piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 59:



Obudziły mnie cieplutkie promyki słońca , które ogrzewały mój policzek przedzierają się przez przyciemniane, tylnie szyby. Prawa ręka przytulonego do moich pleców Marco spoczywała na moim biodrze a lewa gładziła moje ramię. Jego dotyk sprawiał że na moim nagim ciele pojawiła się gęsia skórka. Uśmiechnęłam się nie otwierając oczu. Blondyn szybko to zauważył. Czułam jak również się uśmiecha i zbliża do mojego ucha. Odgarnął niesforne kosmyki moich włosów do tyłu i zadziornie musnął moją szyję. Jego język wykonujący dokładne i przyjemne dla mnie ruchy przeniósł się wyżej pieszcząc płatek mojego ucha.
- Trzeci raz nie odstaniesz – powiedziałam cicho się śmiejąc
- To sam sobie wezmę – nawet nie wiem kiedy znalazłam się nad nim. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ta jego zboczoną gębę , tą z jednoznacznym uśmiechem i nieułożonymi ale dalej lśniącymi w słońcu włosami. Zbliżyłam swoją twarz do jego i popatrzyłam głęboko w oczy.
- Kocham cię – wyszeptałam
- Teraz już na zawsze będziemy razem – zapewnił głaszcząc mój policzek. Bez wahania musnęłam jego krwiste usta.
- Nie chcę psuć tej chwili kiedy trzymasz ręce na moich pośladkach – wzrokiem skarciłam blond włosego - … ale muszę zabrać swoje rzeczy z domu Roberta – oznajmiłam i mimo niezadowolonej miny Marco okrywając się kocem zaczęłam poszukiwania swojej bielizny . Ja jestem w stanie zrozumieć wszystko  i doskonale wiem  jak napalony był Marco wczorajszego wieczora ale mógłby chociaż położyć ten cholerny stanik a nie rzucać nim po całym samochodzie. Po kilku minutach udało mi się wszystko skompletować więc mogliśmy ruszać
- Jest coś w tym śmiesznego ? – zapytałam widząc jego rozbawioną minę
- Nie – zaprzeczył kręcąc głową – zawsze byłaś taka roztrzepana
- ty tez się wcale nie zmieniłeś – westchnęłam – Dalej rzucasz nawet nieswoje rzeczy tam gdzie popadnie – blondyn tylko się krótko zaśmiał i odpalił silnik. Dowód naszej miłość ? Kłócimy się jak stare małżeństwo … Po 23 minutach dotarliśmy pod posesję Lewego. Całe szczęście na jego osobę się nie natknęliśmy. Plan był tylko jeden bez żadnego punktu b – szybko zabrać swoje rzeczy i więcej nie wracać do tego domu jak i wspomnień z nim związanych.
- tak sobie myślę – zaczął poważnie zamyślony Marco beztrosko wylegując się na sypialnianym łóżku
- Aż się boje – krzyknęłam z garderoby
- Może byśmy tak wypróbowali to łóżko bo jakieś wygodne się wydaje – zaproponował
- Zboczeniec – skwitowałam i wrzuciłam do walizki ostatnie trampki - Brakuje mi tylko jednej rzeczy – pogrążyłam się w zamyśle
- Jakiej ? – zapytał zaciekawiony i podniósł się na łokciach
- Mojego ulubionego stanika – odpowiedziałam i znów zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki. Nie mogłabym go tu zostawić bo był jednocześnie moim ulubionym i najdroższym z dość obszernej kolekcji. 


- Spokojnie jest tu – Marco wyciągnął go za swoich pleców a ja wyrwałam mu go z rąk – Tylko nadal się zastanawiam dlaczego mi się w nim nigdy nie pokazałaś – powiedział wstając Poprawił sobie spodnie ruszył w stronę wyjścia 
- Bo wiedziałam że ten twój malutki kołeczek tego nie wytrzyma – poklepałam go po ramieniu
- On wcale nie jest mały – sprzeciwił się
- Oczywiście ! Teraz już won do samochodu – na odchodne poklepałam go po tyłku. Już miałam wychodzić kiedy zapomniałam o jednym szczególe. Podeszłam do komody i z białej ramki wyjęłam nasze zdjęcie z Robertem. Nie pozostało mi nic jak tylko podrzeć je na kawałki

- Jesteś tego pewna ? – zapytał kiedy otworzyłam drzwi do kominka
- Jak niczego innego – zdecydowanym ruchem wyrzuciłam strzępki w płonący ogień . Marco pocałował mnie w głowę , objął ramieniem i razem opuściliśmy mieszkanie. W samochodzie zadzwonił jego telefon
- No siema głupia cioto – przywitał się z rozmówcą którym był Mario a po głosie czułam że nie jest mu do śmiechu  - Dzwonisz bo znów nie możesz uruchomić Szybcych ze wścieklizną ? – ciągnął roześmiany – Co ?! – w pewnym momencie prawie zachłysną się własną śliną – Zaraz tam będziemy
- Co się stało ? – spytałam
- Marcelina jest w szpitalu … 



--------------------------------------------------
Przepraszam za opóznienia ! ;D 
Rozdział na True love pojawi sie za kilkanaście minut lub jutro :)

=====================================

A tym czasem zapraszam dziś na lekturę o Girlfriend  #4 - Nevena Suboticia :

Isabel Dechert:
- bardzo popularna w Niemczech 
- często można spoktkać ją na stadionie kiedy dopinguje Nevena i jego zespół 
- jako para są niemalże nierozłącznie i robią wszystko razem 
- jest połączeniem sportu i piękna 
- na codzień jest trenerką fitness 

 Moja opinia : W końcu jakaś bratnia dusza !!! <3 ;D  





























 

                                      A zatem, jak podoba się wam ta para ? :) (1-10) 




4 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze genialny. ahhh ta nasza wiecznie niezaspokojona Lama. Czekam na nexta. Co do dziewczyny Nevena muszę przyznać, ze bardzo ładna daję 10 pkt. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Codziennie sprawdzałam czy jest jakiś rozdział. :)
    No i w końcu się doczekałam... <3
    Jejku, jak dobrze że Marco i Ola są razem. :**
    Uwielbiam te ich " kłótnie " hahahaha.
    Czekam na kolejny rozdział ;**
    A dziewczyna Nevena jest śliczna, tylko jakoś mnie nie przekonuje... więc 8 :D

    Całuję, Marta ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super. Nareszcie Marco i Ola znowu razem. <3 Tylko boję się o Marcelinę.. :(
    Parze daje 9. ;)
    Buziaki. ;* Ola

    OdpowiedzUsuń