poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 85:




Reszta imprezy jak się okazało minęła w dobrej atmosferze i jak zwykle w doborowym towarzystwie. Chłopaków z BVB to nikt w imprezowaniu nie przebije. Nawet ta plastikowa małpa, która ciągle nadeptywała mi na odcisk. Ciągle łaziła obok Marco kręcąc tym nadmuchanym tyłkiem nawet kiedy tańczyliśmy. Do domu wróciliśmy po 2 nad ranem, a ja już od 8 biegałam po parku znajdującego się niedaleko naszego dom. Postanowiłam wziąć się w końcu w garść. Od porodu minęło trochę czasu wiec przydałby się jakiś detox, aby trochę się podszlifować. Nie narzekałam ale ta oponka, której nie miała Claudia , zaczęła mnie wkur… denerwować. Po 40 minutowym biegu czułam się całkiem inaczej: szczęśliwa, złość prawie minęła, a na twarzy pojawił się uśmiech. Kiedy weszłam do dom Leoś smacznie spał w wózku. Pocałowałam go w główkę i pobiegłam pod prysznic. Woda spłukała ze mnie cały pot, a żel nadał mojej skórze zapachu. Ubrana w nowo-czyste ubrania zeszłam na dół. 

Przygotowałam sobie zdrowy posiłek, a zaraz po nim pomyślałam o Leosiu i zrobiłam mu mleko.
 - Tu jesteście – w progu pojawił się Marco w samych bokserkach – Cześć synku – swoim przywitaniem rozbudził małego. Mieliśmy tyle szczęścia jako rodzice, że nigdy nie obudził nas donośnym krzykiem.
- Dlaczego tak rano wstałaś ? – objął mnie w talii i delikatnie musnął za uchem. Widział, jak bardzo to lubię, kiedy to robi.  
- Biegałam – odpowiedziałam wzruszając ramionami
- Nigdy tego nie robiłaś – stwierdził
- Zamierzam dbać o siebie w sposób naturalny w przeciwieństwie do Claudii – odparłam i oswobodziłam się z objęć mężczyzny. Zabrałam Leosia z wózka o razem usiedliśmy na krześle abym mogła spokojnie nakarmić naszą pociechę.
- Kochanie – Marco uklęknął obok nas, kładąc ręce na moich kolanach – Nikt nas nie rozdzieli, a szczególnie Claudia. To wy jesteście moją rodziną – zapewnił
- Naprawdę ? – uśmiechnęłam się delikatnie
- Na 1000 % - pocałował mnie w czoło, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
- A może byś się tak ubrał ? – zaproponowałam widząc jak chłopak ruszył z miejsca. Zupełnie mnie olał.
- Śliczny mój – pochwaliłam Leosia za całą zjedzoną butelkę. Wstałam z krzesła i razem z małym na rączkach przemierzałam kilometry po salonie i korytarzu, aby odbiło mu się. Kiedy odwróciłam się za siebie przede mną stała Claudia, a zaraz za nią Marco.

- O śniadanie – wysferzyła się , a mnie zebrało na wymioty. Marco podszedł do mnie i objął ramieniem.
-Przepraszam. Miałem inne plany wobec ciebie – mruknął, a w jego głosie czuć było ten podtekst seksualny.
- Zamknij się – skarciłam go cicho chichocząc- Nie dala psa kiełbasa – powróciłam znów do tej pustej blondynki.
- Ciekawe czy Marco też karmił by rano nasze dziecko – spojrzała na niego. Byłam wściekła. Więcej niż wściekła. Do tego seksownie przegryzała ten cholerny winogron. Goń się małpo i tak robie to lepiej ! Nie zniosę jej tu dłużej. Nie zniosę tego, że znów cały dzień będzie kręcić się koło mojego chłopaka. Mojego słyszałaś ! Mam przeliterować ?!  
- Nie będę tego słuchać – rzekłam zniesmaczona i poszłam na górę.
- No tak leć do niej, a ja chciałam przypomnieć, że dziś masz się zając mną ! – krzyczała z dołu, kiedy Marco biegł za mną.
- Ola – złapał mnie za nadgarstek.
-Daj spokój – mruknęłam – Będzie lepiej jak oboje dziś będziemy z dala od tej pani
- Co planujesz ? – zapytał opierając się o framugę drzwi. Zdjęłam z Leosia piżamkę i ubrałam w wyjściowe ciuszki.
- Nie wiem … Pójdę do Ewy , Marceliny … - westchnęłam
- Gniewasz się ? – usiadł obok mnie
- Nie Marco – odpowiedziałam – Jestem cholernie wściekła, że ona tu jest. Ciągle utwierdza mnie w przekonaniu, że jest lepsza , lepsza ode mnie
- Skarbie – kolejny razy przytulił mnie do siebie – Ciebie kocham
- Wiem i mam nadzieję, że tego nie spieprzysz kiedy zostaniesz bez nas – pogroziłam mu palcem. I włożyłam Leo do nosidełka.
- Daj mi później znać gdzie jesteście
- Oczywiście , panie Reus – pocałowałam go przelotnie w usta.
- Wiesz jak bardzo chciałbym, żebyś została – stwierdził patrząc na mnie korcąco. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem i zeszłam na dół. Do swojej  torebki włożyłam niezbędne rzeczy oraz przygotowałam kolejną porcję jedzonka dla naszego szkraba.
- Wiedz, że cię zniszczę jeśli go tkniesz – powiedziałam poważnie do blondynki siedzącej na krześle.
- Nie boje się ciebie – odparła pewnie.
- Pamiętaj, że mamy jeszcze dziecko – odgryzłam się cwaniacko.
- Sądzę, że zapomniałby o nim w mgnieniu oka – stwierdziła
- To mało go znasz – odpowiedziałam na zakończenie i szybko wyszłam na dwór. Kilka razy zatrzymywałam się w drodze do samochodu czy aby tam nie zostać, a następnie nie iść z Marco na trening. Nie, Olka! Nie bądź zazdrosna. Ufam mu i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Zdecydowanie wsiadłam do samochodu.
                U Marceliny byłam już 15 minut później. Kuzynka miło mnie powitała i na sam początek podała herbatę, która dostała w prezencie od mamy Mario z która poznała się kilka dni temu. Po degustacji obie ze swoimi brzdącami udałyśmy się do parku. Była zbyt piękna pogoda, aby siedzieć w domu. Bynajmniej teraz mogłyśmy spokojnie porozmawiać również o Claudii
- I co ja mam zrobić ? – westchnęłam
- Ufasz mu ?
- Tak
- To w czym problem ? – zdziwiła się
- Ona jest … - zająkałam się – … Idealna. Taka jaka powinna być żona sportowca.
- Olka nie bredź – zgromiła mnie – Jesteś o wiele bardziej wartościowsza niż ta blondi. Marco to wie
- Wiem, że wie. Zapewniał ale chwile słabości się zdarzają.
- Oj nie wspominaj już o tym całym Robercie – westchnęła -  Marco nie zrobi niczego czego mógłby potem żałować. Doskonale wie jak to się ostatnim razem skończyło.
- Może i masz rację –westchnęłam zrezygnowana.
- Wiesz – uśmiechnęła się złowieszczo- Co ty na to abyśmy pomogły naszym chłopaczkom Uwierzyć w to, że jesteśmy idealne , perfekcyjne  itp.
- Co ty kombinujesz ?! – zaśmiałam się
- Chodź ! – pociągnęła mnie za rękę. 

---------------------------------------------------------
OMG ! 
Nie wiedziałam, że ta szybko uzbieracie 5 komentarzy  w tak krótkim czasie ! jestem pod wrażeniem :D 
Co do rozdziału - mogą pojawić się jakieś niedociągnięcia, gdyż pisałam go na szybko :)
Życzę miłego tygodnia ! ;) 
Aha i następny rozdział pojawi się w piątek abyście mieli co czytać, ponieważ przez weekend mnie nie będzie :) Idę na wesele :)
pozdrawiam, Alex :*


Było ich za dużo by umieścić tu pod rozdziałem ;) Miłego czytania ! 
Dla chętnych polecam również :

 



3 komentarze:

  1. Cudowny rozdział ;* ciekawe co znowu te wariatki wymyśliły ;> zapraszam do mnie my-life-my-game-and-my-rules.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze zajebisty czekam z niecierpliwością co też te wariatki wymyśliły serdecznie pozdrawiam i liczę na długi nastepny rozdział pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń