poniedziałek, 30 września 2013
piątek, 27 września 2013
Rozdział 7 :
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do mojego pokoju które skutecznie uniemożliwiały mi dalszą drzemkę . Spojrzałam na zegarek w telefonie . Była 9.25 . Dzisiaj pierwszy dzień mojej pracy . Byłam bardzo zdenerwowana. Musiałam przeprowadzić z każdym piłkarzem rozmowę ponieważ jutro mecz z Schalke 04 . Ubrałam się :
Trochę mi to zajęło gdyż stałam dwadzieścia minut pod szafą , debatując w co się ubrać. Musiałam wyglądać modnie i młodzieżowo a nie jak jakaś stara urzędniczka . O malowaniu nie wspomnę. Kreskę poprawiałam chyba z 2 razy . Trzęsły mi się ręce . Zrobiłam tylko lekki makijaż . Ładnie wygadałam . Nigdy nie narzekałam na swoją urodę . Zeszłam na dół . Czekała już na mnie Marcelina z śniadaniem :
- Hej – przywitałam się
- Wreszcie ! Denerwujesz się ? – zapytała kuzynka
-Troszkę – zrobiłam wymowny uśmiech - A jak mnie zjedzą ?
-Przecież ja też z nimi pracuje i jak narazie jestem cała i zdrowa – przytuliła mnie
-Super , trzydziestu dwóch mężczyzn zachowujących się jak pięcioletnie dzieci – westchnęłam
- Chłopaki cię polubili , ja zresztą też , ale chyba najbardziej Marco – zaśmiał się leo któremu najwidoczniej humor dopisywał . Nic nie odpowiedziałam na docinkę Bittencrouta tylko zjadłam śniadanie . Oczywiście musieliśmy czekać z Leo na Marcelinę - Zagrasz ze mną w Fifę ? – zaproponował patrząc na mnie błagalnym wzrokiem
-Czemu nie – odpowiedziałam ochoczo. Usiadłam na kanapie i zaczęliśmy grać . Krzyczeliśmy przy tym jak małe dzieci . Oczywiście ja wygrałam 3:1 . Marcelina gotowa zeszła na dół i pojechaliśmy pod stadion . Weszłam do mojego gabinetu . Boże jak to ładnie brzmi . Rozłożyłam swoje papiery na biurku . Zostało mi tylko czekać na chłopaków którzy mieli przychodzić podczas treningu . Pierwszy przyszedł Łukasz Piszczek . Opowiedział mi o swojej rodzinie . Na koniec wygłosiłam swój monolog który miałam mówić każdemu i wyszedł uśmiechając się . Kolejny był Kuba Błaszczykowski . Zrobił to samo co Łukasz . Obiecał mi że zapozna mnie ze swoją rodziną . Cieszyło mnie to że nie są wobec mnie skrępowani i opowiadają mi o swoim życiu , rodzinie . Następny był Moritz Leitner . Był miły , zadowolony z życia i do tego zabawny . Przyszła kolej na Roberta . Uśmiechnięty od ucha do ucha wszedł do mojego gabinetu i wygodnie rozsiadł się na skórzanej kanapie .
- Cos ty taki szczęśliwy ? – zapytałam siadając na biurku i krzyżując ręce na piersiach
-Ania wróciła i zamierzam się jej oświadczyć tylko nie wiem jak to zrobić . Pomożesz mi ?
- Jasne . Mam pomysł . Weźmiesz Anię w to miejsce w parku nad jeziorem które kiedyś mi pokazałeś . Ułożysz świece w serce , zaprowadzisz ją w środek i oświadczysz się
- Dziękuje . Jesteś niesamowita – podszedł do mnie i położył swoje ciepłe dłonie na moich udach, lekko je masując
- Mówiłeś to już kiedyś – westchnęłam
-Przepraszam – powiedział ze skruchą
- Ej ! Nie rozpamiętujmy tego , przyjaciele powinni sobie wybaczać – uśmiechnęłam się – oboje tego chcieliśmy
- Wiem , dla mnie zawsze będziesz najważniejsza – pocałował mnie w policzek i opuścił pomieszczenie . Do mnie wszedł Mario Goetze . Po jego minie wywnioskowałam że czeka nas trudna rozmowa
- Co się stało ?
- Przechodzę do Bayernu - powiedział poważnie
-Czyli opuszczasz klub w którym niby czułeś się tak dobrze ?! - podniosłam ton głosu
- Nie o to chodzi … potrzebowałem pieniędzy na operację Felixa
-Przecież wiesz że mogliśmy ci pomóc
- Już za późno , lepiej powiedz mi co z Marco
- Szczerze z nim porozmawiaj to najlepsze wyjście
- Dziękuje – mocno mnie przytulił – Naprawdę mi pomogłaś – puścił mi oczko
-Dobra , dobra idź do nich i porozmawiaj - wstałam i wypchnęłam Mario z uśmiechem za drzwi bo nie śpieszyło mu się do tej rozmowy . Nawet go rozumiałam . Podeszłam do okna , zobaczyłam całą drużynę wokół Mario . Po ich minach wiedziałam że są zwiedzeni . Martwiłam się bo ta informacja nie pomoże im w rozegraniu meczu a raczej może zaszkodzić .Ostatni na „ konsultację ” przyszedł Marco :
- Cześć – powiedział wchodząc i uśmiechając się . Wiedziałam że robi dobrą minę do złej gry
- Hej – odpowiedziałam . Marco był naprawdę sympatyczny a do tego jaki przystojny . Fajnie nam się rozmawiało . Trening się dawno skończył a on dalej siedział u mnie .
-Wiesz że Mario odchodzi ? – wypalił nagle
- Tak , ale spróbuj go zrozumieć … robi to dla brata – usiadłam obok blondyna na kanapie
- W sumie na jego miejscu zrobiłbym to samo – przyznał
-No widzisz – uśmiechnęłam się – Z Tobą było to samo jak przechodziłeś do Dortmundu
- Ale nie chodziło o kasę , dobra lecę z nim porozmawiać – oboje wstaliśmy z właśnie zajmowanego miejsca . Marco zbliżył swoją twarz do mojej . Delikatnie przejechał palcem wzdłuż mojej ręki zaczynając od ramienia . Chciał mnie pocałować ale odwróciłam twarz i ustami dotknął tylko mojego policzka
-: Dziękuje – uśmiechnął się i wyszedł . Zostałam sama z myślami krążącymi w mojej głowie . Poczułam ogromne motylki w brzuchu kiedy swoimi ustami dotknął mojego policzka .Marco podobał mi się i to bardzo . Czyżbym się zakochała ? Dobra , dobra wróć na ziemię . Przyciągam zdecydowanie za dużo facetów . Niedawno przespałam się z Robertem . Ujmijmy to ładniej … po prostu mieliśmy romans i to nie raz ! . Może powinnam się gdzieś schować , zaszyć w mysiej dziurze …
~Marco ~
Ola bardzo mi pomogła . Była dla mnie kimś więcej niż tylko panią psycholog . Kiedy tylko była obok mnie moje serce szybko biło szybciej niż zwykle . Ciągle siedziała w mojej głowie .Chciałem mieć ją przy sobie . Całować , dotykać … Dobra , dobra Reus nie zapędzaj się .Porozmawiałem szczerze z Mario . Rozumiałem go .Przecież ze mną było to samo kiedy przechodziłem z Monchengladbach do Dortmundu . Pogodziliśmy się i to przy małej pomocy pięknej brunetki i chyba wypada jej za to podziękować ? I chyba mam na to pewien plan …
~Ola ~
Pakowałam swoje rzeczy gdyż miałam już wychodzić gdy do mojego gabinetu wpadł Robert
- Ola , jedziesz do Ani ? – zapytał
- No jasne – powiedziałam i wyszłam zamykając drzwi . Wsiedliśmy do samochodu . Z Anią miałam dobry kontakt . To chyba dlatego że nigdy nie przeszkadzała jej moja przyjaźń z Robertem . I najlepiej będzie jak o niczym się nie dowie . Zła jestem sama na siebie że nadużyłam jej zaufania … Zajechaliśmy pod dom . Przywitałam się ze Stachurską . Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy na kanapie . Ania zaparzyła herbatę i postawiła talerz pełen słodyczy . Wieczór spędziłyśmy rozmawiają i jedząc słodkości przed telewizorem . Do domu wracałam na piechotę . Noc była ciepła . A po moich policzkach ciekły gorzkie i słone łzy . Byłam tak perfidna że rozmawiałam z nią jak gdyby nigdy nic . Czułam obrzydzenie do samej siebie . Zachowałam się jak zwykła rozpieszczona nastolatka która zrobi wszystko aby uwieść piłkarza . Weszłam po cichu do domu . Próbowałam przedostać się bezszelestnie do sypialni jednak z pokoju obok wyszła Marcelina
- Ola co się stało ? – zapytała zaniepokojona i mocno mnie przytuliła
-Byłam u Ani – pociągnęłam nosem
- Mówiłam że to nie będzie takie łatwe – pogłaskała mnie po włosach
- Marcelina ale ja nie chciałam …
-Wszystko będzie dobrze , obie wiemy jaki jest Robert
- Lowelas i podrywacz – dokończyłam i otarłam łzy z policzka
- Ale ciebie i tak traktuje wyjątkowo , co się stało to się nie odstanie
-Nie jesteś zła ?
-Oczywiście że nie – prychnęła – Zapomnij o tym i myśl o Marco
-Co wy cały czas o tym Reusie ?! – krzyknęłam nieco głośniej
- Jeszcze nie masz motylków bo mi się wydawało że tak – wybiła mi palce w brzuch i zniknęła za drzwiami sypialni jej i Leo . Może i ma rację . trzeba o tym zapomnieć . Tak , właśnie tak zrobię . Otarłam wszystkie łzy i położyłam się na łóżko gdzie po chwili usnęłam
* Next day *
Poczułam że ktoś się na mnie patrzy . Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam Marcelinę :
Wstawaj śpiochu – powiedziała uchylając okno i usiadła na krańcu łóżka . Podciągnęłam się lekko i położyłam brodę na kolanach – Jak się czujesz ?
- A jak mogę się czuć ?! - zapytałam zirytowana
- Zapomnij o tym bo dzisiaj mecz a potem impreeezka – uśmiechnęła się
- Super – wywróciłam oczami i opadłam znów na łóżko
- To czekam na dole – wyszła z pokoju ale przekonała mnie swoimi słowami . Kocham imprezy ! A to będzie najlepszy pomysł aby zapomnieć o tym co stało się między mną a Robertem . Potraktuje to jako zwykłą i nic nie znaczącą przygodę . Ooo chyba panna Mielewczyk zmienia się w niegrzeczną dziewczynkę . Wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki gdzie czekały na mnie wcześniej przygotowane ubrania :
Zrobiłam jeszcze leki makijaż aby ukryć podkrążone oczy i zeszłam na dół
- Fajna koszulka – komplementował mnie Leo
- Dzięki – odparłam znudzona
- A co ty taka ?! Z Marco ci się nie układa ? – zachichotał
-Odpierdol się – walnęłam go w głowę i wyszłam z domu
-Przecież mówiłam ci że ma trudny okres – wywróciła oczami
- Oj kotku , nie chciałem – pocałował ukochaną w policzek na zgodę . Nie zważałam na nic . Szłam przed siebie aż w końcu moim oczom ukazał się stadion . Od razu powędrowałam do swojego gabinetu gdzie rzuciłam się na kanapę i zaczęłam cicho płakać . Nagle ktoś zapukał do drzwi . Szybko się ogarnęłam i usiadłam po turecku na kanapie
-Proszę – powiedziałam cicho a zza drzwi wyłonił się Marco
- Nie przeszkadzam ?
-nie – odparłam i zrobiłam mu miejsce na kanapie gdzie po chwili wygodnie siedział
- Co się stało ? Płakałaś ?
- Nie – odwróciłam twarz w druga stronę ale Marco złapał mój podbródek i zwrócił w swoją stronę
- Przecież widzę – popatrzył głęboko w moje oczy
-Mam po prostu gorszy dzień – powiedziałam a mój wzrok zszedł na kuszące usta blondyna
-To mam pomysł żeby cię rozweselić – otarł palcem łzę z mojego policzka – Pójdź ze mną na imprezę
- No dobrze – uśmiechnęłam się a nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze . Czułam zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Chciałam aby to trwało wiecznie ale przerwał nam w gorącej wodzie kąpany Łukasz
- No skarbeńki zbieramy się na trening , trener czeka – powiedział i odszedł a my z Marco posłaliśmy sobie uśmiechy
- No to chyba musimy iść – zaśmiał się i złapał mnie lekko za rękę . Znów te motyle . Podążaliśmy przez tunel na murawę . kiedy dotarliśmy na miejsce Marco pobiegł na murawę a ja usiadłam na trybunach mając na sobie baczny wzrok blondyna .
~Marco ~
Nie znoszę kiedy kobieta płacze . Szczególnie taka jak Ola . Chyba naprawdę się w niej zakochałem . Tak po prostu . Prawdziwie . Nie interesują mnie już inne laski . Chce mieć tylko jedną – ją . Na zawsze . A ten pocałunek to niezły doping w rozegnaniu tego meczu .
---------------------------------------------
Oddaję w wasze ręce rozdział 7 . Jak dla mnie może być , między bohaterami zaczęło się coś dziać .
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :*
Fifa kupiona ? :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)