czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 61:





Z samego rana obudziły mnie ciepłe promienie słońca przebijające się przez jasną zasłonę naszej sypialni. Przeciągnęłam się po całej długości łóżka i podciągnęłam na łokciach , otwierając zaspane oczy. Obok mnie nie było Marco ale za to z dołu ciągle słychać było pukanie , stukanie i trzaskanie drzwiami szafek. Pewnie zbiera się na trening , a nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się zrobić tego cicho. Okryta prześcieradłem powędrowałam do łazienki. Z półki zabrałam ananasowy żel pod prysznic i otworzyłam szklane drzwi prysznica. Zrzuciłam aksamitny materiał ze swoich ramion i bosą stopą stanęłam w brodziku. Odkręciłam kran z ciepłym strumieniem wody, które muskało moją delikatną skórę. Dokładnie umyłam swoje ciało kiedy za sobą poczułam woń mocnych perfum ,  należących do Marco , które mieszały się z para unoszącą się w powietrzu. Uśmiechnęłam się dyskretnie słysząc już zgrzyt zamykanych drzwi i cichy szmer spadającej koszulki na podłogę. Nie minęło kilka sekund , a Marco stał już obok mnie w całej swojej okazałości.
- Czy mi się wydaje czy ty miałeś właśnie wychodzić na trening ? – zadałam proste pytanie i ręką próbowałam zakryć moje piersi , nadal stojąc tyłem do niego.
- Śniadanie zjadłem , torbę naszykowałem a teraz przyszedł czas na ciebie – wyliczył i złapał mnie za biodra , odwracając w swoją stronę. Nieśmiało spojrzałam w jego rozchochocone niebieskie tęczówki – Nie musisz ich chować – szepnął i łapiąc mój dłonie położył sobie na klacie – Są ślicznie – dodał a jego usta dotknęły mojej szyi , a ja wiedziałam już że nie dam rady mu się oprzeć. Po krótkim szlaku jaki wyrysował jego zwinny język dotarł do moich ust. Nasze języki toczyły zaciętą bitwę. Nie przerywając pocałunku , cofnęłam się do tyłu by móc oprzeć się o zimne kafelki .Marco było to na rękę bo od razu przeszedł do rzeczy. Złapał mnie tuż pod pośladkami i uniósł w górę. Zaplotłam swoje ręce wokół jego szyi a paznokciami delikatnie drapałam jego plecy. Twardy członek Marco ocierał się o wewnętrzną stronę ud doprowadzając mnie do wariacji. Delikatnie poruszyłam biodrami. Gdy tylko to zrobiłam, penis Marco wszedł we mnie z rozmachem. Pisnęłam tylko cicho i przegryzłam jego ramię zostawiając charakterystyczny ślad. Jego usta błądziły po mojej twarzy, szyi, na której zostawił malinkę. Lekko przygryzł płatek mojego ucha. Nasze palce splotły się. Odnaleźliśmy wspólny rytm: oboje cofamy się biodrami, po czym spotykamy się wpół drogi. Wykrzykiwałam Jego imię bardzo głośno.
Czułam dokładnie jak we mnie wchodził i wychodził.
Znałam każdy skrawek Jego ciała, Oboje się bardzo znaliśmy z 'tej' strony. Po kilku bardzo energicznych ruchach Marco , przy których nasze podbrzusza odbijały się od siebie , przyszedł czas na finał. Moje wnętrze wypełniła ciepła ciecz. Zamknęłam oczy i delektowałam się rozkoszą. Marco delikatnie mnie puścił i postawił na ziemi , ale gdyby nie on pewnie upadłabym po nogi nadal odmawiały mi posłuszeństwa.
- To się nazywa wycisk z rana – zaśmiał się trzymając mnie w swoich ramionach. Sięgnął po ręcznik i podał mi go. Wytarliśmy swoje ciała i ubraliśmy się : 

Z lekką zadyszką , rumieńcami na policzkach i pełnym zadowoleniem opuściliśmy łazienkę , która tonęła w lepkim powietrzu. Po niewielkim śniadaniu wyszliśmy z domu gdyż każde z nas miało inne plany na dzisiejszy dzień. Moim było odwiedzenie kuzynki w szpitalu.
- Już za tobą tęsknię – powiedział i pocałował mnie w nos , lekko obejmując w talii. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo na horyzoncie pojawiła się grupka jakiś pijaczków. Jednak kiedy podeszła chwiejnym krokiem bliżej nas rozpoznałam w nich Mario, Kubę , Łukasza i Kevina totalnie zachlanych. Strzeliłam face plama i w duchu błagałam aby nie robili żadnych scen pod domem.
- Ty się nimi zajmujesz – szepnęłam do Maco , który zrobił minę „ WTF ?!” – No co ? Obiecałam Marcelinie – wyjaśniłam dając mu buziaka i czym prędzej odjechałam z posesji.

~Marco
Ci to się zawsze muszą znaleźć w odpowiednim momencie. Westchnąłem tylko ciężko i wpakowałam ich czym prędzej do domu gdzie każdy z nich znalazł sobie zajęcie – Mario rozmawiał z synem na temat kobiet w którego rolę wcieliła się ulubiona poduszka Oli , Łukasz tłumaczył się wściekłej Ewce , Kuba wymyślał swoje nowe kawały a Kevin dorwał się do fb Mario i wysyłał wiadomości do jego fanek. Jak dzieci – pomyślałem tylko i zadzwoniłem do Kloppa aby odwołał dzisiejszy trening z przyczyn okupujących  właśnie mój salon. Nie ma co – staruszek się nieźle wkurzył.
- Za jakie grzechy – skrzywiłem się podając każdemu ręcznik aby mogli wziąć prysznic i udać się do swoich domów.
- A za takie , które z Olką popełniasz – wtrącił się roześmiany Błaszczu
- Dobra , dobra – uciąłem krótko – Ogarnijcie dupy – rzuciłem ręczniki na środek stolika i sam opadłem na fotel biorąc do ręki puszkę Coli
- Reusiku kochanie –zaczął przesłodzonym tonem Mario – Już nas wyganiasz ?
- Zrozummy go … -głos zabrał Kuba – Olką się nadal nie może nacieszyć – puścił mi oko a mi na samą myśl o niej zrobiło się cieplej na sercu a na ustach pojawił się lekki uśmiech
-  A ja tam ci czasem zazdroszczę – przyznał załamany Łukasz po burzliwej rozmowie z Ewą. – Żadnych obowiązków , codzienne seks … - westchnął
- Możecie tak skończyć gadać o moim zajebistym życiu seksualnym ? – wtrąciłem się
- Nie – oznajmił ucieszony Kuba
- Bo żeby mieć taką dziewczynę trzeba być tak przystojnym jak ja – wyszczerzyłem się
- Powiedział to rudy – zakpił Kevin
- Oli to nie przeszkadza – stwierdziłem – I tak jestem blondynem
- Oj co wy tam pieprzycie o tych babach – krzyknął Mario niosąc karty – Gramy w pokera i to rozbieranego ! – zatarł ręce
- No chyba cię ten mały kołek boli – popatrzył na niego jak na chorego psychicznie ( którym fakt faktem był ) Łukasz – To ja już wolę iść się myć …
  

~Ola
Szczerze , to martwiłam się czy Marco ujarzmi tych pijaków bo jak Marcelina się o tym dowie to rozpęta się piekło. Tym bardziej że jej nieodpowiedzialny narzeczony kilka dni temu oświadczał że będzie idealnym ojcem.
- Cześć – weszłam do Sali gdzie kuzynka właśnie pakowała swoje rzeczy a w stylowym nosidełku leżał mały Max
- Hej – odpowiedziała i na chwilę poprzestała wykonywać poprzednie czynności – Przecież Mario miał przyjechać – popatrzyła na mnie badawczo
- Trening się przeciągnął – skłamałam pewnie. Udało się ! Połknęła haczyk
- Ufff – odetchnęła – Już myślałam że ten mameja zapomniał – uśmiechnęła się – Ale i tak go kocham – przyznała a ja usiadłam obok małego , głaszcząc jego rączkę. Był taki słodki. – Będziesz wspaniałą ciocią – przyznała kładąc ręce na moje ramiona – A w przyszłości matką – dodała a moje serce jakby przestało na chwilę pracować. Mój mózg właśnie przypominał sobie najdrobniejsze szczegóły sprzed kilku miesięcy. Ten okropny ból , krew a później ciemność. – Proszę tylko mi tu nie rycz – przytuliła mnie widząc jak w moich oczach zabłysły łzy. Kilka minut i znów powróciłam do rzeczywistości. Nie ma co rozpamiętywać czegoś co już nigdy nie wróci.
- Przepraszam że ostatni rzadko rozmawiamy
- No wiesz … z Marco jeszcze nikt nie wygrał – puściła mi oko – Ale cieszę się ze w końcu mogę oglądać cię jak jesteś szczęśliwa
- Nawet nie wiesz jak bardzo – uśmiechnęłam się i złapałam za nosidełko. Marcelina odebrała wypis i razem pojechałyśmy pod dom Gotzego niepewna co mogę tam zobaczyć…




----------------------------------------------

Jeeeeest ! W końcu go skończyłam :) 

Tak w ogóle chciałam wam zdradzić ze mam wiele kolejnych pomysłów na nastepne opowiadania , a jedno z nich będzie odchodziło od temetu piłki nożnej ;D 
Mam nadzieję że jeśli zacznę je publikowac to będziecie czytac moje kochane :* 


================== 
Normalka więc piłkarz #6 Sven Bender 



Simone Dettendorfer : 
- parą są od 2009 roku 
- jest duszą towarzystwa 
- zawsze można zobaczyć ją stylowo ubraną 
- jest wesoła - zawsze smieje się kiedy Sven przychodzi do domu np. ze złamaną szczęką 
- obsługuje go kiedy jest kontuzjowany 
- w szkole w Brandenburgu zrobiła szkolenie bankiera w Volksbank Raiffeisenbank Mankfalltal-Rosenheim
- studia ukończyła w  2011 roku. 


Moja opinia : Może i jest fajna ale jakaś taka trochę sztuczna. Daje jej 7 :) 


































 

4 komentarze:

  1. Uwielbiam to opowiadanie. Marco i Ola <3 Dobrze że są razem :D
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam cie za to opowiadanie noo <3 rozdział super ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial taki mrrrrr :-) szczescie, szczescie i jeszcze raz szczescie czuje sie w momencie czytania .
    Dziewczyna Swena wyglada na spoko babke. Powiedzialabym , ze inne Wags sa bardziej sztywne niz ona ;-) pozdrawiam i zapraszam do mnie na czternastke :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedz mi, ile razy w tygodniu mozna sie pieprzyc? :]
    Ach.. Fajny ten rozdzial. :)

    OdpowiedzUsuń