poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 87:




- To powinno ci pomóc – Marcelina podała mi kubek jakiegoś cuchnącego świństwa. Ach tak , to się chyba nazywa melisa. Sama usiadła obok mnie i objęła ramieniem. – Skarbie będzie dobrze – pocieszyła, zakładając moje włosy za ucho.
- Nic nie będzie – odparłam, biorąc pierwszy łyk czego pożałowała. Przełknęłam go jednak, aby nie robić przykrości kuzynce, która i tak mimo natłoku obowiązków przyjęła mnie do siebie. – Wszystko przez tą jebaną Claudię.
- Proszę cię … - wywróciła oczami – Nie wiesz co działo się później
- Mam ci opowiedzieć ze szczegółami jak TO się robi ? – popatrzyłam na nią jak na idiotkę.
- Nie – spuściła głowę
- Zapewniał, że nas nie zostawi- chlipnęłam, wtulając się w jej sylwetkę – Co teraz będzie ? Leoś będzie wychowywał się bez ojca ?   
- Tylko nie podejmuj pochopnych decyzji – ostrzegła –Znam Marco troszkę dłużej niż ty i wiem, że nie uwierzy Claudii w jakieś głupie tłumaczenia
- Jasne, właśnie to pokazał – wywróciłam oczami – To koniec. Nie będę z człowiekiem, który zawiódł mnie i naszego syna. Nie będziemy już razem …

~Marco~
Nie przespałem ani godziny tej nocy, czekając na powrót Oli. Teraz jestem pewien, że musiało się coś stać inaczej zadzwoniłaby albo choć napisała SMS’a. Niechętnie zwlokłem się z łóżka i założyłem ubrania. Kiedy zszedłem na dół w kuchni paradowała już Claudia w kusej piżamie w kwiatki. Nawet nie zwróciłem na nią uwagi ze względu na to, że tęskniłem, jak pies, za Olą. Boję się, że to właśnie przez nią, Ola nie chce ze mną rozmawiać w czym upewnił mnie Mario, wpadając do domu bez pukania.
- Stary masz przesrane – skwitował zdyszany siadając na krześle.

- Wiesz, gdzie jest Ola ? – zapytałem w całości ignorując to jak Claudia wywraca oczami.
- U nas – odpowiedział, a ja odruchowo złapałem za kluczyki do samochodu.
- Nie wpuszczą cię – zatarasował mi drogę – Ola widziała cię z tą dziwką – dodał z pogardą
- Mów ciszej ! Wszystko słyszę – burknęła, opierając się o blat – Może teraz pochwal się przyjacielowi jak chciałeś mnie przelecieć.
- Zamknij się – krzyknął w jej stronę. W tej chwili jakoś nie obchodziło mnie to co powiedziała blondynka. Może ją pieprzyć nawet Obama, a ja chcę tylko moją Olę.
- Mario – złapałem go za ramiona- Bardzo źle jest ?
- Jako przyjaciel powiem ci, że tak – stwierdził – Stary przecież dobrze pamiętasz to co się działo półtorej roku temu to po co pakujesz się w jakieś miłosne gierki z nią !
- Bo jestem lepsza – wtrąciła się za co skarciłem ją wzrokiem ale miałem ochotę tylko powiesić. Z urażoną miną wielka dama poszła na górę.
- Do niczego nie doszło – przyznałem załamany, siadając na krześle
- Wierzę ci bo cię znam – usiadł obok i poklepał po plecach- Ale to nie mnie musisz się tłumaczyć
- Ona mi tego nie wybaczy – mruknąłem
- Nie dowiesz się jak nie spróbujesz – odpowiedział i pociągnął mnie do swojego samochodu – A tą lalunie jak najszybciej wypierdol z domu. W dupie mam całą tą cholerną książkę
- Nawet nie zawaham się tego zrobić – stwierdziłem i ruszyliśmy. Do domu nieudało mi się nawet wejść, bo Marcelina zagrodziła mi drogę z tłuczkiem do kotletów w reku. Gdyby nie pomoc Mario mogłoby się to skończyć dla mnie tragicznie. Mam nadzieję, że nie będzie miał przeze mnie problemów. A pieprzyć to ! Ola i nasz syn są ważniejsi. Kiedy tylko wszedłem do środka zauważyłem, że Ola leży na kanapie przykryta ciepłym kocem. Na niskim stoliczku leżał stos chusteczek, a Leoś spał niedaleko wózku. Kucnąłem obok kobiety mojego życia lecz ona nie zdecydowała się nawet na mnie popatrzeć, bo schowała głowę w koc.
- Po co przyszedłeś ? – zapytała chłodnym tonem
- Wytłumaczyć …
- Nie musisz – ucięła – Właśnie widzę ile dla ciebie znaczymy
- Kochanie …
- Nie kochaniuj mi tu !
- Do niczego nie doszło kurwa ! – ze złości wyrwałem jej koc.
- Nie klnij – upomniała mnie – Tu jest dziecko …
- To mnie wysłuchaj …
- Nie potrafię – kolejny raz mi przerwała – Nie potrafię zaufać c kolejny raz – po jej policzku spłynęła samotna łza. Chciałem ją wytrzeć ale mi na to nie pozwoliła. Chciałem wycałować całą jej twarz z tych wszystkich łez, które przeze mnie uroniła.
- Nie musisz skarbie- pocałowałem ją w czoło. Doskonale wyczułem jak po jej ciele przechodzą ciarki – Będę o ciebie walczył. O ciebie i naszego syna, bo ty w przeciwieństwie do Claudii urodziłaś go , pokochałaś i nadal się nim opiekujesz, a ona po prostu je zabiła – na samo wspomnienie coś ścisnęło mnie w sercu. Z całej siły powstrzymywałem się aby nie uronić choć jednej łzy. Teraz powiecie co to za facet, kiedy płacze ale te wspomnienia były dla mnie zbyt bolesne. Ola zobaczyła moją reakcję i chciała mnie zatrzymać lecz ja wybiegłem z domu , trzaskając drzwiami. 

---------------------------------------------------
Opóżnienie, bo dopadła mnie choroba :(
Pozdrawiam z ciepłego łóżeczka ! ;)
Alex :* 

                              Skoro jesteśmy już przy temacie XD

2 komentarze:

  1. Siemka Ewi Borussen. Rozdział jak zawsze fenomenalny. Zdrowiej czekam z niecierpliwością na nexta pozdrawiam. PS. Mistrzowski gif.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje że Ola uwierzy Marco ;) czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń