sobota, 14 września 2013

Rozdział 3 :



Wstałam rano . Dzisiaj mecz którego nie mogę przegapić  . Ubrałam się w koszulkę z numerem 9 i nazwiskiem Lewandowski  , czerwone rurki i do tego czarne baleriny . Włosy wyprostowałam . Lekko opadały na moje ramiona . Zeszłam na dół z dużej szafy wyjęłam moją walizkę , wytarłam ją z kurzu i zaniosłam na górę. Zaczęłam się  pakować . Z szafki nocnej pakowałam wisiorki , bransoletki i naszyjniki . Znalazłam wiele rzeczy których kiedyś szukałam i nie mogłam znaleźć . Tak , czasami byłam bałaganiarzem . W końcu   doszłam do pudełka w którym znajdowały się moje rzeczy prywatne min.: pluszowy miś którego dostałam na urodziny od Roberta , zdjęcia moje z Magdą , stary pamiętnik . Chwile przyglądałam się tym wspominając stare dobre czasy , kiedy jeszcze byłam dzieckiem . Miałam beztroskie życie a teraz ,  co dzień nowe problemy i nie ma ich końca . Wszystko włożyłam  do walizki i zapięłam zamek . Za 2 dni wylatuje do Dortmundu – tam zacznę nowe życie . Przypomniało mi się że zapomniałam powiedzieć Marcelinie więc napisałam do niej SMS ‘a :

„Hej ;-* Chciałam ci powiedzieć że przyjeżdżam , tylko nie mów nic Robertowi

Chcę mu zrobić niespodziankę ”

Po chwili dostałam odpowiedź :

 „ Nawet nie wiesz jak się cieszę . Oki nic mu nie powiem :-*”

Spojrzałam na zegarek . Była już 16.30 . Długo zeszło mi z tym pakowaniem . Przygotowałam obiad – spaghetti . Zjadłam swoją porcję a resztę zostawiłam dla rodziców . Umalowałam się i wyszłam z domu . Na stadionie byłam o 17.25 . Z trudnością przecisnęłam się przez tłum paparazzi . Zajęłam miejsce na trybunach i pozostało mi tylko czekać . O 18 chłopcy wyszli z szatni .

Mecz rozpoczął się . Już w 7 minucie meczu zawodnik  Jakub Kosecki zagrał piłkę w pole karne do której najwyżej wyskoczył Marcin Wasilewski , a jego strzał głową obronił jednak bramkarz Grecji .

W 20 minucie gola strzelił  Robert . Kibice oszaleli  . Ja sama zaczęłam krzyczeć LEWANDOWSKI . Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1 . Po przerwie zawodnicy weszli nabuzowani energią . Już w 85 minucie gola strzelił Jakub Wawrzyniak , który zdecydował się na indywidualną akcję zakończoną celnym i mocnym strzałem . Mecz zakończył się wynikiem 2:1 .

            Zeszłam z trybun  , i poszłam poczekać na Roberta pod szatnią . Gdy tylko wyszedł od razu przytuliłam go i dałam mu buziaka w policzek :

- Już wystarczy bo mnie udusisz – zaśmiał się napastnik

- Gratuluję – powiedziałam i puściłam go

- Dziękuję . A teraz idziemy na imprezę

- Jaką imprezę? – dopytywałam

- Wygraliśmy i idziemy to uczcić , a ty idziesz z nami  , będzie Wojtuś – odpowiedział na zachętę dalej   uśmiechając się i kierując się do samochodu

W sumie jest Szczęsny jest impreza ale poczekaj ! Chce ci coś powiedzieć  - złapałam go za rękę – Jadę do Dortmundu

-To najszczęśliwszy dzień w moim życiu – wykrzyczał , podniósł mnie do góry i obrócił dookoła

-To idziemy ? Muszę jeszcze jechać się przebrać – powiedziałam gdy postawił mnie na ziemi

Wsiedliśmy do samochodu . Droga trwała 15 minut . Umówiliśmy się na 20 . Weszłam do domu :

- Cześć ! Wygraliśmy 2:1 . Idę na imprezę – oznajmiłam   kierując się do pokoju ale zatrzymała mnie mama

- Tylko wróć wcześnie – powiedziała kiedy już dotarły do niej te dwie rzeczy o których  mówiłam

- Aa zapomniałam wam powiedzieć , jutro lecę do Dortmundu

- Co ?! z kim ?! Dziewczyno co ty wyrabiasz ! Przecież ani pracy , ani mieszkania , co zamierzasz siedzieć na głowie Marcelinie ?! – krzyczała jednocześnie wściekła jak  i zdziwiona  

- Marcelina nie ma nic przeciwko  ! A ty przestań mnie  krytykować ! Najpierw nie pasowały ci moje studia teraz to .  Lecę  to postanowione – wykrzyczałam

- Masz rację córciu . Trzeba zwiedzać świat – uśmiechnął się mój tata będąc jak zwykle po mojej stronie . I za to go kocham

- Zamknij się ! Ja wiem jak wychowywać córkę ! - spiorunowała mężczyznę wzrokiem - A ty później nie wracaj z pokulonym ogonem , wystarczająco krwi napsułaś

- A żebyś wiedziała że nie wrócę

- Jeszcze kiedyś mi podziękujesz za to co dla ciebie robię

-Co ?! Czyli za kierowaniem moim życiem . Cały czas mówisz co mam robić a zadanie taty nawet cie nie interesuje

-Nie kłóć się ze mną !

- Co prawda kuje w oczy ?! – powiedziałam drwiąco

- Nie pyskuj – odpowiedziała a ja poszłam do swojego pokoju .  Taka sytuacja zdarzała się codziennie . W naszej rodzinie to mama dominowała . Wszystkim kazała robić to co ona chce i tylko jej zdanie się liczyło .  Ubrałam  się : 

 

Punkt o 20 przyjechał Robert . Wsiadłam do samochodu :

- Pięknie wyglądasz – uśmiechnął się.

-Dzięki – zarumieniłam się - Powiedziałam rodzicom że wyjeżdżam .

- I co oni na to ? –zapytał odpalając silnik

-:Wiesz jak jest … tata się ucieszył a o mamie nie wspomnę … – uśmiechnęłam się

- Damy radę ... A umiesz niemiecki ?

- No jasne ! – prychnęłam

Dotarliśmy pod klub . Przywitałam się ze wszystkimi i weszliśmy do środka . Wypiłam tylko jednego drinka . Wiedziałam że będę musiała wszystkich odwieść do domu . Po wypiciu  do tańca porwał mnie Robert . Przetańczyliśmy razem 4  piosenki . Był super tancerzem . Tańczyłam chyba ze wszystkimi .Impreza trwała do 3 w nocy .Robert w przeciwieństwie do mnie mocno zabalował ale chyba nie bardziej niż Szczęsny

- Wojtuś wracamy do domu – oznajmiłam podchodząc do loży w której bramkarz zabawiał się z nowo poznanymi dziewczynami .

Wojtek : Już idę me Lady – zaśmiał  się i wstał razem z pogniecioną marynarką - A my się jeszcze zdzwonimy - puścił oczko jednej z siedzących tam dziewczyn która chyba najwyraźniej  wpadła mu w oko  . Robert pomógł mi wsadzić nieszczęsnego do auta i ruszyliśmy w stronę jego mieszkania – koko , koko lewy spoko – zanucił a my wybuchliśmy śmiechem

- Szczęsny ty jesteś zdrowo pojebany – prychnął

- i dobrze mi z tym – pokazał mu język kiedy zaczął dzwonić telefon piłkarza . Wyciągnął go z kieszeni i popatrzył na wyświetlacz – O nie tylko nie to ! Teraz cisza …

„Cześć mamo … ja ?! No ja właśnie wracam z kościoła … Aaa gorzkie żale były …

Dobrze jutro o 13 … to pappa ”

Zakończył rozmowę a ja znów wybuchłam śmiechem . On to ma jednak pomysły . Trzecia w nocy i gorzkie żale … hahahhah … - Co suszycie zęby ? – zapytał zirytowany

- Chyba za dużo wypiłeś

- Ja za dużo ?! Może wpadniecie jeszcze do mnie , mam dobre Whisky

- Ja z chęcią – odpowiedział Lewy odpinając pasy 

- O na pewno nie ! – zgasiłam silnik – Robert masz mi pomóc zaciągnąć tego wariata do mieszkania

- Wojtuś kici ,  kici – wysiadł z samochodu

- Nie żyjesz ! – zły Wojtuś zaczął gonić Lewusa pod swoje mieszkanie ale będąc już w środku potknął się o próg i upadł na kanapę  

- I po problemie – klasnął w ręce napastnik

- Ola , ja go wykastruje !! A teraz muszę się napić – próbował wstać ale znów położyłam go na kanapie

- Teraz masz spać – rozkazałam

-A buziak na dobranoc ?

- Następny no ! – westchnęłam i pocałowałam go w policzek . Boże jak on cuchnął alkoholem . całe szczęście zasnął w ciągu kilku sekund a my wyszliśmy kierując się do mieszkania Lewego z zamiarem  że dziś tam będę nocować . Nie chcę znów narażać się na kłótnie z mamą . Otworzyłam drzwi a Lewy przyciągnął mnie do siebie . Znów czułam ten odór alkoholowy . Popatrzył chwilę w prosto w moje oczy jakby czekając na zielone światełko i przycisnął do ściany . Zaplotłam nogi  Okół jego bioder a piłkarz muskał moją szyję . Wplotłam ręce w jego czarne niczym noc włosy . Rękoma dotarł do zapięcia mojej sukienki . Lekko go odepchnęłam

- co jest kotku ? – zapytał odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy

- Jesteś pijany i możesz później tego żałować

-Ola przecież wiesz jak jest , przyznaj że oboje tego chcemy – ręką wjechał po udzie pod moją sukienkę

- No tak ale … - nie dokończyłam bo wtopił swoje wargi w moich ustach . Boże jak on cudownie całuje 

- Jeszcze jakieś ale ? – zaśmiał się – Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi , nic się nie zmieni

- Ania ma się o tym nie dowiedzieć – postawiłam warunek i włożyłam swoje zimne dłonie pod jego koszulkę

-Czyli zapominamy że jesteś dobrze wychowana ? – jednym szybkim ruchem pozbawił mnie sukienki

-Nazywaj to jak chcesz – wpiłam się w jego usta . Takie miękkie i krwiste . Tą noc spędziłam w jego ramionach . Jest ogień , jest moc zapomnę w tę noc że jutro jest dzień . Trzeba przyznać że Lewy jest dobry w te klocki .  Tylko on umiał sprawić że zapominam o problemach , o Ani , nie martwiąc się co będzie później . Nie obchodzi mnie wtedy czy ktoś się o tym dowie . Żyjemy chwilą . Tu i teraz. 

 

------------------------------------------------

Wiem że rozdziały nie są najlepsze ale mam nadzieję że komuś podobają się moje wypociny :) 

Proszę o zrozumienie , to mój pierwszy blog 

Następny ... środa ? Może uda się wcześniej ale niczego nie obiecuje

Pozdrawiam  :*

4 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie. Będę na pewno wierną fanką tego opowiadania. Trzymam kciuki za Ciebie i to opowiadanie i oczywiście życzę weny. Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam,
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe opowiadanie, ale bardzo szkoda mi Ani. Robert nie powinien tak robić.

    Zapraszam do mnie na blogi:
    nela-robert.blogspot.com

    weronika-julia-kinga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow... ciekawe czy Ania się o tym dowie. Ogólnie rozdział bardzo fajny, chłopaki potrafią się bawić:) Pozdrawiam i życzę weny;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Osro... :)
    Mi sie jednak wydaje, ze miedzy nimi pojawi sie cos wiecej i że Ania sie o tym dowie.

    OdpowiedzUsuń