Obudziłam
się dziś jako pierwsza. Marco nadal słodko spał obok mnie. Nigdy nie mogłam
oprzeć się temu widokowi. Delikatnie musnęłam jego policzek. Położyłam dłonie
na jego klacie a na nich brodę i przez następne piętnaście minut przyglądałam
się mojemu mężczyźnie , czując się szczęśliwszą niż kiedykolwiek.
- Gapisz
się – powiedział nie otwierając oczu
-
Przyglądam – poprawiłam go uśmiechając się
- To
jest denne – skwitował. No tak ale jak ty się na mnie patrzysz to jest całkiem
inaczej.
- Raczej
romantyczne – burknęłam i przewróciłam się na plecy. W jednej sekundzie Marco
znalazł się nade mną. Dobry ruch skarbie bo masz mnie za co przepraszać.
-
Romantyczne to jest to – złączył nasze usta w czułym pocałunku. Był on
całkowicie spokojny ale nie pozbawiony namiętności. Była w nim miłość.
- Ale my
jesteśmy niegrzeczni – zachichotałam cicho na samo wspomnienie zeszłej i
poprzednich nocy.
- I za
każdym razem ten grzech prowadzi nas do raju – wyszczerzył się nadal będąc nade
mną – A skoro mam … - przerwał na chwilę a ja już wiedziałam co chce
powiedzieć. Blondyn sięgnął po telefon leżący na szafeczce nocnej i sprawdził
godzinę. – jakieś 120 minut do treningu
to możemy jeszcze trochę pogrzeszyć – dokończył i zbliżył się do mojej szyi.
Przez chwilę czułam tylko jego oddech jakby się nad czymś uporczywie
zastanawiał. W końcu jednak musnął moją skórę tuż przy uchu. Trafił idealnie bo
uwielbiałam jak robił to w tym właśnie miejscu.
- Zgadłem
? – wyszeptał wprost do mojego ucha. Zadrżałam a moje mięśnie zacisnęły się.
Nie byłam w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku i pokiwałam tylko
twierdząco głową. Ręce Marco dotknęły właśnie moich piersi kiedy rozległ się
dzwonek do drzwi.
- ty
idziesz – wystawiłam mu język. Blondyn z widoczną niechęcią malującą się na
twarzy wyszedł nagi spod kołdry , którą ja właśnie zakryłam oczy. Podszedł do
krzesła na którym wisiały niebieskie spodnie i bokserki od Calvina Kleina.
Złożył to na swoje szczupłe nogi i pośladki. Kiedy wyszedł odetchnęłam z ulgą.
Słyszałam jak tylko mruczy „Zabije tego kto przyszedł” i schodzi po schodach. W
tym czasie ja wstałam z łóżka. Pozbierałam wszystkie porozrzucane ubrania i
wrzuciłam je do kosza. Będąc już w łazience dokładnie przemyłam twarz i
związałam włosy w luźnego kucyka.
Założyłam na siebie swoją ulubioną szarą
bielizną , zaś na nią meczową koszulkę Reusa , która była moim ulubionym
wdziankiem.
Kiedy
opuściłam pomieszczenie i wszyłam na korytarz , z dołu słychać było rozmowę.
Bosymi stopami zeszłam na dół i stanęłam w kuchni. Dosłownie mnie zamurowało. W
przedpokoju stali właśnie rodzice Marco patrząc na mnie z niedowierzaniem.
Odruchowo obciągnęłam koszulkę w dół.
- Dzień
Dobry – dodałam speszona a moje policzki przybrały kolor buraka. Ale wstyd ! Marco
odwracając się w moją stronę posłał tylko przepraszający uśmiech.
- Ola ?
– wydukała Manuela
- A
gdzie jest Andżelika ? – wtrącił się bez żadnych skrupułów Thomas
- No
właśnie … - zaczął Marco. Zaszedł mnie od tyłu i objął w talii. – Ja i Ola znów
jesteśmy razem – oznajmił i wtedy przeżyłam totalny szok. Rodzice Marco zaczęli
tańczyć , skakać i piszczeć jak małe dzieci.
- Co im
jest ? – szepnęłam w stronę blondyna.
-
Czasami zastanawiam się czy nie zostałem adoptowany – powiedział z poważną miną
a ja cicho zachichotałam. Kiedy państwo Reus spostrzegli się że ich zachowanie
przekracza wszelkie normy stanęli patrząc na nas ze skruchą.
-YYYY …
Przepraszam – powiedział Thomas ratując zdyszaną żonę. – A może my przeszkadzamy
– o miło że się właśnie pytacie – pomyślałam
-
Oczywiście że nie – odpowiedziałam szybko nim Marco zdążył cokolwiek
wypowiedzieć z tych swoich ponętnych i różowych ust. Jednak szybko dostałam
swoją nagrodę bo Marco uszczypnął mnie w ramię. – Ała – pisnęłam cicho – to
może państwo sobie usiądą a ja zaraz zrobię herbatę – zaproponowałam i
pobiegłam na górę. Z szafy wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy i doprowadziłam
się do porządku bo paradowanie z gołą dupą to zły pomysł.
-
Musiałaś ? – zapytał z wyrzutem Marco pakując torbę na trening
-
Skarbie – objęłam go od tyłu w biodrach – Przecież i tak wychodzisz
- Ale ja
chcę się tobą nacieszyć – krzyknął niczym zbuntowany czterolatek robiąc przy
tym zachmurzoną minę.
-
Po pierwsze masz mnie na co dzień a po
drugie nie zamierzam ci nigdzie uciekać – powiedziałam uśmiechnięta a on
odwrócił się w moją stronę.
- Sama
wiesz jak na mnie działasz – westchnął – Jak cię tylko widzę to mam orgazm ,
nie musisz się nawet rozbierać – zachichotałam cicho i z całej siły przytuliłam
się do jego nagiej klatki piersiowej słysząc jak równomiernie bije jego serce.
- Mam z
Toba to samo – odpowiedziałam
-
Śniadanie już czeka – oznajmiła wychylając zza ściany głowę.
- Za
chwilę zejdziemy – odpowiedziałam a kobieta znów zbiegła na dół – Czy oni
właśnie szukali nam po szaflach ? – zapytałam robiąc dziwną minę.
-
Wieczorem idziemy na tańce – postanowił. Odkleiłam się od jego idealnego ciała.
Chłopak założył torbę na ramię , złapał mnie za rękę i razem zeszliśmy na dół.
Widać że piłkarz zdecydowanie się za mną stęsknił , bo nie mogę się od niego
obgonić. Co prawda mam to samo. Nie wyobrażam sobie bez niego życia. Po
śniadaniu , Marco wraz ze swoim tatą , który chciał odwiedzić Jurgena z którym
znali się od czasów liceum , udali się na stadion a ja zostałam z Manuelą.
Najpierw upiekłyśmy zdrowe i pyszne ciasteczka owsiane , a następnie zabrałyśmy
się za ich konsumowanie.
- Ach
ten mój synek ma z tobą dobrze – westchnęła popijając herbatę z zielonego
kubka.
-
Przecenia mnie pani – prychnęłam. Rozmowy z Manuelą często zastępowały m
rozmowy z moją mamą z którą od dawna nie mam kontaktu.
- Nawet
nie wiesz jak z Thomasem cieszymy się że znów jesteście razem – dodała radośnie
– Andżelika w ogóle do Niego nie pasowała – stwierdziła a ja aby nie zagłębiać
się w ten temat zebrałam brudne naczynia do zlewu.
- Nie
jest pani na mnie wściekła za to co zrobiłam ? – wypaliłam lecz wcale tego nie
żałowałam. Chciałam w końcu poznać prawdę.
- Ależ
oczywiście że nie ! - wykrzyknęła –
Matczyna intuicja podpowiadała mi że prędzej czy później mój syn ci wybaczy.
Nigdy nie kochał nikogo tak jak ciebie a żeby tego było mało to wiele razy
słyszałam jak wieczorami przyjeżdżał do swoich sióstr i zwierzał się –
wyjaśniła a ja z lekka się zarumieniłam.
-
Dziękuję …
- Za co
? – zdziwiła się moimi słowami ale nikt nie rozumiał mnie tak dobrze jak ona.
- Że
jest pani dla mnie jak … - zwiesiłam się na chwilę analizując czy to co zaraz
powiem nie będzie niestosowne - … jak matka – dokończyłam nieśmiało
- Jesteś
fantastyczną dziewczyną – położyła ręce na moje ramiona – Naprawiłaś wszystkie
swoje błędy i teraz musisz być szczęśliwa i ja tego dopilnuję – pogroziła
palcem – I nie rozumiem twojej mamy dlaczego jest dla ciebie taka ostra ale
pamiętaj że na mnie zawsze możesz liczyć i chcę niedługo zobaczyć cię w sukni
ślubnej – tym razem obie wybuchłyśmy śmiechem. Ta rozmowa poprawiła i
uwierzyłam że od teraz już wszystko będzie dobrze, a do tego zyskałam osobę ,
które mogę się zwierzyć wraz z moim cudownymi przyjaciółkami i kuzynką.
-----------------------------------------------
Wróciłam !
Przepraszam za dłuższą nieobecność ale była u mnie rodzina i głupio było ich tak zostawić :)
W Wasze ręce oddaję rozdział. Same ocenicie jak wyszedł i czy się podoba
A dziś tak trochę z innej beczki ponieważ nie będzie kolejnej Wag's ale za to dwie cudowne wiadomości.
Otóż dnia 26 CZERWCA na świat przyszedł Marcel - syn Sławka Peszki ( ma już córkę - Wiktorię) oraz Lena- II córka Kuby Błaszczykowskiego , a sami tatusiowie chwalą się tak:
Cześć Fani! Piłka nożna jest najpiękniejsza na świecie, ale jest coś o wiele ważniejszego dla mnie; mój mały syn Marcel przyszedł dziś na świat! Jestem szczęśliwy Slawo
A nas od dzisiejszego poranka jest już... czworo!! Lena Błaszczykowska Was pozdrawia! [Tata Kuba]
Co wy na to ? ;D Osobiście bardzo mi się podobają imiona tych noworodków ! :P Osobiście przyznam że czekam na zdjęcia małej Lenki :)
Przy następnym rozdziale czeka już na was kolejna Wag's. :)