jest właśnie moja dziewczyna  - oznajmił blondyn
- Dzień Dobry – wymusiłam uśmiech
- Nie denerwuj się tak kochanie – zwróciła się życzliwie w moją stronę kobieta – Zapraszam do stołu – podczas kolacji za nas dwoje odpowiadał Marco na zadawane przez swoich rodziców pytania . Co jak co ale bajkopisarzem mógłby już zostać
- To może ja pokażę ci resztę domu – znów złapał mnie za rękę i odsunął krzesło
- A może Ola jest jeszcze głodna ?  - zwrócił mu uwagę tata
- Nie – uśmiechnęłam się w stronę starszego mężczyzny – Dobranoc


- To tutaj – popchnął drzwi a moim oczom ukazał się przytulny pokoik
- My mamy spać tu razem , w jednym łóżku ? – zapytałam
- Boisz się ? Przecież już nie raz spaliśmy razem – usiadł na kanapie
- Nie – zaprzeczyłam postawiłam walizkę obok komody
- Właściwie to chciałem ci coś jeszcze powiedzieć – oznajmił i pociągnął mnie za rękę tak że usiadłam na jego kolanach - Ten wyjazd był prestesktem abyśmy mogli się pogodzić
- Marco ale …
- Tak wiem , cholernie cię zraniłem ale kocham , kocham , kocham , kocham […] – powtarzał to jeszcze kilka razy – Najbardziej na świecie
- My … my … nie możemy być razem – powiedziałam poważnie
- Jak to ? – zdziwił się – Przecież się kochamy
- Znienawidzisz mnie ale ja nie mogę dłużej tego ukrywać – do moich oczy napłynęły gorzkie łzy
- Ola – złapał mnie za ramiona – Uspokój się i powiedz o co ci chodzi
- Jestem w ciąży – oznajmiłam a Marco popatrzył na mnie z niedowierzaniem – z Robertem – dodałam po chwili . Teraz w jego oczach pojawiła się złość . Gwałtownie zrzucił mnie ze swoich kolan i z całej siły kopnął nogą w ścianę
- Jak mogłaś mi  to zrobić ?! – podniósł ton głosu
- Marco ja naprawdę nie chciałam – wstałam z zajmowanego miejsca i chciałam dotknąć jego ramienia ale oddalił się ode mnie
- Wyjdź stąd – nakazał zimno
- Pozwól mi to wytłumaczyć …
- Tu nie ma co tłumaczyć . Zachowałaś się jak zwykła dziwka  - wysyczał przez zaciśnięte zęby
- Nie nazywaj mnie tak – po moim policzku spłynęło kilka łez połączony z tuszem do rzęs
- Nie chcę cię więcej widzieć – powiedział i rzucił się na łóżko . Przez chwilę nie odzywał się tak że echo niosło tylko moje ciche szlochanie – Nie słyszałaś ?! Wyjdź – krzyknął wściekły a ja postanowiłam wypełnić to o co prosił . Teraz mam co chciałam . Zabrałam swoją walizkę i stanęłam w salonie
- Przepraszam za wszystko ale ja nigdy nie zostanę państwa synową – otarłam łzy z policzka a małżeństwo spojrzało na mnie niczym na wariatkę  – Jeszcze raz przepraszam – szepnęłam , odwróciłam się na pięcie i powędrowałam do korytarza zabierając swoją kurtkę i przy okazji zadzwoniłam do Roberta aby po mnie przyjechał zaś sama usiadłam na schodu myśląc o swoim życiu które spieprzyłam na własne życzenie . Teraz wszyscy będą wytykać mnie palcami bo jaka dziewiętnastoletnia dziewczyna chodzi po mieście z brzuchem  a do tego to dziecko jest piłkarza który ma żonę
- Ola co się stało ? – mama Marco położyła rękę na moim ramieniu – Przecież byliście tak zakochani
- Byliśmy – zaakcentowałam
- Posłuchaj – usiadła obok mnie – W każdym związku pojawia się kryzys który da się przezwyciężyć
- Ale to nie jest kryzys – popatrzyłam w jej stronę – Ja zrobiłam coś strasznego
- Może tak ci się tylko wydaje , Marco ci na pewno wybaczy
- Nie tym razem – wstałam z zajmowanego miejsca zapięłam kurtkę gdyż zerwał się silny i zimny wiatr a ja musiałam mieć  na uwadze zdrowie moje jak i naszego dziecka
- To może chociaż powiedz co się stało ? – zapytała kiedy na podjazd zajechał Robert czarnym mercedesem . Wtedy mama Marco złożyła wszystko do kupy i bez słowa weszła do domu .
- Wszystko dobrze ? – zapytał z troską
- Tak ale nie wracajmy do domu – poprosiłam siadając do samochodu
- Jak sobie pani życzy – posłał mi niebiański uśmiech który jednak wcale nie poprawił mi humoru . Robert wykonał moją prośbę i razem udaliśmy się do pobliskiego hotelu gdyż nie miałam ochoty na kolejną długa i męczącą podróż .  



---------------------------------------------
Tak przegraliśmy 3-0 ale prawdziwi kibice zostaną a sezonowcy odejdą. Skoro jesteśmy już przy temacie . Nie jestem zła na Mario z kilku powodów : 

- Po bramce nie cieszył się jak wariat, tylko wystawił ręce w górę w ramach przeprosin
- Po meczu nie cieszył się z swoimi nowymi kolegami, ale podbiegł na połowę Dortmundu i pocieszał starych kolegów i rozmawiał między innymi z Łukasze, Romanem, Kevinem i Pierre
- Po prysznicu wszedł do stani w której byli Borussen i spędził tam kilkanaście minut

Nie miejmy do niego żalu a spróbujmy zrozumieć . Był rozerwany pomiędzy dwoma klubami a jest dość młodym piłkarzem i za to co pokazał nikt nie powinien go obrażać  ! 

To tyle moich wywodów na ten temat ... Życzę miłej lektury i do następnego ! :* 





 ( Tłumacząc na polski... To była tylko gra ... Jestem tu dla ciebie bratem, a ty dla mnie, bez względu na to, co się dzieje... ) <3