sobota, 18 października 2014

Rozdział 94:




- Jesteś pewna, że chcesz uciekać od problemów ? – zapytała Ewka, pomagając mi zaścielić łóżko po nieprzespanej nocy. 



- Właśnie udowodnił jak nas kocha- burknęłam słabym głosem. Byłam dziś kompletnie wykończona. Śpiącego Leo położyłam na łóżku i klęknęłam obok mebla, dokładnie analizując czy aby nie powinnam zostać w domu i porozmawiać z Marco. W końcu wcale jeszcze nie był podpisany. Mielewczykowie zwykle mają to w naturze, że wolą uciekać niż rozwiązywać problemy, a ja jak na złość musiałam to odziedziczyć. Dziękuję mamo … Tak bardzo starałam się nie być podobna do ciebie.

- Ola – westchnęła Ewa. Usiadła obok mnie i matczynie objęła ramieniem – Kochacie się , macie dziecko, więc po co to psuć ?

- Ja wszystko wiem Ewa – westchnęłam ze łzami w oczach. – Dlaczego wszystko musi się pieprzyć właśnie teraz ?! – schowałam twarz w dłonie i rozkleiłam się na dobre.

- W życiu każdej pary przychodzi kryzys – powiedziała

- Kryzys – powtórzyłam – A nie 3 

-Za bardzo dramatyzujesz – skarciła mnie – Naprawdę nie chciałabyś mieszkać w Hiszpanii ?!

- Nie – ucięłam krótko

- Okej – rozłożyła ręce w geście obrony – Odpocznij i przemyśl wszystko.  Choćby tylko ze względu na Leo – pogłaskała mnie po ramieniu i wyszła. Zdjęłam buty i wygodnie ułożyłam się obok Leo. 



- Co się dzieje synku – pogłaskałam go po krótkich o dziwo blond włoskach – Kocham twojego tatusia, ale jest coraz gorzej. Dopiero co znów zaczęłam mu ufać – samotna łza spłynęła po moim policzku – Może ciocia ma rację … Nie! Niema. Kocham cię Leosiu i wiedz, że nigdy nie pozwolę na opuszczenie Dortmundu, którego tak kocham. To miasto jest nam to winne. – pocałowałam go w główkę, przytuliłam do siebie i również udałam się do krainy Morfeusza.



~Marco ~

 Dopiero 10 rano, a my już jesteśmy po treningu biegowym. Kiedy wszedłem do pokoju, szybko przebrałem się ze spoconych ciuchów. 



Przy okazji chwyciłem telefon i wykonałem połączenie do Oli. Znów nie odebrała. Drugim razem to samo. Może jest skacowana- pomyślałem i cicho się zaśmiałem pod nosem. Wykonałem trzecie połączenie, ale tym razem odrzuciła. To nie było w jej stylu. Nigdy  tak nie robiła, a ja chciałbym usłyszeć w końcu jej głos. Zabrałem tyłek i ruszyłem do stołówki na drugie śniadanie. 



Moje miejsce było obok Mario, Erika oraz André, z którymi również dzieliłem pokój. Koledzy od razu zauważyli, że jestem nieswój. 

 


- Stało się coś Marcinho – spytał mnie gracz Chelsea Londyn

- Ola nie odbiera ode mnie – odpowiedziałem, grzebiąc łyżeczką w misce z owocami i płatkami owsianymi.

- Pewnie ma kaca- wzruszył ramionami Durm.

- Nie sądzę – westchnąłem – Nie robi tak nawet, jeśli jest obrażona.

- To w sumie prawda – stwierdził André – Tak w ogóle wiele o niej opowiadałeś, macie dziecko, a do tej pory jej nie poznałem

- To nie czas na twoje wydowdy Schürrle – skarciłem przyjaciela.


-Doba chłopaki to ja zadzwonię do Marceliny – oznajmił Mario i zniknął z pola naszego widzenia.

                Podczas śniadania więcej się nie odzywałem. Szybko wróciłem do swojego pokoju. Dobrze, że mogliśmy chociaż zabrać laptopy, bo właśnie na skeypa dzwoniła do mnie Ewka.

- Hej Ewcia. Jak się trzymacie ? – przywitałem się wesoło .

- Cześć Marco – odpowiedziała markotnym głosem – Jak zgrupowanie ?

- Dobrze, ale może ty powiesz mi, dlaczego Ola nie odbiera moich telefonów ? – zmieniłem temat.

- to może ty mi powiesz czy planowałeś przeprowadzkę ? – odpowiedziała, a ja w jednej chwili uświadomiłem sobie o co może chodzić. Kontrakt, który tak bardzo chciałem ukryć dopóki się nie zdecyduję – Miałem tylko nad nim pomyśleć. Nie wiedziałem, że go znajdzie.

- Mówisz prawdę ? – popatrzyła na mnie

- Przysięgam – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Tak czy inaczej masz problem, bo Ola go znalazła i aktualnie jest na etapie „nie chcę go znać”. Razem z Leo jest u nas

- Kurwa

- Mogłeś o tym wcześniej pomyśleć – stwierdziła – Marco do jasnej cholery, przecież dopiero się pogodziliście ! – wybuchła

- Wiem ! – nerwowo przeczesałem ręką włosy.

- Nie wiem jak to naprawisz, ale ja ci nie pomogę. Ciągle ktoś wplątuje mnie w swoje sprawy. Mam tego dość ! – krzyknęła zirytowana. Nie poznaje cię Piszczek ! Zawsze taka pomocna i miła …

- Dobrze już dobrze – uśmiechnęła się niemrawie- Powiem ci tylko , że tak łatwo jej teraz nie odzyskasz. Pa ! – chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale się rozłączyła się. Po jaką w ogóle zgodziłem się nad tym myśleć. Kocham Dortmund i moja rodzina też. Chyba właśnie podjąłem decyzję …

- Marco ! Trening- zawołał Mario

- Nie idę – zeskoczyłem z łóżka i zacząłem pakować swoje rzeczy.

-Co ty robisz ? – spytał zdezorientowany.

- Muszę zobaczyć się z Olą

- Stary, ja wiem, że za nią tęsknisz , ale …

- Widziała kontrakt – przerwałem mu

- O cholera – złapał się za głowę – Masz przejebane Reus

- Myślisz, że o tym nie wiem ? – popatrzyłem na niego jak na idiotę.

- A co z meczem ? Trenerem ?

- Mam to w dupie –odpowiedziałem i wraz z walizką powędrowałem do korytarza.

- Marco, może jednak to przemyśl

- Nie ! Nie mogę jej stracić. Ani Leo – oznajmiłem i wyszedłem, trzaskając drzwiami. W związku z tym, że trening miał odbyć się za 5 minut, trener był już na murawie.

- A co ty tu z walizką robisz ? – spytał mnie.

- Musze wyjechać – oznajmiłem

- Nie ma mowy !

- Ale …

- Marco dobrze wiesz, że reprezentacja to reprezentacja a nie klub. Niema czasu na takie widzi mi się.

- Mam problemy rodzinne – spierałem się.

- Jak zwykle – westchnął zirytowany – Nie możesz zostawić teraz drużyny

- Koledzy zrozumieją – załapałem za uchwyt walizki – Przyjadę w dniu meczu

- nie ! – krzyknął, robiąc się czerwony ze złości – Jeśli teraz stąd wyjdziesz nawet nie masz tu po co wracać – zagroził.

- Dobrze – potwierdziłem i odszedłem kilka kroków.

- Marco nie rób głupstw ! – wołał z daleka.

- Ona jest ważniejsza – mruknąłem pod nosem i opuściłem boisko. 

-------------------------------------------------------
Jakie plany na dziś , czytelnicy ? ;D 
 Ja dręczę szablon na nowego bloga ;)
Oczywiście nie zapomnę o napisaniu kolejnego :P
Miłego dnia !
Pozdrawiam, Alex 

2 komentarze:

  1. Cześć.
    Sądzę że Ola przesądza. Wie że Marco jest piłkarzem i może dostać propozycje z innego klubu to chyba dobrze że docenił go ktoś inny. Ona wydaje się egoistka. A marco źle zrobił że opuścił zgrupowanie. Oczywiście rozdział świetny dobrze piszesz i czekam na kolejne rozdziały bloga o Alex.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie svenbvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola dramatyzuje. Marco jest pilkarzem i bedac z nim powinna zdawac sobie z tego sprawe. Na ich konfliktach cierpi tylko Leo:( pozdrawiam i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń