sobota, 25 października 2014

Rozdział 96:



~Marco ~

Pod domem Piszczków byłem 45 minut później. Leoś zmęczony zabawami z babcią spokojnie zasnął. Po cichu i wraz z małym wszedłem do środka. Z tego co wywnioskowałem, Ewa i Łukasz nadal nie wrócili z obiadu u Błaszczykowskich.

- Gdzie wy byliście ? – w korytarzu, chłodnym tonem przywitała nas Ola. Przykładając palec do ust, kazałem jej się uciszyć. Zaniosłem małego do sypialni, gdzie nocowała moja ukochana, przykryłem kocykiem i ucałowałem w czoło. Kiedy wróciłem na dół, Ola stała obok okna i wycierała łzy z policzka.

- Skarbie – dotknąłem jej ramienia. Brunetka podskoczyła do góry.

- Martwiłam się – powiedziała smutnym głosem. Aż serce mi się krajało, kiedy widziałem jak płacze i to przeze mnie. Swoją rękę przesunąłem do karku, opuszkami palców zataczając kółka na jej skórze. – Proszę nie dotykaj mnie – mruknęła.

- Wiesz, że nie podpiszę tego kontraktu – oznajmiłem w nosie mając jej poprzednią prośbę.

- To nie zmieni faktu, że mnie okłamałeś – odpowiedziała i odsunęła się na „bezpieczną odległość”. – Wyjdź, a ja obiecam ci, że nie stracisz kontaktu z Leo.

- Ola – westchnąłem ciężko – Kocham cię i nie zamierzam zostawiać

- Już kiedyś tak mówiłeś – uśmiechnęła się słabo, jakby powiedział coś śmiesznego.

- Nie wracajmy do tego – poprosiłem. Nienawidzę  wracać do wspomnień, w których również pojawia się Robert. Wiem, jaki błąd popełniłem i chcę raz na zawsze o tym zapomnieć.

- Może warto – splotła ręce na klatce piersiowej – Widzisz co się z nami dzieje ? Ciągle coś staje nam na przeszkodzie. Teraz to są twoje marzenia, które powinieneś spełniać – stwierdziła, a w jej oczach znów zabłysły łzy – Marco, przecież zawsze chciałeś tam grać !

- Zrozum – złapałem ją w tali, przyciągając do siebie- Nie chcę tam jechać, nie bez was. Ty i Leo jesteście moją rodziną. W dupie mam ta całą Barcelonę i hajs, jaki mi oferują! Chcę ciebie … - tę część zdania wypowiedziałem nieco ciszej i zetknąłem nasze czoła – Ciebie – powtórzyłem, patrząc głęboko w jej oczy – Tą Ole, którą poznałem i w której się zakochałem- szepnąłem i pocałowałem ją. Jak ja za tym tęskniłem. Jej miękkie usta, pieściły teraz moje. Uwielbiałem ich dotyk i nie mówię tu tylko o tej górnej części ciała, ale to temat nie na teraz. Chwilę angażowała się w pocałunek i coraz bardziej dawała mi przejmować kontrolę nad swoim ciałem, które trzymałem w ramionach.

- Nie ! – krzyknęła, wyrwała się i uciekła na górę. Zawiedziony postanowiłem opuścić dom. Niestety ten gol również okazał się spalonym…



~Ola ~

W nocy nie mogłam spać. Ciągle, w mojej głowie przewijały się obrazy tego co powiedział mi Marco. Oczywiście pamiętając o jego pocałunku, który całkowicie zbił mnie z toru. Odrzuciłam kołdrę na bok i powędrowałam do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą i wróciłam do sypialni. Wtedy zauważyłam, że pod łóżkiem leży smoczek Leo. Sięgnęłam po niego i wraz z przedmiotem wyciągnęłam kopertę zaadresowaną do Roberta. Lewandowski i Piszczkowie ? To złe powiązanie. Nie chciałam tego otwierać, ale przeszłość jaka łączyła mnie z Robertem była ważniejsza. Rozerwałam kopertę i zagłębiłam się w tekście.


W momencie zapłodnienia u dziecka tworzy się nowy zestaw DNA. Zgodnie z definicją dziedziczenia opracowaną przez G. Mendla, każdy człowiek otrzymuje dwie kopie materiału genetycznego- jedną od matki a drugą od ojca. Podczas wykonywania testu DNA dokonuje się porównania materiału genetycznego dziecka, matki oraz domniemanego ojca. Mężczyzna jest biologicznym ojcem danego dziecka tylko wtedy, gdy połowa jego kodu genetycznego zgadza się z odpowiednią połową kodu dziecka.

Prawdopodobność ojcostwa p. Roberta Lewandowskiego – 10 %
Prawdopodobność ojcostwa p. Marco Reus’a – 90% 


Że co kurwa … ?!



----------------------------------------------
Witajcie kochani ! 
 
Rozdział miał pojawić się wczoraj, ale złapałam małą załamkę. Teraz już jest okey. 
Nie pochwalam dziewczyn, które proszą ciągle o komentarze, ale pod ostatnim nie pojawił się żaden. 
Stwierdziłam więc, że rozdziały dodawane będą co 4 dni, aby każdy mógł przeczytać. (Cieszy mnie ogromna ilość wyświetleń). 
Wiem, że może to opowiadanie się już znudzić, ale już niedługo będzie koniec. Tak go wymyśliłam i niestety muszę zakończyć. 
Dobrze, koniec wywodów. Jeśli ktoś poczuł się urażony to przepraszam. I tak jestem dumna z tylu czytelników ile jest ! Zakładając go nawet nie podejrzewałam, że moje wypociny osiągnął taki sukces, który w 100% mnie satysfakcjonuje. 
Pozdrawiam wszystkich ! :* 
Alex
Aha, i kompletnie nie znam się na testach DNA, czy ojcostwa, więc proszę się tym nie sugerować. Tyle znalazłam w internecie :D 


3 komentarze:

  1. Błagam cię dziewczyno nie kończ tego!!! Siedzę w tych blogach już od jakiegoś czasu. Ostatnio przerzuciłam się na te o Borussi Dortmund (fakt, że kibicuję im od zawsze), przeczytałam ich całą masę i Twój (nie obrażając nikogo) jest najlepszy ze wszystkich które przeczytałam. Czytają go wszystkie moje koleżanki w szkole. Proszę cię zastanów się jeszcze na prawdę!!!! (A TERAZ JAK TO PRZECZYTAŁAŚ TO WYOBRAŹ SOBIE, ŻE ROBIĘ DO CIEBIE TĄ MINKĘ KOTA ZE SHREKA I WRĘCZ BŁAGAM ŻEBYŚ JESZCZE PISAŁA O MARCO I OLI).

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram anonima z góry . Bo wyobraź sobie, że jestem jedną z tych koleżanek i proszę o to samo. Pliska nie kończ tego..przynajmniej nie teraz. Hmm no nie wiem tak do 150 rozdziału albo więcej. Po za tym rozdział boski.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam od dawna ,ale nigdy nie mam czasu skomentować xD wybacz mi to :)
    Bardzo lubię Twojego bloga i błagam ,nie kończ jeszcze :3
    I o co chodzi z Robertem tym DNA .. Kurcze ,zaskoczyłaś mnie ,teraz cały czas będę o tym myślała ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń