Popijałam
swój ukochany czarny napój w kuchni , kiedy dołączył do mnie Robert. Usiadł na
taborecie i położył obie dłonie na stole. Widząc że mój wzrok błądzi po jasnych
płytkach , zabrał mi kubek. Zaskoczona popatrzyłam w jego stronę
- Ola co
się z nami dzieje ? – zapytał spokojnie , a mi w gardle urosła wielka gula –
Ciągle się kłócimy, nie potrafimy normalnie rozmawiać a nawet dotknąć się nie
dajesz …
- Nic –
odpowiedziałam wstając od stołu. Robert szybko złapał mnie mocno za nadgarstek
, który zaczął pulsować z bólu. Jeszcze takiego go nie znałam
-
Porozmawiajmy – spojrzał błagalnie nie rozluźniając uścisku , a po moich
policzkach spłynęło kilka samotnych łez chyba z bezsilności
- Muszę iść
do pracy – odwróciłam wzrok w drugą stronę
- To
przeze mnie ? Robię coś źle ? -
dociekał
- Ty nie
jesteś niczemu winny – powiedziałam wyrywając swoją rękę i jak najszybciej
opuściłam budynek. Pierwszy raz od dawna dopadły mnie wyrzuty sumienia. Robert
zasługuje na wspaniałą kobietę , a tkwi w tym toksycznym związku ze mną.
Zamówioną wcześniej taksówką podjechałam pod stadion. Założyłam kaptur na głowę
aby nikt nie zauważył że płakałam i jak najszybciej udałam się do gabinetu
zamykając ze sobą drzwi. Tego dnia nie mogłam skupić się na pracy. Muszę w
końcu zdecydować z kim chcę być bo mam
dość bycia z dwoma mężczyznami. Już kilka dni temu zarezerwowałam bilety do
Polski. Nie mogę dłużej oszukiwać Roberta. Zakończę tą szopkę zaraz po
urodzinach Marco aby nie rozbić rozgłosu. Stanęłam przy oknie popijając zieloną
herbatkę na uspokojenie. Tylko tego mi brakowało. Ciepłego słońca , które nas
dzisiaj przywitało. Nagle poczułam męskie ręce na swoich biodrach. Jego mocne
perfumy drażniły moje nozdrza. Czułam jak podchodzi coraz bliżej aż w końcu
stykamy się ciałami. Opuszkami palców odgarnia moje długie włosy i składa
subtelny pocałunek na mojej szyi.
- Cześć
– szepnął dziwnie wesołym głosem – Tęskniłaś ? – zapytał a ja odstawiłam prawie
pusty kubek na parapet. Odwróciłam się w jego stronę i znów rozpłakałam – Ola
co się dzieje ? – zapytał zmartwiony
- Nie
potrafię tak dłużej – szepnęłam cichutko i położyłam głowę na jego klatce
piersiowej – Wracam do Polski – to już było postanowione. Rozważałam to już od
kilku tygodni aż w końcu podjęłam decyzję.
- Co ty
pieprzysz ?! – krzyknął kiedy tylko dotarł do niego sens wypowiadanych przeze
mnie słów – Dlaczego mi to robisz ?! Dlaczego teraz ?! – rzeczywiście
zaskoczyła mnie jego reakcja
- Marco
to wszystko zaszło za daleko … - nie dokończyłam bo zamknął moje usta namiętnym
pocałunkiem
-
Nigdzie nie wyjedziesz bo jesteś tylko moja – powiedział pewnie i znów mnie
pocałował. Tym razem delikatnie i subtelnie , trzymając w ramionach jakbym
zaraz miała się rozpłynąć. Tego Marco właśnie mi brakowało. Czułego , a nie
skończonego gnoja
- No pięknie
-usłyszeliśmy za sobą głos Łukasza a ja niczym oparzona odskoczyłam od blondyna
– To dlatego ni chciałaś się ze mną umówić ?
- To nie
tak – bezradnie spuściłam w dół ręce
- Ty
jesteś aż tak głupia ?! – poniósł ton głosu – Nie widzisz ze ten gnój cię
wykorzystuje ?!
- Koleś
, uważaj na słowa – powiedział twardym głosem Marco i usiadł na biurku
krzyżując ręce . Delikatnie złapał za pasek moich dżinsów i przyciągnął do
siebie , obejmując ramieniem jakby chciał dać dosadnie do zrozumienia Łukaszowi
, że jednak mu na mnie zależy. Wtedy przestało się liczyć wszystko. Jakby świat
stanął w miejscu , a jednymi ludźmi jesteśmy ja i Marco. Moje serce zaczęło bić
szybciej i mocnej , a wszystko przez zachowanie Marco , którym właśnie
udowodnił co do mnie czuje nawet w obecności takiego Łukasza , który w każdej
chwili może wypaplać Andżelice o tym co tutaj zaszło.
-
Myślałem że jesteś inna – pokręcił głową z dezaprobatą i wyszedł trzaskając
drzwiami. Na chwilę tylko przymknęłam oczy po czym z uśmiechem spojrzałam na
Marco
- Nie
bałeś się ? – zapytałam spokojnie a jego ręce wjechały pod moją bluzkę
- Czego
? – zdziwił się
-
Przecież może nas wydać
- O to
się nie martw – pocałował mnie w czoło jak ojciec swoją najukochańszą córkę –
Tylko nigdzie mi nie uciekaj ! – pogroził mi palcem kierując się w stronę
drzwi. Prychnęłam tylko śmiechem i pożegnałam go szerokim uśmiechem. – AAAA i
widzimy się na urodzinach – znów zjawił się w drzwiach i puścił mi oczko
- Won !
– rzuciłam go długopisem. Może i zaczął
zachowywać się wobec mnie lepiej ale to nie zmieni mojej decyzji. Muszę wrócić
do Polski aby to wszystko przemyśleć. Mimo że bardzo go kocham .
Kto wie
może jeszcze kiedyś wspólnie będziemy się śmiać z naszej głupoty jako
PRZYJACIELE ?
~Robert
Starałem
się zachowywać normalnie ale wyrzuty sumienia pojawiły się dość szybko.
Szczególnie po porannej rozmowie z Olą ale pierwsze co zrobię to porozmawiam z
Andzelą przed wcieleniem swojego planu pogodzenia się z Olą. Czasami nawet
zastanawiam, się czy to wszystko ma sens ? Może ona naprawdę dalej kocha Marco
a ja po prostu stoję na drodze do ich szczęścia ? Chwila , chwila jest jeszcze Andżelika.
Jestem przygotowany na nasze rozstanie i na pewno ją zrozumiem. Jest młodą i
pełną życia dziewczyną a ja zrobiłem z niej kurę domową. Dziewczynę przyjaciela
dorwałem na zakupach kiedy to wybierała prezent dla Marco.
- Musimy
pogadać – chwyciłem ją za ramię i odwróciłem w swoją stronę
- Tak ?
– uniosła prawą brew przez co wydała się jeszcze bardziej podniecająca. Kurwa
Lewandowski chyba ci mózg wyżarło ?!
- Musisz
obiecać że TO się więcej nie powtórzy – powiedziałem z naciskiem
- Oj
Robercie – westchnęła
-
Andzela ! – krzyknąłem
- Dobrze
koguciku ale żebyś potem tego nie żałował – powiedziała odchodząc do kasy – Ola
nie jest dziewczyną dla ciebie – na blat wyłożyła kilka banknotów i seksownie
kręcąc biodrami opuściła sklep.
~Marco
Ile
jeszcze czasu minie aż w końcu zdecyduje się żeby jej to powiedzieć ? Te dwa
króciutkie słowa , które zawierają zaledwie dziewięć liter ? Ile do cholery ?!
Z całej siły strzeliłem pięścią w kierownicę . Najchętniej zabrałbym ją na
bezludną wsypę na której bylibyśmy tylko my i zaczęli wszystko od nowa.
Dlaczego to musi być takie trudne. Tak , kocham ją i mogę to nawet teraz
wykrzyczeć całemu światu. Mam dość okłamywania siebie i innych . Nie ważne czy
zniszczę swoje życie. Ona jest ważniejsza. Wszedłem do domu nawet nie
ściągając butów. Andżelika siedziała na
kanapie i przeglądała coś w laptopie. Usiadłem obok
- Fajnie
że wróciłeś – uśmiechnęła się – Właśnie rezerwuję salę na jutro
-
Andżelika to koniec – powiedziałem patrząc prosto w jej oczy
- Ale
jak to ? – tylko tyle zdała z siebie wydusić , ledwie tamując napływające łzy
- Mam
romans – przyznałem i w jednej chwili poczułem ulgę
- Kim
ona jest ?
- Nie
ważne – uciąłem – Oczywiście możesz zostać na urodzinach – oznajmiłem i
sięgnąłem po pilota
- Aha
czyli byłam tylko na pocieszenie tak ? Przyznaj że nadal ją kochasz ! –
krzyczała obdarowując mój tors pięściami – Powiedz to do cholery !
- To już
nie twoja sprawa – burknąłem
- Jesteś
zwykłym palantem – skwitowała i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Jeden
problem z głowy …
----------------------------------------------------------
A jednak udało się wcześniej ! ;D
Taki nagły przypływ weny :)
Beznadziejne były te testy -_- Szczególnie angielski . Zdecydowanie wolę niemiecki <3
A wiecie że już w sierpniu zmierzymy się z Monachijczykami w Pucharze Niemiec i najprawdopodobniej będzie to pierwszy mecz Roberta przeciwko BVB ? :(
Do następnego ! :*
Pozdrawiam , Alex :*
Oj Romek chyba za dużo wypiłeś XD