~3 dni
później ~
Wielkimi
krokami nadszedł dzień wyjazdu. Już po 9 rano wszyscy uczestnicy okupywali
stadionowy parking spod którego mieliśmy odjechać do Berlina. Jeśli przychodzi
podróż , przychodzą i pożegnania , których wręcz nienawidzę. Zazdrościłam tylko
Mario , który akurat nie musiał tego robić. Marcelina jechała z nami. Kiedy ja
żegnałam się z Lewym czułym pocałunkiem , Marco wraz z Andżeliką siedzieli na
ławeczce a rozmowa między nimi toczyła się chłodno i bez żadnych czułości ,
którymi jako para powinni siebie nawzajem
obdarowywać.
- Będę
tęsknił – stwierdził z tęgą miną Lewandowski , obejmując mnie lekko w talii.
- To
tylko dwa dni – pocieszyłam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- To jak
wieczność bez ciebie
- Dobra , dobra nie słódź –
powiedziałam łapiąc uchwyt walizki ,
która stała obok
- A teraz poeto marsz do domu bo szanowną
mamusię trzeba odwieźć do Polski – z uśmiechem popchnęłam go w stronę samochodu
- Kocham
cię ! – krzyknął wsiadając do środka. Pomachałam mu na koniec z walizką udałam
się w stronę autokaru. Oddałam ją miłemu
kierowcy i zajęłam miejsce obok Marcelki , która siedząc przed zachowującymi
się gorzej niż trzylatki – Marco i Mario , czekała na mnie. Pocałowałam kuzynkę
w policzek i wygodnie opadłam na siedzenie , któro było niewiarygodnie wygodne
jak na zwykły , podróżny autokar. Przez
następnych kilkanaście kilometrów popijałam schłodzoną colę i rozmyślałam o
swoich życiu co powoli stawało się nieodłącznym elementem każdego dnia. Nagle
leżący na moich kolanach telefon zawibrował. Podniosłam do i odczytałam
wiadomość
„ Uśmiechnij się J
”
- Robert już się stęsknił ? – zapytała wyjmując jedną ze słuchawek
z mojego ucha. Wyczułam jej ciekawość i szybko zablokowałam ekran , który w
momencie stał się czarny.
- Ty
lepiej pilnuj Mario – poradziłam widząc jak brunet popijając wodę z niebieskiej
butelki bajeruje jedną z lekarek. Marcelina w momencie zrobiła się czerwona ze
złości i pobiegła zrobić młodemu Niemcowi nie lada awanturę. Przez tą chwilę
nieuwagi Marco dotknął mojej dłoni i włożył malutką karteczkę.
„Dziś o 18 u mnie w
pokoju ”
Po
przeczytaniu schowałam ją głęboko do kieszeni kurtki aby pod żadnym pozorem nie
odkrył prawdy.
Po
trzech godzinach nużącej jazdy , przepełnionym piłkarzami autokarem dotarliśmy
na miejsce.
Hotel
wyglądał na bogaty a malownicza okolica jeszcze bardziej przyciągała turystów.
Zabrałam swoją walizkę i po wizycie w recepcji udałam się do pokoju z
odpowiednim numerem.
Co jak
co ale narzekać nie mogłam. Szybko wskoczyłam pod prysznic i odświeżyłam się po
długiej podróży. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam wygodniejsze ciuchy.
Punkt 14
stałam na murawie otoczona z każdej story piłkarzami w reprezentacyjnych
strojach. Aby nasza współpraca była owocna musiałam ich lepiej poznać.
- Witam
panowie – przywitałam się z promiennym uśmiechem a moją twarz ogrzewały ciepłe
promienie słońca. Zajrzałam do swojej teczki i dalej kontynuowałam przygotowane przemówienie – nazywam się
Aleksandra i to ja będę z wami współpracować , myślę że na początek się trochę
przedstawicie a potem […] Panie Muller ! – zwróciłam uwagę Thomasowi który
nawet nie krył swojego niezadowolenia że musi przystawać na moje warunki.
- Daruj
sobie złotoko – powiedział znudzony a na
twarzach jego kolegów z drużyny czyli Frayernu Monachium , pojawił się uśmiech.
Westchnął tylko i udał się na koniec boiska , gdzie posadził swoją zacną dupę
na ławce rezerwowych.
- Czy mi
się wydaje czy pan nie chcę zagrać w meczu ? – odwróciłam się w jego stronę
- Bolało
? – zapytał z chamskim uśmiechem
- Co
bolało ? – nie rozumiałam jego postawy. Najwidoczniej chciał tylko przypodobać
się kolegom jaki to on nie jest macho
- Jak
spadłaś mi z nieba – wyjaśnił rozbawiony i dyskretnie przejechał palcem po
długości mojej ręki.
-
Ciekawe kiedy – zbulwersowana skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Przed
chwilą, a i masz śliczne stringi pod spodenkami – dodał odchodząc w stronę
szatni
- Burak
– kopnęłam piłkę ale niestety nie doleciała do tego bezczelnego palanta. Kilka
wdechów i opanowałam swoją złość - To na czym skończyliśmy ?
- Reus !
Olka i Caroline się biją – krzyknął zbulwersowany Mario mając dość rozmarzenia
swojego drużynowego kolegi , który przez całą tą sytuację z Mullerem w roli
głównej miał nieczyste myśli w głowie widząc jak Aleksandra umiejętnie spławia
jednego z uczestników zgrupowania.
- Co ?!
– odparł blondyn patrząc na kolegę
- I ty
mi wkręcasz kity że niby jej nie kochasz – westchnął głośno brunet – Od 10
minut wałkuję ci że trzeba zorganizować jakąś balangę jak za starych dobrych
czasów – zatarł ręce brunet na samą myśli o zalaniu się w trupa.
- Daj mi
spokój – powiedział na odczepnego Marco przypominając sobie o ciekawszym
zajęciu w gronie o wiele lepszej osoby niż byli jego koledzy – Mam dziś inne
plany – na samą myśl uśmiechnął się w duchu
- Tylko
nie mów że znów zapragnąłeś czterech dziwek w łóżku – rzekł Mario przypominając
sobie wcześniejsze zgrupowaniowe wybryki starszego kolegi
-
Spokojnie – rozbawiony blondyn poklepał Mario po plechach i schłodził swoje
rozgrzane ciało butelką wody mineralnej.
Prosto z
murawy udałam się do szatni chłopaków. Miałam pewnie plan a wiedza o tym którą
szafkę dostał jaki piłkarz ułatwiała mi zadanie. Bez problemu odnalazłam szafkę
Marco i włożyłam w nią moją ulubioną bieliznę. Z pewnością będzie zadowolony z
takiej niespodzianki. Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Po zapachu
perfum stwierdziłam że to nikt inny jak Marco. Delikatnie muskał moją szyję a
ręką wodził po udzie.
- Marco
przecież umówiliśmy się na wieczór – zaśmiałam się cicho
- Sama
się pogrążasz dziewczyno – słysząc kpiący głos Thomasa od razu otrzeźwiałam
-
Dosadnie ci powiedziałam że nie jestem tobą zainteresowana a te chamskie
podrywy na mnie nie działają ! – krzyknęłam wściekła i uwolniłam się z jego
uścisku
- Nie
udawaj – założył kosmyk niesfornych włosów za ucho – Wiem że ci się podobało –
powiedział pewnie a ja teatralnie parsknęłam śmiechem
- Nigdy
– wycedziłam przez zęby czego szybko pożałowałam. Brunet złapał mnie za szyje i
podciągnął do góry tak że ledwie mogłam złapać oddech
- Żadna
dziwka nie będzie mnie obrażać rozumiesz ?! – syczał prosto w moją twarz
- To ty
jesteś dziwkarzem – potrzebowałam wiele sił aby to powiedzieć. Moje zdziwienie
było wielkie kiedy mnie puścił.
-
Posłuchaj mnie uważnie bo nie lubię się dwa razy powtarzać – zmienił ton na
poważny i bardziej szorstki – Albo na dzisiejszą noc zostajesz moją dziwką albo
twój ukochany Robercik dowie się z kim go zdradzasz …
----------------------------------------------------------
Nie ma to jak pisać rozdział o 21 ;D Przepraszam za błędy i to co mogło dziwnie zabrzmieć , a wszystko dlatego że się spieszyłam ponieważ jutro zapowiada się dość aktywny dzień wraz z przyjaciółmi ;)
Miłego czytania !
Pozdrawiam , Alex
*-*
Uuuu Ola ma troszkę przerypane super rozdział serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak trafiłam na tego bloga. Ale jestem tak mega szczęśliwa :) To opowiadanie które piszesz jest cudowne. Na prawdę nie przypominam sobie żebym czytała równie świetny jak ten. Pół nocy nadrabiałam od początku i się skończyły. Nawet nie wiem kiedy ja przeczytałam te 46 cudownych rozdziałów. Szkoda mi Roberta i to bardzo ale wierzę że znajdzie tą jedyną, którą moim zdaniem nie jest Ola. Uwielbiam czytać o romansach Aleksandry i Marco. I mam nadzieje że w końcu będą szczęśliwi. Kocham <3 !!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie : http://miloscjestwnaszychsercach.blogspot.com/ ;**
I czekam na następny. Błagam pisz szybko :D
Kurde ciekawe co ona teraz zrobi;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Meggaaa. Mama nadzieję że nie ulegnie Thomasowi, tylko powie o wszystkim Marco. Oni musza być razem <3 Do następnego, byle szybko :D
OdpowiedzUsuńNo to teraz mamy prkblem..
OdpowiedzUsuń