czwartek, 11 września 2014

Rozdział 83:




- Ola ? Obudź się skarbie ! – przestraszona natychmiast otworzyłam szeroko oczy. Wtedy zobaczyłam nad sobą zmartwioną twarz Marco, który trzymał na rękach Leosia.
- To naprawdę ty – uśmiechnęłam się jakby minutę temu wyszła z psychiatryka, jednak ten sen dał mi w kość. Usiadłam na materacu i zaczęłam obmacywać go po gołej klacie sprawdzając czy to nadal nie sen.
- No tak – wzruszył ramionami patrząc na mnie badawczo. Usiadł obok i mocno mnie do siebie przytulił – To tylko sen – pocałował mnie w głowę, a z moim ust wypłynęło powietrze.
- Miałam wtedy 15 lat … - wspomniałam z niedowierzaniem
- Też chciałbym tyle mieć – zaśmiał się – Wtedy poznałbym Ciebie wcześniej i uniknął sercowych pomyłek – stwierdził
- Nigdy nie opowiadałeś o swoich byłych – odparłam, zabierając mu gaworzącego Leosia.
- Nic szczególnego – pocałował mnie w policzek – Niedługo muszę was zostawić bo mamy trening przed meczem  - oznajmił
- No tak – klepnęłam się w czoło – Czyli nasz malutki i słodziutki synek zostaje z ciocią Ullą – uśmiechnęłam się w stronę dziecka, które odpowiedziało mi tym samym przy okazji machając rączkami.
- Weź pod uwagę, że później idziemy na imprezę – uprzedził
- Jeszcze nie wygraliście – zauważyłam
- Trener bardzo chciał nam kogoś przedstawić – wyjaśnił zakładając koszulkę. Przeczesał włosy ręką i już był gotowy do wyjścia. Cóż za szybkość dziś kochanie.
- Miłego treningu – pocałowałam go czule w usta. Kiedy wyszedł odłożyłam Leo do wózka i napisałam wiadomości do Ulli. Następnie udałam się do łazienki aby się trochę odświeżyć. W końcu muszę wyglądać jakoś na tym meczu. Dopiero wtedy zauważyłam, że zegarki wskazują już godzinę 14. No , no sen to mu się długo ciągnął – pomyślałam. Kiedy wyglądałam jak przystało , zeszłam na dół i przygotowałam śniadanie. 
 
Podczas jego konsumowania , swoją obecnością zaszczyciła mnie wysoka blondynka.
- Leoś śpi na górze. W razie problemów proszę dzwonić – oznajmiłam zabierając torebkę z komody.
- Spokojnie złotko. Damy radę – zapewniła Ulla, puszczając mi oczko. 


- W takim razie do zobaczenia – na odchodne pocałowałam ją w policzek, skierowałam się w stronę samochodu i odjechałam.
                Stadion , jak to w Dortmundzie bywało , był cały zapełniony po brzegi. Kibice z transparentami, dzieciak z wielkim uśmiechem na twarzy. Magia ! Ja zaś skierowałam się do loży, gdzie czekały już na mnie dziewczyny.
                Punktualnie o 18.30 piłkarze wyszli na boisko. Hymny obu państw, przywitanie drużyn i w końcu mogłyśmy zobaczyć naszych ukochanych podczas rozgrywania piłki. Dordmuńczycy każdy kolejny krok podejmowali z wielką rozwagą napierając na pole przeciwnika. Te wysiłki nie wyszły na marne bo już w 34 minucie padł gol. Piękny gol Marco. Zaczęłam skakać z radości, wiwatować i skandalować jego nazwisko. Gra trwa dalej. Przeciwnicy nieco zmotywowani, aby wynik jednak był bardziej korzystny dla nich. Stają się coraz bardziej agresywni. W ciągu 10 minut padły już dwie żółte karki. Wynik dla Dortmundu był całkowicie zadawalający lecz , tuż przed zakończeniem drugiej połowy , Marco został boleśnie sfaulowany. Opadł na murawę trzymając się za piszczel. Złapałam się za głowę. Ta kontuzja nie może się znów powtórzyć. Gwizdek sędziego i wszyscy schodzą do szatni. Moje emocje zmieniały się z minuty na minutę aż musiałam usiąść na krzesełku.
- Nie martw się – przytuliła mnie Ewa- Wszystko będzie dobrze 

- Ewka – chlipnęłam – To już 3 raz
- Oj ty zawsze dramatyzujesz – prychnęła i pociągnęła mnie do góry za ramię – Widzisz – pokazała palcem na sylwetkę Marco, który wysyłał mi całusy w powietrzu. Uśmiechnęłam się szeroko. Uff , może to był tylko lekki uraz.
                Do końca meczu Marco grał ostrożnie. Starał się unikać jakiegokolwiek zderzenia co nie przyniosło drużynie strat, a wręcz przeciwnie – Mo zdobył drugiego gola dla naszej drużyny !
                Mecz był cudownym przeżyciem więc żeby rozładować emocje pojechaliśmy do klubu. Na początku nic się do siebie nie kleiło. Chłopcy odpoczywali na kanapach. Jednak my postanowiłyśmy dobrze wykorzystać ten czas. Bawiłyśmy się w swoim towarzystwie wokół sceny, na której również znajdowała się rura. Byłyśmy już lekko wstawione więc nikt z nas nie miał oporów, aby pokazywać jakiś trik co wychodziło nam całkiem dobrze. Jednak nasze wspaniałe występy postanowił przerwać nam Erik, który zwołał wszystkich do trenera. W tym zgiełku odszukałam Marco i złapałam go za dłoń w którą wplotłam palce. Chwilę później kelner przyniósł nam francuskiego szampana, a DJ zapodał jakąś nędzną i nudną piosenunę w której rytm na salę weszła wysoka blondynka. Oczy chłopców zamieniły się w pięciozłotówki tylko Marco był jakby nieobecny. Popatrzyłam na kobietę spod byka. Nie wiem co wszyscy w niej widzą. Sam plastik. 


- Nie wiem jak ty ale czuję się zazdrosna – mruknęła mi na ucho Magda stojąca niedaleko. 

- Spokojnie – machnęłam ręką o mało niewylewając szampana na podłogę – To tylko jakaś wywłoka – skwitowała. Buty coraz bardziej mi uciążały więc przytuliłam się do ramienia Marco. Jego twarz wyrażała całkiem coś innego niż jego kolegów. Jego wzrok uciekał we wszystkie możliwe miejsca. Chyba nawet nie poczuł, że go dotykam. Zwykle obejmował mnie ramieniem, a teraz stał jak słup soli.
- Stary ! Czy to przypadkiem nie jest Claudia  ?! – wypalił Mario
- Jaka Claudia ? – ożywiłam się wyczekująco patrząc na Marco – Skąd ją znacie ?
- To właśnie jest moja była – spuścił głowę.


--------------------------------------------------------------
Witam ! 
Rok minął. Trzeba się wziąść dalej do pracy. 
Jak widzicie wszystko okazało się snem - byłabym wredna gdyby była to prawda ;D 
W rozdziale ujęłam również wątek kontuzji Marco :( Again ... 
Wracaj zdrów mężulku ! :) 
 Miłego czyatnia życzę 
Pozdrawiam , Alex 


                            
Życie uczyniło nas przyjaciółmi, football zrobił z nas braci" -Mario Götze

1 komentarz:

  1. Rozdział fenomenalny jak zawsze. Liczę że blondi wiele nie namiesza czekamm z niecierpliwością na nexta. Serdecznie pozdrawiam a w wolnym czasie zapraszam do mnie. Co do kontuzji Marco to oglądałam mecz i jak tylko zobaczyłam że znów kontuzja to szczerze się poryczałam. Cytat Götze? Uwielbiam tak samo jak Reusa o BVB. POZDRAWIAM.

    OdpowiedzUsuń