sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 20 :



Obudziłam się dalej wtulona w ciało Roberta , który nie spał a dokładnie mi się przyglądał .
- O czym myślisz ? – przeciągnęłam się  
- O niczym ważnym – swój wzrok skupił na mnie
- Byłeś tu całą noc ? – zapytałam
- Tak , Ani nie ma i nawet nie wiem gdzie jest i kiedy wróci
- Czyli jeśli masz wolne to zawieź mnie do Poznania
- Dlaczego tam ?
- Chcę trochę pobyć u Dominiki i wszystko przemyśleć  - oznajmiłam
- To powinniśmy się chyba zbierać – uśmiechnął się i wstał z łóżka . Zrobiłam to samo zabierając z mojej walizki jakieś rzeczy na przebranie : 




Wzięłam krótki prysznic i zrobiłam dość mocny makijaż . Moje oczy były napuchnięte i niczym nie dało się ich zamaskować , ale najbardziej dziwiło mnie to że Ani nadal nie ma . Miała wrócić z Egiptu bynajmniej dwa dni temu . Gotowa wyszłam i zamknęłam swoją walizkę . Po lekkim śniadaniu ruszyliśmy w drogę . Przez cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy a przy tym słuchając naszych ulubionych piosenek
- Lubię kiedy jesteś taka uśmiechnięta – powiedział radośnie Robert
- Nie podlizuj się – pokazałam piłkarzowi język i wróciłam do nucenia mojej piosenki . Tuż za granicą mimo iż Robert dociskał gaz samochód stawiał opory . W końcu zdenerwowany piłkarz wyszedł sprawdzić co się stało . Niestety złapaliśmy gumę  i to w środku jakiegoś lasu . Lepiej po prostu być nie mogło ?!
- I co teraz ? – siadłam na masce i spojrzałam na Lewego oglądającego kapcia
- Przenocujemy tutaj – oznajmił i stanął obok mnie też opierając się o swoje cacuszko
- Chyba zwariowałeś ?! W środku lasu a jak nas wilki zjedzą albo jakieś kanibale zaatakują – spanikowałam
- Przy mnie jesteś bezpieczna – objął mnie ramieniem . Aż cieplej na sercu mi się zrobiło ale dalej myślałam o Marco
- Pamiętasz jak kiedyś tak siedzieliśmy podczas naszych wycieczek ? – spojrzałam w jego błękitne tęczówki
- Jak dziś – uśmiechnął się  - Te wszystkie zachody słońca , szkoda że już tego nie ma – westchnął a ja położyłam głowę na jego ramieniu . Miło było powspominać te wszystkie chwilę spędzone z nim
- Jak myślisz co on teraz robi ? – wypaliłam nagle
- Nie myśl o tym – pogłaskał mnie po zimnym od wiatru policzku – Na pewno się pogodzicie
- Co jeśli nie ?
- Obiecuję ci to – uniósł lekko kąciki swoich ust
- Idziemy do samochodu bo zimno się robi ? – zapytałam i potarłam zziębnięta skórę . Oboje weszli do czarnego mercedesa kładąc się obok siebie na tylnich siedzeniach samochodu . W pewnym momencie  byli kochankowie zaczęli się całować . Robertowi wystarczało to że może dotykać ust dziewczyny którą kocha zaś ona pod wpływem wcześniejszych wspomnień liczyła na coś więcej , choć nadal w jej sercu był ten którego prawdziwie kocha . Czy można kochać dwóch facetów na raz ?  Najprawdopodobniej tak , ale w jej przypadku jeden był prawdziwą miłością a drugi tylko miłym wspomnieniem , który daje o sobie znać każdego dnia , nocy . Nie myślała co będzie później . Chciała aby ktoś był przy niej w tym momencie , który pocieszy i powie kilka słów otuchy ale czy wybrała dobry adres ? Zaś on dopiero przy niej zrozumiał co znaczy naprawdę kochać kobietę  choć przed oczyma dalej miał twarz najlepszego przyjaciela . Co powie kiedy się dowie ? Znienawidzi go ? Ale czego nie robi się dla kobiety która jest całym światem . Ola spokojnie wjechała swoimi zimnymi dłońmi pod jego koszulkę  gładząc pięknie wyrzeźbiony tors . W sumie z Marco nic ją nie łączy i może robić co chce . Ale czy aby potem tego nie żałowała ?  Zdjęła koszulkę z piłkarza co zrobił i on w przypływie emocji . Ich pocałunki z minuty na minutę stawały się coraz bardziej namiętnie . Jego duże dłonie dotarły do zapięcia jej stanika . Jednak piłkarz nie miał odwagi aby go rozpiąć. Jak to zrobi nie będzie już odwrotu . Zniesmaczona czekaniem dziewczyna  oderwała na chwilę wargi od jego ust
- Dlaczego tego nie zrobisz ? – zapytała
- Kotku , możemy tego żałować , nadal kochasz Marco
- Ale tu go nie ma – powiedziała a Robert usiadł opierając się o drzwi
- Olu proszę , nie chcę abyś jeszcze bardziej się z nim pokłóciła , nigdy nie widziałem tak dobranej pary jak wy – mówił zakłopotany gdyż dziewczyna zaczęła rozpinać jego spodnie 
- Nie będziesz – uśmiechnęła się – To przeszłość
- Wszystko da się naprawić
- Ja tego chcę ty tego chcesz a o resztę będziemy martwić się później – wzruszyła ramionami i rozpięła swój stanik rzucając go za siebie – One też za tobą tęskniły – przybliżyła swoje nagie piersi do twarzy Roberta . Ten niczym zwierzę wziął do ust jeden sutek dziewczyny i zaczął je pieścić językiem, ssał i przygryzał . Ola korzystając z tego zdjęła z niego spodnie i slipy . Jego członek był już twardy niczym stal i gotowy . Okrakiem usiadła na jego kolanach czując go głęboko w sobie . Takiego obrotu sytuacji to Lewy się nie spodziewał . Myślał że po jego przekonaniach kobieta jego serca da sobie spokój . Krzyki , jęki i lepkie powietrze w samochodzie jeszcze bardziej podniecały chłopaka .
- Wróć do mnie proszę , spróbujmy od nowa , zrobię wszystko – powiedział między pocałunkami które składał blisko jej ucha  
- Nie myśl o tym – złożyła na jego ustach namiętny pocałunek . Cały samochód gibie się na boki a jej dłonie wbite w zagłówki dawały upust rosnącemu napięciu. Po namiętnych chwilach oboje opadli wtuleni w siebie . Wtedy do dziewczyny dotarło co naprawdę się stało. Źle postąpiła dając Robertowi jakiekolwiek szanse na to że jeszcze kiedyś będą razem . Zasnęła spokojnie obmyślając plan rozmowy która będzie musiała z nim koniecznie przeprowadzić . On po raz kolejny myślał nad tym czy to początek do ich wspólnej przyszłości , ale przecież on ma żonę . Upewnij się panie Lewandowski czy nie stoisz na spalonej pozycji …

Rano Olę obudziło lekkie pukanie w szybę . Przestraszona że jakieś brukowce mogą ich złapać na gorącym uczynku szybko obudziła Roberta i ubrała się w woje ubrania . Kiedy gotowa wyszła na zewnątrz ujrzała jak Lewy rozmawia z komendantem policji ubranym w granatowy strój . Nieśmiało podeszła do dwójki mężczyzn
- Dzień Dobry – powiedziałam
- Dobry , dobry – pokręcił głową facet w mundurze – A tu proszę koło – podał Lewemu sprzęt
- Dziękujemy  - podał mu rękę Lewy
- Miłej podróży – pożyczył i wsiadł do swojego radiowozu chwilę potem odjeżdżając
- Pomóc ci ? – zapytałam spokojnie
- Nie , dam radę – uśmiechnął się ciepło w moją stronę i założył dobre koło – To co jedziemy ?
- Zaczekaj – złapałam jego dużą dłoń – Możemy pogadać ?
- Jasne – zgodził się i ruszyliśmy w stronę jakiejś małej uliczki . Na początku między nami panowała cisza która ja postanowiłam przerwać .
- Przepraszam – wypaliłam
- Ale za co ? – zapytał zdezorientowany
- Sprowokowałam cię wczoraj , to nie powinno mieć miejsca – stanęłam naprzeciwko niego , patrząc w jego błękitne tęczówki
- Rozumiem , dalej go kochasz – spuścił w dół głowę
- Robert błagam …  – podeszłam jeszcze bliżej tak że nasze ciała lekko się o siebie ocierały – Chciałabym cię kochać tak jak Marco ale nie potrafię , to co kiedyś przeżyliśmy już nie wróci ale chce abyś był blisko i traktował mnie jak przyjaciółkę
- Zgadzam się – złapał mnie za dłonie – Będę blisko … zawsze – przytulił mnie. Cieszę się że wszystko sobie wyjaśniliśmy .  Myślę że teraz powinno być tylko lepiej . Dobrze że Robert to wszystko zrozumiał . W życiu nie zawsze jest jak w bajce . Oboje wsiedliśmy do samochodu aby dokończyć naszą podróż . Już nie mogę doczekać się spotkania z przyjaciółką  . podróż minęła nam szybko i w przyjemnej atmosferze . Chyba oboje zapomnieliśmy o tej rozmowie rano , i bardzo dobrze ! teraz choć na tydzień oderwę się od rzeczywistości
- Odzywaj się czasem – uśmiechnął się Robert zajeżdżając na parking przed blokiem Dominiki
- Oczywiście  - potwierdziłam i wysiadłam aby wziąć  moje walizki . Jak na dżentelmena Robert pomógł mi i podprowadził pod klatkę schodową
- Przyjechać po ciebie ? – zapytał
- Jeśli to nie byłby problem – złapałam za uchwyt walizkę
- I tak będę sam , Ani się nie spieszy do powrotu
- To do zobaczenia – pocałowałam go na koniec w policzek i po schodach ruszyłam pod mieszkanie przyjaciółki . Będąc już na dobrym piętrze zadzwoniłam dzwonkiem . Dominika niczym burza zjawiła się pod drzwiami .

- Jak się cieszę że jesteś – przywitała się entuzjastycznie i mocno mnie przytuliła
- Ja też ale już mnie puść – zaśmiałam się
- Także zapraszam – wpuściła mnie do bardzo gustownego mieszkania prowadząc prosto do pokoju w którym miałam się zatrzymać – To jak imprezka ? – uśmiechnęła się złowrogo
- Jakby nie inaczej – odwzajemniłam uśmiech i wyjęłam z walizki ciuchy na przebranie : 

W niedługim czasie zrobiłyśmy się na bóstwo , ale nie odbyło się bez sprzeczek która ma pierwsza wejść do łazienki . Tuż przed dwudziestą pierwszą bez żadnych większych problemów ruszyłyśmy w stronę dyskoteki która chwaliła Dominika ubrana w krótką czarną sukienkę . Szłyśmy ulicą śmiejąc się niczym szalone . Niektórzy patrzyli na nas jakbyśmy były jakieś naćpane ale brakowało mi tych jej odpałów . Weszłyśmy do budynku w którym rozbrzmiewała fantastyczna muzyka . Moje ciało samo zaczęło się ruszać
- Chodźmy najpierw do baru – pociągnęła mnie za rękę i usiadłyśmy na wysokich stołkach naprzeciwko przystojnego kelnera który podał nam po jakimś kolorowym drinku  - Słyszałam że poznałaś swojego księcia z bajki – Marco – zaczęła moja przyjaciółka
- Długa historia – powiedziałam z niesmakiem i sięgnęłam po setkę która wypiłam za jednym razem
- I bez szczęśliwego zakończenia ?
- Dokładnie – potwierdziłam – Kiedyś ci o tym opowiem ale teraz idziemy tam – pokazałam na scenę na której znajdowała się srebrna rura . Czas zapomnieć o Marco który tak namieszał w moim życiu i wyluzować się  . Lekko opita wskoczyłam na rurę kręcąc swoim tyłkiem . Dobrze że wzięłam baleriny . W jednej chwili zeszło się grono facetów a Domi dalej się przyglądała . Jednak kiedy usłyszała swoją ulubioną piosenkę od razu ruszyła do ataku . Przez następnych kilka minut to my zrobiłyśmy furorę w tym klubie a inne dziewczyny z nadąsanymi minami siedziały w lożach . Niestety ze sceny porwał Dominikę jakiś koleś z którym bawiła się resztę wieczoru . Zmęczona tymi wygibasami usiadłam przy barze kiedy podszedł do mnie wysoki blondyn i usiadł na taborecie obok 

- Drinka dla tej pani poproszę – zwrócił się w stronę barmana a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem .  Trzeba przyznać że nawet niezły był – Łukasz jestem – podał mi swoją dłoń którą potem uścisnęłam
- Ola – odpowiedziałam i przez słomkę wzięłam łyk kolorowego drinka
- Wow , jeszcze nie spotkałem dziewczyny która nie piszczy na mój widok
-  Tak ? To dziwne bo cię nie kojarzę – stwierdziłam
- Jak to nie – zachichotał – Kuzynem Ronaldo jestem – zaśmiał się
- Na te teksty nie polecę – uśmiechnęłam się
- Dobra powaga … Teodorczyk mówi ci coś to nazwisko ?
- Lech Poznań  ?
- Bingo – uśmiechnął się . Miło nam się rozmawiało i każde z nas czuło się fantastycznie w swoim towarzystwie . Po wypiciu ostatniego na dziś drinka poszliśmy tańczyć . Łukasz czuł w sobie muzykę i widać ze nie raz bywał już w tym klubie . Tuż po 2 w nocy moje nogi odmawiały posłuszeństwa dlatego postanowiłam wracać bez przyjaciółki której nigdzie nie mogłam znaleźć , za to Łukasz powiedział że chętnie mnie odprowadzi a ja się zgodziłam . Szliśmy środkiem ulicy śmiejąc się . Po kilku minutach znaleźliśmy się pod drzwiami mieszkania
- Spotkamy się jeszcze kiedyś ? – zapytał z nutką nadziei w głosie Łukasz
- Jeśli znajdę czas – uśmiechnęłam się – Jestem tu tylko tydzień
- Kurczę szkoda – podrapał się po głowie
- Bywam na meczach reprezentacji – uśmiechnęłam się
- To zapraszam kiedyś – zrobił to samo  –  do zobaczenia – pocałował mnie w policzek i zniknął za drzwiami wejściowymi budynku . Zaśmiałam się cicho pod nosem i weszłam do środka mieszkania . Zdjęłam buty i powędrowałam do mojej sypialni . Rozbierając się z przesiąkniętych alkoholem ubrań z kieszeni moich białych spodenek wypadła karteczka . Obejrzałam ją dokładnie i zobaczyłam napis „ Łukasz 409 765 876 ” ( NUMER JEST WYMYŚLONY )  Uśmiechnęłam się sama do siebie i rzuciłam na wygodne łóżko . Pierwszy dzień w Poznaniu uważam za udany . Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza . 

-----------------------------------------------------
No i znów namieszałam xd Ale historia dopiero się rozpoczyna :D
Nie wierzę że nasze pszczółki przegrały te dwa mecze z Arsenalem i Wolfsburgiem ale mam nadzieję że mimo wszytko w tym sezonie dotrą tam gdzie w poprzednim :)   
Pozdrawiam ! :* 

                                                        Wojtek w koszulce Lewego :)

4 komentarze:

  1. Powiem szczerze że Ola nie fair zachowała w stosunku do Marco. Ale to nie zmienia faktu że rozdział jest po prostu boski. Pozdrawiam i całuje Lena :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadrabiam, nadrabiam. Przeczytałam wszystkie dotychczasowe rozdziały i są świetne. Czekam na następny : * Dziękuję za opinię : *

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest cudowny, przepraszam, że dopiero teraz, ale nie mogłam wcześniej skomentować. Czekam na kolejny i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Teo? Serio? Kocham go! <3 <3 <3 <3 <3
    Moze i Ola zachowala sie nie fair, ale w jakims stopniu ja rozumiem ;)

    OdpowiedzUsuń