środa, 28 maja 2014

Rozdział 55:




Popijałam swój ukochany czarny napój w kuchni , kiedy dołączył do mnie Robert. Usiadł na taborecie i położył obie dłonie na stole. Widząc że mój wzrok błądzi po jasnych płytkach , zabrał mi kubek. Zaskoczona popatrzyłam w jego stronę
- Ola co się z nami dzieje ? – zapytał spokojnie , a mi w gardle urosła wielka gula – Ciągle się kłócimy, nie potrafimy normalnie rozmawiać a nawet dotknąć się nie dajesz …
- Nic – odpowiedziałam wstając od stołu. Robert szybko złapał mnie mocno za nadgarstek , który zaczął pulsować z bólu. Jeszcze takiego go nie znałam
- Porozmawiajmy – spojrzał błagalnie nie rozluźniając uścisku , a po moich policzkach spłynęło kilka samotnych łez chyba z bezsilności
- Muszę iść do pracy – odwróciłam wzrok w drugą stronę
- To przeze mnie ? Robię coś źle ?   - dociekał
- Ty nie jesteś niczemu winny – powiedziałam wyrywając swoją rękę i jak najszybciej opuściłam budynek. Pierwszy raz od dawna dopadły mnie wyrzuty sumienia. Robert zasługuje na wspaniałą kobietę , a tkwi w tym toksycznym związku ze mną. Zamówioną wcześniej taksówką podjechałam pod stadion. Założyłam kaptur na głowę aby nikt nie zauważył że płakałam i jak najszybciej udałam się do gabinetu zamykając ze sobą drzwi. Tego dnia nie mogłam skupić się na pracy. Muszę w końcu zdecydować z kim chcę być  bo mam dość bycia z dwoma mężczyznami. Już kilka dni temu zarezerwowałam bilety do Polski. Nie mogę dłużej oszukiwać Roberta. Zakończę tą szopkę zaraz po urodzinach Marco aby nie rozbić rozgłosu. Stanęłam przy oknie popijając zieloną herbatkę na uspokojenie. Tylko tego mi brakowało. Ciepłego słońca , które nas dzisiaj przywitało. Nagle poczułam męskie ręce na swoich biodrach. Jego mocne perfumy drażniły moje nozdrza. Czułam jak podchodzi coraz bliżej aż w końcu stykamy się ciałami. Opuszkami palców odgarnia moje długie włosy i składa subtelny pocałunek na mojej szyi.
- Cześć – szepnął dziwnie wesołym głosem – Tęskniłaś ? – zapytał a ja odstawiłam prawie pusty kubek na parapet. Odwróciłam się w jego stronę i znów rozpłakałam – Ola co się dzieje ? – zapytał zmartwiony
- Nie potrafię tak dłużej – szepnęłam cichutko i położyłam głowę na jego klatce piersiowej – Wracam do Polski – to już było postanowione. Rozważałam to już od kilku tygodni aż w końcu podjęłam decyzję.
- Co ty pieprzysz ?! – krzyknął kiedy tylko dotarł do niego sens wypowiadanych przeze mnie słów – Dlaczego mi to robisz ?! Dlaczego teraz ?! – rzeczywiście zaskoczyła mnie jego reakcja
- Marco to wszystko zaszło za daleko … - nie dokończyłam bo zamknął moje usta namiętnym pocałunkiem
- Nigdzie nie wyjedziesz bo jesteś tylko moja – powiedział pewnie i znów mnie pocałował. Tym razem delikatnie i subtelnie , trzymając w ramionach jakbym zaraz miała się rozpłynąć. Tego Marco właśnie mi brakowało. Czułego , a nie skończonego gnoja
- No pięknie -usłyszeliśmy za sobą głos Łukasza a ja niczym oparzona odskoczyłam od blondyna – To dlatego ni chciałaś się ze mną umówić ?
- To nie tak – bezradnie spuściłam w dół ręce
- Ty jesteś aż tak głupia ?! – poniósł ton głosu – Nie widzisz ze ten gnój cię wykorzystuje ?!
- Koleś , uważaj na słowa – powiedział twardym głosem Marco i usiadł na biurku krzyżując ręce . Delikatnie złapał za pasek moich dżinsów i przyciągnął do siebie , obejmując ramieniem jakby chciał dać dosadnie do zrozumienia Łukaszowi , że jednak mu na mnie zależy. Wtedy przestało się liczyć wszystko. Jakby świat stanął w miejscu , a jednymi ludźmi jesteśmy ja i Marco. Moje serce zaczęło bić szybciej i mocnej , a wszystko przez zachowanie Marco , którym właśnie udowodnił co do mnie czuje nawet w obecności takiego Łukasza , który w każdej chwili może wypaplać Andżelice o tym co tutaj zaszło.
- Myślałem że jesteś inna – pokręcił głową z dezaprobatą i wyszedł trzaskając drzwiami. Na chwilę tylko przymknęłam oczy po czym z uśmiechem spojrzałam na Marco
- Nie bałeś się ? – zapytałam spokojnie a jego ręce wjechały pod moją bluzkę
- Czego ? – zdziwił się
- Przecież może nas wydać
- O to się nie martw – pocałował mnie w czoło jak ojciec swoją najukochańszą córkę – Tylko nigdzie mi nie uciekaj ! – pogroził mi palcem kierując się w stronę drzwi. Prychnęłam tylko śmiechem i pożegnałam go szerokim uśmiechem. – AAAA i widzimy się na urodzinach – znów zjawił się w drzwiach i puścił mi oczko
- Won ! – rzuciłam go długopisem.  Może i zaczął zachowywać się wobec mnie lepiej ale to nie zmieni mojej decyzji. Muszę wrócić do Polski aby to wszystko przemyśleć. Mimo że bardzo go kocham .
Kto wie może jeszcze kiedyś wspólnie będziemy się śmiać z naszej głupoty jako PRZYJACIELE ?

~Robert
Starałem się zachowywać normalnie ale wyrzuty sumienia pojawiły się dość szybko. Szczególnie po porannej rozmowie z Olą ale pierwsze co zrobię to porozmawiam z Andzelą przed wcieleniem swojego planu pogodzenia się z Olą. Czasami nawet zastanawiam, się czy to wszystko ma sens ? Może ona naprawdę dalej kocha Marco a ja po prostu stoję na drodze do ich szczęścia ? Chwila , chwila jest jeszcze Andżelika. Jestem przygotowany na nasze rozstanie i na pewno ją zrozumiem. Jest młodą i pełną życia dziewczyną a ja zrobiłem z niej kurę domową. Dziewczynę przyjaciela dorwałem na zakupach kiedy to wybierała prezent dla Marco.
- Musimy pogadać – chwyciłem ją za ramię i odwróciłem w swoją stronę
- Tak ? – uniosła prawą brew przez co wydała się jeszcze bardziej podniecająca. Kurwa Lewandowski chyba ci mózg wyżarło ?!
- Musisz obiecać że TO się więcej nie powtórzy – powiedziałem z naciskiem
- Oj Robercie – westchnęła
- Andzela ! – krzyknąłem
- Dobrze koguciku ale żebyś potem tego nie żałował – powiedziała odchodząc do kasy – Ola nie jest dziewczyną dla ciebie – na blat wyłożyła kilka banknotów i seksownie kręcąc biodrami opuściła sklep.

~Marco
Ile jeszcze czasu minie aż w końcu zdecyduje się żeby jej to powiedzieć ? Te dwa króciutkie słowa , które zawierają zaledwie dziewięć liter ? Ile do cholery ?! Z całej siły strzeliłem pięścią w kierownicę . Najchętniej zabrałbym ją na bezludną wsypę na której bylibyśmy tylko my i zaczęli wszystko od nowa. Dlaczego to musi być takie trudne. Tak , kocham ją i mogę to nawet teraz wykrzyczeć całemu światu. Mam dość okłamywania siebie i innych . Nie ważne czy zniszczę swoje życie. Ona jest ważniejsza. Wszedłem do domu nawet nie ściągając  butów. Andżelika siedziała na kanapie i przeglądała coś w laptopie. Usiadłem obok
- Fajnie że wróciłeś – uśmiechnęła się – Właśnie rezerwuję salę na jutro
- Andżelika to koniec – powiedziałem patrząc prosto w jej oczy
- Ale jak to ? – tylko tyle zdała z siebie wydusić , ledwie tamując napływające łzy
- Mam romans – przyznałem i w jednej chwili poczułem ulgę
- Kim ona jest ?
- Nie ważne – uciąłem – Oczywiście możesz zostać na urodzinach – oznajmiłem i sięgnąłem po pilota
- Aha czyli byłam tylko na pocieszenie tak ? Przyznaj że nadal ją kochasz ! – krzyczała obdarowując mój tors pięściami – Powiedz to do cholery !
- To już nie twoja sprawa – burknąłem
- Jesteś zwykłym palantem – skwitowała i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Jeden problem z głowy …


----------------------------------------------------------
A jednak udało się wcześniej ! ;D
Taki nagły przypływ weny :) 
Beznadziejne były te testy  -_- Szczególnie angielski . Zdecydowanie wolę niemiecki <3 
A wiecie że już w sierpniu zmierzymy się z Monachijczykami w Pucharze Niemiec i najprawdopodobniej będzie to pierwszy mecz Roberta przeciwko BVB ? :( 

Do następnego ! :* 
A już w piątek widzimy się na True love 
Pozdrawiam , Alex :* 

                                            Oj Romek chyba za dużo wypiłeś XD

5 komentarzy:

  1. Jak fajnie że Marco w końcu zewał z Andżelą. NIe moze on pozwolić Oli wyjechac. DO następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde nie ładnie Marco postąpił z Andżeliką. Niech ona będzie z Robertem, a Ola niech wraca do Marco.
    Pozdrawiam i całuje Lena :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny <3
    Oby Ola wróciła do Marco :D

    OdpowiedzUsuń
  4. oni muszą być razem <3 ( ola i marco) a rozdział zajebisty :33
    Martyna czyt. Morcik:D

    OdpowiedzUsuń
  5. No to teraz sie bedzie dzialo..
    A kiedy Ola zrobi to, co powinna zrobic?

    OdpowiedzUsuń