czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 46:




~3 dni później ~

Wielkimi krokami nadszedł dzień wyjazdu. Już po 9 rano wszyscy uczestnicy okupywali stadionowy parking spod którego mieliśmy odjechać do Berlina. Jeśli przychodzi podróż , przychodzą i pożegnania , których wręcz nienawidzę. Zazdrościłam tylko Mario , który akurat nie musiał tego robić. Marcelina jechała z nami. Kiedy ja żegnałam się z Lewym czułym pocałunkiem , Marco wraz z Andżeliką siedzieli na ławeczce a rozmowa między nimi toczyła się chłodno i bez żadnych czułości , którymi  jako para powinni siebie nawzajem obdarowywać.
- Będę tęsknił – stwierdził z tęgą miną Lewandowski , obejmując mnie lekko w talii.
- To tylko dwa dni – pocieszyłam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- To jak wieczność bez ciebie
- Dobra , dobra nie słódź – powiedziałam łapiąc uchwyt walizki  , która stała obok 
 
 - A teraz poeto marsz do domu bo szanowną mamusię trzeba odwieźć do Polski – z uśmiechem popchnęłam go w stronę samochodu
- Kocham cię ! – krzyknął wsiadając do środka. Pomachałam mu na koniec z walizką udałam się w stronę autokaru.  Oddałam ją miłemu kierowcy i zajęłam miejsce obok Marcelki , która siedząc przed zachowującymi się gorzej niż trzylatki – Marco i Mario , czekała na mnie. Pocałowałam kuzynkę w policzek i wygodnie opadłam na siedzenie , któro było niewiarygodnie wygodne jak na zwykły ,  podróżny autokar. Przez następnych kilkanaście kilometrów popijałam schłodzoną colę i rozmyślałam o swoich życiu co powoli stawało się nieodłącznym elementem każdego dnia. Nagle leżący na moich kolanach telefon zawibrował. Podniosłam do i odczytałam wiadomość
„ Uśmiechnij się J
- Robert już się stęsknił ? – zapytała wyjmując jedną ze słuchawek z mojego ucha. Wyczułam jej ciekawość i szybko zablokowałam ekran , który w momencie stał się czarny.
- Ty lepiej pilnuj Mario – poradziłam widząc jak brunet popijając wodę z niebieskiej butelki bajeruje jedną z lekarek. Marcelina w momencie zrobiła się czerwona ze złości i pobiegła zrobić młodemu Niemcowi nie lada awanturę. Przez tą chwilę nieuwagi Marco dotknął mojej dłoni i włożył malutką karteczkę.
„Dziś o 18 u mnie w pokoju ”
Po przeczytaniu schowałam ją głęboko do kieszeni kurtki aby pod żadnym pozorem nie odkrył prawdy.


Po trzech godzinach nużącej jazdy , przepełnionym piłkarzami autokarem dotarliśmy na miejsce. 

Hotel wyglądał na bogaty a malownicza okolica jeszcze bardziej przyciągała turystów. Zabrałam swoją walizkę i po wizycie w recepcji udałam się do pokoju z odpowiednim numerem. 

Co jak co ale narzekać nie mogłam. Szybko wskoczyłam pod prysznic i odświeżyłam się po długiej podróży. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam wygodniejsze ciuchy. 

Punkt 14 stałam na murawie otoczona z każdej story piłkarzami w reprezentacyjnych strojach. Aby nasza współpraca była owocna musiałam ich lepiej poznać.
- Witam panowie – przywitałam się z promiennym uśmiechem a moją twarz ogrzewały ciepłe promienie słońca. Zajrzałam do swojej teczki i dalej kontynuowałam  przygotowane przemówienie – nazywam się Aleksandra i to ja będę z wami współpracować , myślę że na początek się trochę przedstawicie a potem […] Panie Muller ! – zwróciłam uwagę Thomasowi który nawet nie krył swojego niezadowolenia że musi przystawać na moje warunki.
- Daruj sobie złotoko – powiedział znudzony a  na twarzach jego kolegów z drużyny czyli Frayernu Monachium , pojawił się uśmiech. Westchnął tylko i udał się na koniec boiska , gdzie posadził swoją zacną dupę na ławce rezerwowych.
- Czy mi się wydaje czy pan nie chcę zagrać w meczu ? – odwróciłam się w jego stronę
- Bolało ? – zapytał z chamskim uśmiechem
- Co bolało ? – nie rozumiałam jego postawy. Najwidoczniej chciał tylko przypodobać się kolegom jaki to on nie jest macho
- Jak spadłaś mi z nieba – wyjaśnił rozbawiony i dyskretnie przejechał palcem po długości mojej ręki.
- Ciekawe kiedy – zbulwersowana skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Przed chwilą, a i masz śliczne stringi pod spodenkami – dodał odchodząc w stronę szatni    
- Burak – kopnęłam piłkę ale niestety nie doleciała do tego bezczelnego palanta. Kilka wdechów i opanowałam swoją złość - To na czym skończyliśmy ?


- Reus ! Olka i Caroline się biją – krzyknął zbulwersowany Mario mając dość rozmarzenia swojego drużynowego kolegi , który przez całą tą sytuację z Mullerem w roli głównej miał nieczyste myśli w głowie widząc jak Aleksandra umiejętnie spławia jednego z uczestników zgrupowania.
- Co ?! – odparł blondyn patrząc na kolegę
- I ty mi wkręcasz kity że niby jej nie kochasz – westchnął głośno brunet – Od 10 minut wałkuję ci że trzeba zorganizować jakąś balangę jak za starych dobrych czasów – zatarł ręce brunet na samą myśli o zalaniu się w trupa.
- Daj mi spokój – powiedział na odczepnego Marco przypominając sobie o ciekawszym zajęciu w gronie o wiele lepszej osoby niż byli jego koledzy – Mam dziś inne plany – na samą myśl uśmiechnął się w duchu
- Tylko nie mów że znów zapragnąłeś czterech dziwek w łóżku – rzekł Mario przypominając sobie wcześniejsze zgrupowaniowe wybryki starszego kolegi
- Spokojnie – rozbawiony blondyn poklepał Mario po plechach i schłodził swoje rozgrzane ciało butelką wody mineralnej.



Prosto z murawy udałam się do szatni chłopaków. Miałam pewnie plan a wiedza o tym którą szafkę dostał jaki piłkarz ułatwiała mi zadanie. Bez problemu odnalazłam szafkę Marco i włożyłam w nią moją ulubioną bieliznę. Z pewnością będzie zadowolony z takiej niespodzianki. Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Po zapachu perfum stwierdziłam że to nikt inny jak Marco. Delikatnie muskał moją szyję a ręką wodził po udzie.
- Marco przecież umówiliśmy się na wieczór – zaśmiałam się cicho
- Sama się pogrążasz dziewczyno – słysząc kpiący głos Thomasa od razu otrzeźwiałam
- Dosadnie ci powiedziałam że nie jestem tobą zainteresowana a te chamskie podrywy na mnie nie działają ! – krzyknęłam wściekła i uwolniłam się z jego uścisku
- Nie udawaj – założył kosmyk niesfornych włosów za ucho – Wiem że ci się podobało – powiedział pewnie a ja teatralnie parsknęłam śmiechem
- Nigdy – wycedziłam przez zęby czego szybko pożałowałam. Brunet złapał mnie za szyje i podciągnął do góry tak że ledwie mogłam złapać oddech
- Żadna dziwka nie będzie mnie obrażać rozumiesz ?! – syczał prosto w moją twarz
- To ty jesteś dziwkarzem – potrzebowałam wiele sił aby to powiedzieć. Moje zdziwienie było wielkie kiedy mnie puścił.
- Posłuchaj mnie uważnie bo nie lubię się dwa razy powtarzać – zmienił ton na poważny i bardziej szorstki – Albo na dzisiejszą noc zostajesz moją dziwką albo twój ukochany Robercik dowie się z kim go zdradzasz … 



----------------------------------------------------------
Nie ma to jak pisać rozdział o 21 ;D Przepraszam za błędy i to co mogło dziwnie zabrzmieć , a wszystko dlatego że się spieszyłam ponieważ jutro zapowiada się dość aktywny dzień wraz z przyjaciółmi ;)
Miłego czytania ! 
Pozdrawiam , Alex  
                                                                        *-*
 

5 komentarzy:

  1. Uuuu Ola ma troszkę przerypane super rozdział serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak trafiłam na tego bloga. Ale jestem tak mega szczęśliwa :) To opowiadanie które piszesz jest cudowne. Na prawdę nie przypominam sobie żebym czytała równie świetny jak ten. Pół nocy nadrabiałam od początku i się skończyły. Nawet nie wiem kiedy ja przeczytałam te 46 cudownych rozdziałów. Szkoda mi Roberta i to bardzo ale wierzę że znajdzie tą jedyną, którą moim zdaniem nie jest Ola. Uwielbiam czytać o romansach Aleksandry i Marco. I mam nadzieje że w końcu będą szczęśliwi. Kocham <3 !!!

    Zapraszam do siebie : http://miloscjestwnaszychsercach.blogspot.com/ ;**

    I czekam na następny. Błagam pisz szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde ciekawe co ona teraz zrobi;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Meggaaa. Mama nadzieję że nie ulegnie Thomasowi, tylko powie o wszystkim Marco. Oni musza być razem <3 Do następnego, byle szybko :D

    OdpowiedzUsuń