Następnego
dnie od świtu słońca siedziałam w biurze. Byłam obładowana toną papierkowej
roboty zleconej przez Jurgena w związku z meczem z Augsburgiem , za to Robert
wyluzowany spędzał już druga godzinę u fryzjera aby tymi cudownymi rączkami
przywróciłam jego blond włosy na poprzedni kolor. Cała ta sytuacja w pewnym
sensie nawet mnie śmieszyła. Andżelika chciała dobrze a że wszyło jak zawsze …
Po 14 udało mi się uwolnić od tony papierów i z bananem na twarzy opuściłam
stadion gdzie na parkingu czekał Robert oparty o nowe , czarne BMW a na masce
tego ślicznego auta leżał bukiet róż
- Czyżby
nowa zabaweczka ? – zagadnęłam uśmiechnięta a on do ręki wziął bukiet
- Ono
jest twoje – oznajmił – Przecież nie zapomniał bym o twoich urodzinach –
pocałował mnie w policzek i wręczył kwiaty . Dopiero teraz przypomniałam sobie
o tym że dziś wybija mi dwudziestka
-
Dziękuję – zawiesiłam się na jego szyi
- Teraz
zabieram cię na przejażdżkę a potem impreza z przyjaciółmi – zatarł rękoma
- Robert
nawet nie wiem jak ci dziękować
- Sądzę
że znajdziesz odpowiedni sposób – puścił mi oczko i otworzył mi drzwi .
Usiadłam za kierownicą a brunet niezbyt zadowolony na miejscu pasażera .
Przekręciłam kluczyk w statyjce i usłyszałam ten cudowny dźwięk. Od zawsze
marzyłam o takim samochodzie a teraz to ON spełnił moje marzenie które
dotychczas wydawało się nierealne. Nacisnęłam sprzęgło , później bieg i
ruszyłam . Tym samochodem się nie jechało a frunęło przez zatłoczone ulice
Dortmundu . Oj ta przejażdżka podniosła mi poziom adrenaliny zaś Robertowi
strachu . Słyszałam jak głośno odetchnął kiedy zgasiłam silnik tej cudownej
maszyny . Od razu pobiegłam do szafy aby przygotować się na imprezę
Wybrałam
ten zestaw tylko ze względu na moją zaawansowaną ciążę. Pod sukienkę włożyłam
nowiusieńką bieliznę która 100 % pomoże mi podziękować Robertowi za tak
wspaniały prezent urodzinowy.
-
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!! otoczyło mnie grono moich najwspanialszych
przyjaciół tylko blondynowi nie bardzo zapowiadało się tu podejść. Po odebraniu
prezentów i wielu życzeniach połączonych z serdecznymi uściskami przyszedł czas
na zabawę . Po kilku piosenkach w czasie których tańczyłam Ewą Piszczek i
Andżeliką wyszłam na zewnątrz aby trochę ochłonąć . Stanęłam na drewnianym
mostku przyglądając się swojemu obiciu .
Nagle
poczułam czyjąś rękę na moim biodrze. Zdecydowanie nie były to perfumy Roberta.
Spojrzałam w dół i zobaczyłam jak ta ręka trzyma małe czerwone pudełeczko
-
Wszystkiego najlepszego – szepnął wprost do mojego ucha a ciało przeszedł
dreszcz. Odwróciłam się nieśmiało w jego stronę i odebrałam wręczony prezent
- Nie
musiałeś – zaczęłam uradowana
- Żadne
problem – prychnął nieco rozbawiony – Po prostu zapomniałaś to zabrać –
powiedział a ja zajrzałam do środka . Znajdowała się tam bransoletka która
dostałam od Marco w czasie podróży do Tajlandii – Była pod łóżkiem więc może
jak się kochaliśmy …
- Zamilcz
! – warknęłam i odwróciłam się w stronę błękitnej wody
- Udanej
zabawy – pożyczył i wrócił do środka . Po moim policzku spłynęła samotna łza
której ujściem stało się dno małego jeziorka . Schowałam błyskotkę do kieszeni
i tak jak Marco wróciłam do przyjaciół udając szczęśliwą .
-
Idziemy spać ? – zapytałam zalotnie Roberta ubrana w czarną bieliznę . Brunet w
tym czasie oglądał telewizję
- Spać ?
– odwrócił się w moja stronę i widząc tak nieziemski widok uniósł prawą brew –
A może jednak coś innego – wolnym krokiem podszedł do mnie i objął w pasie.
Wcale nie przeszkadzał mu mój pięciomiesięczny brzuszek. Pocałowałam go w
policzek i za rękę poprowadziłam wprost do sypialni gdzie daliśmy się ponieść
emocjom. Brunet był dobry w te klocki ale ja przed oczami miałam Marco w tak
samej intymnej sytuacji. To on miał zostać ojcem mojego dziecka. Odrzuciłam od
siebie wszystkie myśli i skupiłam na chłopaku, który mimo wszystko miał na
pierwszym miejscu moją wygodę i bezpieczeństwo naszego synka.
---------------------------------------------------
Zima daje w kość -_- Rozdział taki sobie , zresztą same oceńcie. Do niedzieli ! ;D
Pozdrawiam Alex :*