Rozdział 7 :
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do mojego pokoju które
skutecznie uniemożliwiały mi dalszą drzemkę . Spojrzałam na zegarek w telefonie . Była
9.25 . Dzisiaj pierwszy dzień mojej pracy . Byłam bardzo zdenerwowana. Musiałam
przeprowadzić z każdym piłkarzem rozmowę ponieważ jutro mecz z Schalke 04 .
Ubrałam się :
Trochę mi to zajęło gdyż stałam dwadzieścia minut
pod szafą , debatując w co się ubrać. Musiałam wyglądać modnie i młodzieżowo a
nie jak jakaś stara urzędniczka . O
malowaniu nie wspomnę. Kreskę poprawiałam chyba z 2 razy . Trzęsły mi się ręce
. Zrobiłam tylko lekki makijaż . Ładnie wygadałam . Nigdy nie narzekałam na
swoją urodę . Zeszłam na dół . Czekała już na mnie Marcelina z śniadaniem :
- Hej – przywitałam się
- Wreszcie ! Denerwujesz się ? – zapytała kuzynka
-Troszkę – zrobiłam wymowny uśmiech - A jak mnie zjedzą ?
-Przecież ja też z nimi pracuje i jak
narazie jestem cała i zdrowa – przytuliła mnie
-Super
, trzydziestu dwóch mężczyzn zachowujących się jak pięcioletnie dzieci –
westchnęłam
- Chłopaki cię polubili , ja zresztą też , ale
chyba najbardziej Marco – zaśmiał się leo któremu najwidoczniej humor dopisywał . Nic nie odpowiedziałam na docinkę
Bittencrouta tylko zjadłam śniadanie . Oczywiście musieliśmy czekać z Leo na
Marcelinę - Zagrasz ze mną w Fifę ? – zaproponował patrząc na mnie błagalnym
wzrokiem
-Czemu nie – odpowiedziałam ochoczo.
Usiadłam na kanapie i zaczęliśmy grać . Krzyczeliśmy przy tym jak małe dzieci .
Oczywiście ja wygrałam 3:1 . Marcelina gotowa zeszła na dół i pojechaliśmy pod
stadion . Weszłam do mojego gabinetu . Boże jak to ładnie brzmi . Rozłożyłam
swoje papiery na biurku . Zostało mi tylko czekać na chłopaków którzy mieli
przychodzić podczas treningu . Pierwszy przyszedł Łukasz Piszczek . Opowiedział mi o swojej
rodzinie . Na koniec wygłosiłam swój monolog który miałam mówić każdemu i
wyszedł uśmiechając się . Kolejny był Kuba Błaszczykowski . Zrobił to samo co
Łukasz . Obiecał mi że zapozna mnie ze swoją rodziną . Cieszyło mnie to że nie
są wobec mnie skrępowani i opowiadają mi o swoim życiu , rodzinie . Następny
był Moritz Leitner . Był miły ,
zadowolony z życia i do tego zabawny . Przyszła kolej na Roberta . Uśmiechnięty
od ucha do ucha wszedł do mojego gabinetu i wygodnie rozsiadł się na skórzanej
kanapie .
- Cos ty taki szczęśliwy ? – zapytałam siadając
na biurku i krzyżując ręce na piersiach
-Ania wróciła i zamierzam się jej oświadczyć
tylko nie wiem jak to zrobić . Pomożesz mi ?
- Jasne . Mam pomysł . Weźmiesz Anię w to
miejsce w parku nad jeziorem które kiedyś mi
pokazałeś . Ułożysz świece w serce , zaprowadzisz ją w środek i
oświadczysz się
- Dziękuje . Jesteś niesamowita – podszedł do mnie i położył swoje ciepłe dłonie
na moich udach, lekko je masując
- Mówiłeś to już kiedyś – westchnęłam
-Przepraszam – powiedział ze skruchą
- Ej ! Nie rozpamiętujmy tego , przyjaciele
powinni sobie wybaczać – uśmiechnęłam
się – oboje tego chcieliśmy
- Wiem , dla mnie zawsze będziesz
najważniejsza – pocałował mnie w
policzek i opuścił pomieszczenie . Do
mnie wszedł Mario Goetze . Po jego minie wywnioskowałam że czeka nas trudna
rozmowa
- Co się stało ?
- Przechodzę do Bayernu - powiedział poważnie
-Czyli opuszczasz klub w którym niby czułeś się
tak dobrze ?! - podniosłam ton głosu
- Nie o to chodzi … potrzebowałem pieniędzy na
operację Felixa
-Przecież wiesz że mogliśmy ci pomóc
- Już za późno , lepiej powiedz mi co z Marco
- Szczerze z nim porozmawiaj to najlepsze
wyjście
- Dziękuje – mocno mnie przytulił – Naprawdę
mi pomogłaś – puścił mi oczko
-Dobra , dobra idź do nich i porozmawiaj - wstałam i wypchnęłam Mario z uśmiechem za
drzwi bo nie śpieszyło mu się do tej
rozmowy . Nawet go rozumiałam . Podeszłam do okna , zobaczyłam całą
drużynę wokół Mario . Po ich minach wiedziałam że są zwiedzeni . Martwiłam się
bo ta informacja nie pomoże im w rozegraniu meczu a raczej może zaszkodzić .Ostatni
na „ konsultację ” przyszedł Marco :
- Cześć – powiedział wchodząc i uśmiechając
się . Wiedziałam że robi dobrą minę do złej gry
- Hej – odpowiedziałam . Marco był naprawdę
sympatyczny a do tego jaki przystojny .
Fajnie nam się rozmawiało . Trening się dawno skończył a on dalej siedział u mnie .
-Wiesz że Mario odchodzi ? – wypalił nagle
- Tak , ale spróbuj go zrozumieć … robi to dla
brata – usiadłam obok blondyna na kanapie
- W sumie na jego miejscu zrobiłbym to samo –
przyznał
-No widzisz – uśmiechnęłam się – Z Tobą było
to samo jak przechodziłeś do Dortmundu
- Ale nie chodziło o kasę , dobra lecę z nim
porozmawiać – oboje wstaliśmy z właśnie zajmowanego miejsca . Marco zbliżył
swoją twarz do mojej . Delikatnie przejechał palcem wzdłuż mojej ręki
zaczynając od ramienia . Chciał mnie pocałować ale odwróciłam twarz i ustami
dotknął tylko mojego policzka
-: Dziękuje – uśmiechnął się i wyszedł .
Zostałam sama z myślami krążącymi w mojej głowie . Poczułam ogromne motylki w
brzuchu kiedy swoimi ustami dotknął mojego policzka .Marco podobał mi się i to
bardzo . Czyżbym się zakochała ? Dobra , dobra wróć na ziemię . Przyciągam
zdecydowanie za dużo facetów . Niedawno przespałam się z Robertem . Ujmijmy to ładniej … po prostu
mieliśmy romans i to nie raz ! . Może
powinnam się gdzieś schować , zaszyć w mysiej dziurze …
~Marco ~
Ola bardzo mi pomogła . Była dla mnie kimś więcej niż tylko panią
psycholog . Kiedy tylko była obok mnie moje serce szybko biło szybciej niż zwykle . Ciągle siedziała w
mojej głowie .Chciałem mieć ją przy sobie . Całować , dotykać … Dobra , dobra
Reus nie zapędzaj się .Porozmawiałem szczerze z Mario . Rozumiałem go .Przecież
ze mną było to samo kiedy przechodziłem z Monchengladbach do Dortmundu .
Pogodziliśmy się i to przy małej pomocy pięknej brunetki i chyba wypada jej za
to podziękować ? I chyba mam na to pewien plan …
~Ola ~
Pakowałam swoje rzeczy gdyż miałam już wychodzić gdy
do mojego gabinetu wpadł Robert
- Ola , jedziesz do Ani ? – zapytał
- No jasne – powiedziałam i wyszłam zamykając
drzwi . Wsiedliśmy do samochodu . Z Anią miałam dobry kontakt . To chyba
dlatego że nigdy nie przeszkadzała jej moja przyjaźń z Robertem . I najlepiej
będzie jak o niczym się nie dowie . Zła jestem sama na siebie że nadużyłam jej
zaufania … Zajechaliśmy pod dom .
Przywitałam się ze Stachurską . Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy na kanapie .
Ania zaparzyła herbatę i postawiła talerz pełen słodyczy . Wieczór spędziłyśmy
rozmawiają i jedząc słodkości przed telewizorem . Do domu wracałam na piechotę
. Noc była ciepła . A po moich policzkach ciekły gorzkie i słone łzy . Byłam tak perfidna że rozmawiałam z nią
jak gdyby nigdy nic . Czułam obrzydzenie do samej siebie . Zachowałam się jak
zwykła rozpieszczona nastolatka która zrobi wszystko aby uwieść piłkarza .
Weszłam po cichu do domu . Próbowałam przedostać się bezszelestnie do sypialni
jednak z pokoju obok wyszła Marcelina
- Ola co się stało ? – zapytała
zaniepokojona i mocno mnie przytuliła
-Byłam u Ani – pociągnęłam nosem
- Mówiłam że to nie będzie takie łatwe –
pogłaskała mnie po włosach
- Marcelina ale ja nie chciałam …
-Wszystko będzie dobrze , obie wiemy jaki
jest Robert
- Lowelas i podrywacz – dokończyłam i otarłam
łzy z policzka
- Ale ciebie i tak traktuje wyjątkowo , co się stało to się nie odstanie
-Nie jesteś zła ?
-Oczywiście że nie – prychnęła – Zapomnij
o tym i myśl o Marco
-Co wy cały czas o tym Reusie ?! – krzyknęłam
nieco głośniej
- Jeszcze nie masz motylków bo mi się
wydawało że tak – wybiła mi palce w brzuch i zniknęła za drzwiami sypialni jej
i Leo . Może i ma rację . trzeba o tym zapomnieć . Tak , właśnie tak zrobię .
Otarłam wszystkie łzy i położyłam się na łóżko gdzie po chwili usnęłam
* Next day *
Poczułam że ktoś się na mnie patrzy . Otworzyłam
lekko oczy i zobaczyłam Marcelinę :
Wstawaj śpiochu – powiedziała uchylając
okno i usiadła na krańcu łóżka .
Podciągnęłam się lekko i położyłam brodę na kolanach – Jak się czujesz ?
- A jak mogę się czuć ?! - zapytałam zirytowana
- Zapomnij o tym bo dzisiaj mecz a potem
impreeezka – uśmiechnęła się
- Super – wywróciłam oczami i opadłam znów na
łóżko
- To czekam na dole – wyszła z pokoju ale
przekonała mnie swoimi słowami . Kocham imprezy ! A to będzie najlepszy pomysł
aby zapomnieć o tym co stało się między mną a Robertem . Potraktuje to jako
zwykłą i nic nie znaczącą przygodę . Ooo chyba panna Mielewczyk zmienia się w niegrzeczną
dziewczynkę . Wstałam z łóżka i
powędrowałam do łazienki gdzie czekały na mnie wcześniej przygotowane ubrania :
Zrobiłam jeszcze leki makijaż aby ukryć podkrążone
oczy i zeszłam na dół
- Fajna koszulka – komplementował mnie Leo
- Dzięki – odparłam znudzona
- A co ty taka ?! Z Marco ci się nie układa ? –
zachichotał
-Odpierdol się – walnęłam go w głowę i wyszłam
z domu
-Przecież mówiłam ci że ma trudny okres –
wywróciła oczami
- Oj kotku , nie chciałem – pocałował ukochaną w
policzek na zgodę . Nie zważałam na nic . Szłam przed siebie aż w końcu moim
oczom ukazał się stadion . Od razu
powędrowałam do swojego gabinetu gdzie rzuciłam się na kanapę i zaczęłam cicho
płakać . Nagle ktoś zapukał do drzwi . Szybko się ogarnęłam i usiadłam po
turecku na kanapie
-Proszę – powiedziałam cicho a zza drzwi
wyłonił się Marco
- Nie przeszkadzam ?
-nie – odparłam i zrobiłam mu miejsce na
kanapie gdzie po chwili wygodnie siedział
- Co się stało ? Płakałaś ?
- Nie – odwróciłam twarz w druga stronę ale
Marco złapał mój podbródek i zwrócił w swoją stronę
- Przecież widzę – popatrzył głęboko w moje
oczy
-Mam po prostu gorszy dzień – powiedziałam a
mój wzrok zszedł na kuszące usta blondyna
-To mam pomysł żeby cię rozweselić – otarł
palcem łzę z mojego policzka – Pójdź ze mną na imprezę
- No dobrze – uśmiechnęłam się a nasze twarze
dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze . Czułam
zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Nagle
zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym
samym bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku
całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się
na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Chciałam aby to trwało wiecznie ale
przerwał nam w gorącej wodzie kąpany Łukasz
- No skarbeńki zbieramy się na trening ,
trener czeka – powiedział i odszedł a my z Marco posłaliśmy sobie uśmiechy
- No to chyba musimy iść – zaśmiał się i
złapał mnie lekko za rękę . Znów te motyle . Podążaliśmy przez tunel na murawę
. kiedy dotarliśmy na miejsce Marco pobiegł na murawę a ja usiadłam na
trybunach mając na sobie baczny wzrok blondyna .
~Marco ~
Nie znoszę kiedy kobieta płacze . Szczególnie taka
jak Ola . Chyba naprawdę się w niej zakochałem . Tak po prostu . Prawdziwie . Nie
interesują mnie już inne laski . Chce mieć tylko jedną – ją . Na zawsze . A ten
pocałunek to niezły doping w rozegnaniu tego meczu .
---------------------------------------------
Oddaję w wasze ręce rozdział 7 . Jak dla mnie może być , między bohaterami zaczęło się coś dziać .
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :*
Fifa kupiona ? :D
Bardzo podoba mi sie twoj blog <3 czekam na ciag dalszy ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie <3
OdpowiedzUsuń