środa, 1 października 2014

Rozdział 90:




Budząc się rano, sama nie dowierzałam w to co się stało. Znów mamy szansę bycia wspaniałą rodzinką. Uniosłam głowę i złożyłam na ustach mojego ukochanego, czuły pocałunek.
- Dzień Dobry panie Reus – uśmiechnęłam się
- Myślałem, że już nigdy cię nie odzyskam – powiedział, jeszcze bardziej przyciągając mnie do swojego ciała.
- A kto powiedział, że tak jest ? – droczyłam się
- Bo leżysz obok mnie naga z zapachem mojego … wiadomo czego i całujesz na dzień dobry – wyjaśnił, zakładając niesforne kosmyki moich włosów za ucho.
- Już nie leżę – usiadłam, okrywając się pościelą- Musze wracać – oznajmiłam, zbierając do kupy, porozrzucane po pokoju, ubrania. – Leoś niedługo wstanie –stwierdziłam, zerkając na zegarek.
- To kiedy znów się do mnie wprowadzisz ? – spytał, zataczając kółka na moich nagich plecach.
- Przyjedz po nas o 18 – oznajmiłam i założyłam na siebie sukienkę.
- A pamiętasz, że mamy dziś być na gali o 20 ? – podparł się na łokciu
- Tak, dlatego zbierzemy się tu – pocałowałam go krótko w usta. Ze szpilkami w ręku zbiegłam na dół, zabrałam swoją torebkę i odjechałam w stronę domu Piszczków, którzy od razu zobaczyli mój dobry humor.
- A gdzie to się wychodzi , nie wraca do domu na noc i zostawia dziecko same ? – zagadnął niczym ojciec Łukasz, który trzymał właśnie rozbudzonego Leosia.
- Cześć skarbeńku – pocałowałam małego w główkę.
- Ogarnij się Łukasz- krzyknęła Ewa z salonu. 

Pokazałam język Piszczkowi i padłam na kanapę obok brunetki – Pogodziliście się ?
- Tak – nieudało mi się ukryć rumieńców na policzkach.
- Marco ma szczęście – zaśmiała się
- Przepraszam, ale musimy się spakować – oznajmiłam, a Ewka tylko zachichotała pod nosem. Zabrałam Łukaszowi małego i powędrowaliśmy na górę.
- Krótszego kryzysu to ja nie widziałem- skwitował z niedowierzaniem. Tak, bardzo polubił Leosia do tego stopnia, że sam zapragnął mieć syna.
                Na górze nakarmiłam małego i zaczęłam pakowanie. Całe szczęście niebyło tego aż tak dużo. O umówionej godzinie przyjechał po nas Marco, na którego widok bardzo ucieszył się Leoś. Mały nie chciał schodzić z jego ramion. Szybko uwinęliśmy się z domu Piszczków, dzięki czemu miałam więcej czasu na odstrojenie się. Trzeba pokazać Claudii kto tu rządzi i nie uda jej się tak szybko zniszczyć naszego związku.

- Jak zwykle piękna – skwitował Marco, obejmując mnie w talii, kiedy oglądałam swoje odbicie w lustrze – I moja – dodał z duma w głosie.
- Ada da sobie radę z Leo ? – odwróciłam się do niego.  Jestem zdecydowanie za niska ! Nawet w szpilkach.
- Wszystko jej wyjaśniłem – zapewnił
- Bez kłótni ? – uniosłam brew
- Bez – uśmiechnął się
- Zuch chłopak – pocałowałam go w policzek – Claudia też tam będzie ? – to pytanie nurtowało mnie od samego rana.
- Tak – odpowiedział niepewny mojej reakcji – Ale to jej ostatni dzień w Dortmundzie
- Nie denerwuj się – uśmiechnęłam się delikatnie i wtuliłam w jego klatkę piersiową – Wiem, że mnie kochasz i nie zostawisz dla tego plastika
- Też cię kocham – ucałował mnie we włosy – Idziemy ?
- Tak …

~1 h później ~~Budynek, w którym odbywa się gala ~

Kiedy dotarliśmy na miejsce, Jurgen był już na scenie. Ruchem ręki kazał poczęstować się szampanem. Następnie wygłosił przemówienie, jaka to Claudia nie wspaniała co nadszarpnęło trochę moje nerwy. Nie miałam ochoty nadal tego słuchać więc udałam się do stolika w samym rogu Sali. Tyle dobrego. Poprosiłam kelnera o coś mocniejszego i już po chwili delektowałam się swoją whiskey. Niestety mój spokój nie trwał długo, bo przysiadła się do mnie gwiazda tego wieczoru …
- Wiem, że nie chcesz ze mną gadać, ale …
- To prawda – przerwałam jej niegrzecznie.
- Nie zamierzam wam więcej komplikować życia – wyznała
- Pierwszy raz powiedziałaś coś mądrego – stwierdziłam lecz ona tylko wywróciła oczami.
- Teraz wiem, że on już mnie nie kocha – dokończyła
-Bo jestem ja – powiedziałam zuchwale
- Czasem nawet się zastanawiam co ty masz w sobie czego ja nie mam
- Miłość, blondyneczko, miłość – odparłam, pozostawiając swoją szklankę pustą – Do niego i naszego syna, a nie pieniędzy i przyrodzenia.
- I teraz zamierzasz mi to wypominać ?! – krzyknęła wściekła
- A co myślałaś, że zostaniemy przyjaciółkami – popatrzyłam na nią jak na idiotkę, którą fakt faktem to była. – Mylisz się kochana
- Pieprz się ! – wycedziła przez zaciśnięte żeby i odeszła. Czemu się tak złościsz ?! Tylko prawdę ci powiedziałam…
- Nawzajem – uśmiechnęłam się na samą myśl, że pozbyłam się problemu i wzniosłam toast wraz z innymi, którzy zgromadzeniu byli na Sali. 


-------------------------------------------------------
Huraaaaaaaaaaa ! 
W końcu po długiej przerwie powróciłam do ćwiczeń i diety ;) 
Zostawiam Was z rozdziałem i mykam na różaniec, a następnie na ZUMBĘ  :P
Pozdrawiam, Alex  :*

Moja nowa tapeta :-)

3 komentarze:

  1. Mega,super,cudowny *_* brak słów :> czekam na następny i zapraszam do siebie ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <3 Marco i Ola <3 czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że już wrócić do siebie. Uważam, że Ola mogła być trochę milsza dla Claudii ;)
    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń