Kiedy dojechałam do szpitala nie było innego wyjścia. Od
razu zabrano mnie na porodówkę, gdzie zaczął się level hard lecz dla tego
słodkiego płaczu mojego maluszka było warto.
***
- Gdzie ona jest ?! – na szpitalny korytarz wbiegł
roztrzęsiony po telefonie Ady- Marco.
- Rodzi – odpowiedziała brunetka , a w jej głosie można było
usłyszeć jak nękają ją wyrzuty sumienia. Gdyby nie przyjaźniła się z Mo …
- Co się stało ? – zapytał siadając obok dziewczyny. Aby nie
czuła się winna objął ją ramieniem.
- Magda zobaczyła moje wiadomości z Mo – oznajmiła
spuszczając głowę. Czubki jej trampek były o wiele ciekawsze niż twarz blondyna – Wpadła do domu , zrobiła awanturę , Ola się zdenerwowała a resztę to się
domyśl – dodała
- Ja pierdolę –
skwitował blondyn strzelając sobie przysłowiowego face palm’a.
- Dobra nie musisz kląć – upomniała go – I tak wiem że to
moja wina. Przepraszam
- Ada daj spokój – westchnął blondyn – Ty nic nie zawiniłaś.
To dziewczyny powinny się już dawno pogodzić
- Nie wybaczę sobie jeżeli coś pójdzie nie tak – mruknęła ,
a piłkarz jeszcze bardziej przytulił ją do swojej piersi , która podnosiła się
szybko i nierównomiernie.
- Będzie dobrze – wyszeptał w jej włosy.
- Obiecaj tylko że nie zostawisz jej kiedy … - popatrzyła na
niego przestraszona
- Nigdy – zapewnił – Wiesz, że ją kocham
- Wiem – przytaknęła zaciskając usta w cieką linkę, kiedy
oboje usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi.
- Państwo są rodziną pani Aleksandry ? – spytał lekarz w
białym fartuchu. Marco od razu podniósł głowę i wstał z krzesła czekając na
najgorsze.
- Tak – potwierdził przełykając głośno ślinę
- Gratuluję – uśmiechnął się mężczyzna i uścisnął rękę
blondyna – Może być pan dumny syna i jego mamy
- Syna ? – mówił jak na haju Marco. W jednej chwili zalała
go fala szczęścia nie do opisania.
- Tak – przytaknął i puścił jego rękę – Urodził się dość
wcześnie ale jest zdrowy i silny
- Dziękujemy – uśmiechnęła się Ada , a kiedy lekarz odszedł
wskoczyła Marco na szyję. Nie mógł jej nawet utrzymać bo był jak w transie. –
Idziemy do nich ?
- …
-Marco do jasnej cholery ! – krzyknęła uderzając go w
policzek. Pomogło , a piłkarz nawet nie syknął z bólu
- A … tak , tak – odpowiedział wracając do świata żywych.
Jako pierwszy wkroczył do sali i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Po wielu
przejściach w końcu widzi dziewczynę , która kocha nad życie wraz z ich synem
na rękach. Podszedł do nich i ucałował Olę w mokre czoło.
- Tak się cieszę że jesteście cali – szepnął siadając na
szpitalnym krzesełku.
- Podobny do ciebie – powiedziała szczęśliwa patrząc w jego
oczy.
- Bo to mój syn – odparł z dumą i pogłaskał dziecko po
główce.
- Masz szczęście mały – stwierdziła Ada siadając na krańcu
łóżka.
- Silny jak tatuś – odpowiedziała Ola a na twarzy Marco
pojawił się banan
-Przestań się tak szczerzyć – skarciła go Ada
- Bo co ? – odparł z wyrzutem
- Zrobię wam zdjęcie – oznajmiła Ada i z kieszeni blondyna
wyjęła telefon.
- W końcu jakiś mądry pomysł w twoim wykonaniu – stwierdził
Marco i położył się obok Oli , która zrobiła mu miejsce na łóżku. Jeden
przycisk i całe szczęście umieszczone na jednej fotce.
- Proszę – podała zakochanym telefon
- Wyglądam … -
zaczęła zniesmaczona Ola
- Ślicznie – przerwał jej Marco i pocałował w policzek.
Następnie w wiadomości wysłał zdjęcie wszystkim swoim znajomym , a zaraz po tym
dodał je na Instagrama i Facebooka. – A jak go nazwiemy ? – zapytał potrzebując
imienia do dokończenia postu.
- Marco Junior Reus ? – zaproponowała z uśmiechem Ada.
- Tak ! – krzyknął i już chciał pisać lecz Ola zabrała mu
telefon z dłoni.
- Nigdy w życiu – powiedziała widząc jak patrzy na nią
zdziwiony – Chcę żeby miał imię trochę polskie i niemieckie. Myślę ze Leo do
niego pasuje
- Przestarzałe – skwitowała Ada
- A mi się podoba – Marco przyznał Oli rację.
- Moja kochana lama – świeżo upieczona mama pocałowała
blondyna w policzek i dokończyła post.
- Przepraszam was ale na mnie już czas bo się umówiłam –
oznajmiła, wstając nastolatka
- Miłej zabawy ! – pożyczyła Ola i położyła się na torsie u
Marco , które po lekkim stresie powróciło do równomiernego opadania i
unoszenia.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że jesteście cali –
powiedział blondyn głaszcząc włosy ukochanej.
- Byliśmy dzieli dla ciebie – uśmiechnęła się brunetka
- I za to was kocham …
~ 3 dni później ~
Szpitale to najokropniejsza rzecz jaka mogła mi się
przydarzyć. Nie cierpię tego typu przychodni. Może gdyby nie rozwścieczona
Magda rodziłabym właśnie w prywatnej klinice pod kontrolą najlepszych lekarzy
tak jak obiecał mi Marco. Jednak na nic nie mogę narzekać – personel przyjął
mnie bardzo ciepło , lekarze pomogli mi urodzić zdrowego synka … No może jest
jedna rzecz – otóż niewygodne łóżko. Marzę już tylko o naszej sypialni w domu.
Patrzyłam właśnie przez duże okno, kiedy mój maluszek zaczął płakać. Podeszłam
do jego plastikowego , dość prymitywnego łóżeczka i wzięłam na ręce. Mały
powoli się uspokajał. Całe szczęście już wcześniej przygotowałam nas do
przyjazdu Marco.
Przemierzałam z małym kolejne kilometry po Sali, kiedy zjawił
się nasz blondasek.
- Widzisz skarbie – popatrzyłam na słodko śpiącego Leo na
moim ramieniu – Tatuś jest niewychowany bo nawet nie zapuka
- Też się cieszę ze cię widzę – powiedział z uśmiechem
puszczając mimo uszu poprzednią uwagę i pocałował mnie w policzek.
- Gotowi ? – spytał biorąc moją torbę.
- Tak – przytaknęłam i włożyłam Leosia do nosidełka , które
w drugą rękę ujął tleniony. Mój siłacz – pochwaliłam go w myślach i opuściliśmy
szpital.
Kiedy byliśmy w drodze powrotnej do Marco przyszła
wiadomość. Blondyn prowadził więc chciałam ją odczytać na co mi zawsze pozwalał
lecz nie tym razem. Nim zdążyłam odblokować klawiaturę chłopak wyrwał mi
telefon z rąk.
- Masz przede mną jakieś tajemnice ? – zapytałam zdziwiona i
jednocześnie urażona jego zachowaniem.
- Nie – odpowiedział ze stoickim spokojem
- To dlaczego zabrałeś mi telefon ? – popatrzyłam na niego.
Mimo powagi sytuacji on nadal się uśmiechał.
- Uczyłaś się chyba w szkole że istnieje coś takiego jak tajemnica
korespondencji ?
- No i co w związku z tym ?
- Jesteśmy w domu – zgasił silnik i odpiął pasy. Wyszedł z
samochodu i z tylnich siedzeń wziął nosidełko.
- Jeśli masz kochankę to po prostu powiedz, a nie się
ukrywasz – trzasnęłam drzwiami od samochodu. Marco tylko zacisnął pięści, aby
się nie zdenerwować. Auto było dla niego rzeczą świętą – Ja wszystko zrozumiem.
No przecież mną się można tylko zabawić , zrobić dziecko, a następnie rzucić.
Normalka – krzyczałam machając rękami, kiedy wchodziłam do domu.
- Niespodzankaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ! – zza ściany wyskoczyli
wszyscy nasi znajomi.
- O nich jesteś zazdrosna ? – popatrzył na mnie jak na
kretynkę i pocałował w skroń.
- Mogliście chociaż uprzedzić – westchnęłam czując jak
dopadają mnie wyrzuty sumienia z powodu mojego krzyku na Marco.
- Wtedy nie byłoby niespodzianki – stwierdziła Ewa i mocno mnie przytuliła.
- Bynajmniej Reusa będziesz miała za co przepraszać –
wtrącił się Kuba puszczając mi oko.
- Boże jaki on śliczny ! – krzyknęła z zachwytem Agata.
Odpięła pasy i wzięła Leosia na ręce. Dobrze że spał bo chyba przeraziłby się
takiej ilości wujków i cioć na raz.
- Po mamusi – wyszczerzyłam się.
- Po tatusiu – poprawił Marco obejmując mnie w biodrach.
- A może po cioci co ? – zaproponowała Marcelinia zabierając
Błaszczykowskiej malucha.
- Skarbie nie przyzwyczajaj się – upomniał blondynkę Mario –
jedno Goetzesiątko na razie nam wystarczy
- A nam Reusiątek nie – Marco ukazał rząd białych ząbków
- Tak ? – popatrzyłam na niego zdziwiona i rozbawiona – Nic
o tym nie wiem
- Ty nie musisz nic widzieć – głos zabrał Łukasz – Wystarczy
że tam Marco poda ci trochę witaminek C – zachichotał
- Piszczek ! – wzrokiem skarciła blondyna Ewa. Zachichotałam
pod nosem i udałam się do kuchni by zrobić gościom herbatę.
- Tu jest twoja mamusia – uśmiechnęła się Riri i podała mi
płaczącego Leosia – Ja zrobię – oznajmiła i wlała do kubków gorącą wodę.
- Dzięki – uśmiechnęłam się i podałam małemu butelkę z
mlekiem.
- Śliczna z was rodzinka – przyznała
- Dziękujemy !
~2 godziny później ~
Cała posiadówka w wykonaniu piłkarzy BVB i ich partnerek
trwała w najlepsze. Zaczęło się ściemniać więc zaniosłam moje maleństwo do jego
pokoiku. Małemu zapewne podobał się własny pokoik, ponieważ zasnął i spał jak
mały susełek. Mogłam patrzeć na niego godzinami, ale przyszedł czas by pożegnać
przyjaciół.
- Dzięki że przyszliście – uścisnęłam wszystkich po kolei.
- Musieliśmy powitać Leo w naszej rodzinie – zażartował Kuba
– Patologiczna ale zawsze rodzina !
- Czy ty chcesz powiedzieć, że ja jestem nienormalny ? –
obruszył się Łukasz
- Piszczek !
-krzyknęła Ewa – Wystarczy tych dyskusji ! Do samochodu !
- Do jutra ! -
pożyczyli i wyszli. Jaka cudowna cisza !
- Sernik wystarczy ?
– odwróciłam się w stronę Marco.
- Jeżeli do tego będzie jakiś lód to tak – odparł z
zamyśloną miną.
- Zboczeniec – prychnęłam i udałam się do łazienki. Kąpiel
pod prysznicem okazała się bardzo relaksująca. W końcu tego brakowało mi
podczas pobytu w szpitalu. Zakręciłam wodę i okryta ręcznikiem stanęłam na
zimnych kafelkach. Sięgnęłam po grzebień i zaczęłam rozczesywać włosy, kiedy
poczułam jak Marco dokładnie oplata rękoma moje biodra.
- To jest trochę dziwne – zachichotałam
- Ująłbym to inaczej – przejechał palcami po mojej szyi.
Wytrąciło mnie to całkowicie z równowagi. Zupełnie zapomniałam o tym co mówił
lekarz, aby na razie powstrzymać się od stosunku seksualnego. Co ja poradzę że
mój facet działa na mnie jak płachta na byka.
Odłożyłam szczotkę do zlewu i wtedy blondyn obrócił mnie jakbyśmy
tańczyli co najmniej jakąś latynoamerykańską rumbę. Nasze usta zetknęły się i
połączyły w namiętnym pocałunku. Marco
złapał mnie za pośladki i posadził na zimnej umywalce. Kiedy ja próbowałam na
niej wygodnie usiąść on zdjął z siebie koszulkę. O nie ! Nie rób mi tego !
Teraz całkowicie nie będę w stanie się powstrzymać.
- Marco nie mogę – te słowa ledwie przeszły mi przez gardło
– Jeżeli chcesz możemy zakończyć tylko na lodziku tak jak chciałeś –
zaproponowałam rozpinając jego spodnie.
- A jeśli obiecam ci że będę delikatny ? – pogłaskał mnie po
policzku
- Nie dam rady … - mówiłam
- Ciii – położył palec na moich ustach. Zsunęłam jego
spodnie w dół i rozchyliłam uda by mógł się przybliżyć. Teraz na odwrót było za
późno. Zbyt bardzo podniecił mnie swoim czułym głosem bym mogła to wszystko
przerwać. Całował mnie powoli, ale namiętnie jakby się miała zaraz rozpłynąć.
Jego ręka najpierw wodziła po moim udzie, a potem niby przez „przypadek”
dotknęła mojego sekretnego miejsca. Grabisz sobie Reus ! Powoli włożył w moją
dziurkę dwa palce. Czułam jak moje ciało opuszczają wszystkie siły , a ciągną
w otchłań. Zatoczył kilka kółek ,a kiedy je wyjął oblizał ze wszystkich moich
soków z niegrzecznym uśmiechem . Nie no to było tak seksowne że złapałam za
jego członka i zaczęłam pieścić poprzez bokserki aby stał się jeszcze twardszy.
I tak się stało. Zsunęłam bokserki w dół i jeszcze bardzie przyciągnęłam
blondyna do siebie. Zaczęłam znów go całować. Powoli i z gracją wsuwał się we
mnie próbując być jak najbardziej delikatnym. Kiedy doszedł do połowy poczułam
ból i nieco się skrzywiłam. - Przepraszam – szepnął i pocałował mnie w czoło.
Oh jaki romantyk ! Złapał mnie mocno za biodra i docisnął do końca swojego
penisa. Z czasem ból przeobraził się w coś naprawdę podniecającego co rozpalało
całe moje ciało do dalszych działań.
- Bierz mnie tu i teraz – powiedziałam zdyszana. Piłkarz nie
czekał długo. W tej chwili nie miałam na względzie swojego zdrowia, a
zadowolenie jakie za chwilę obydwoje osiągniemy. Co jak co ale seks z Marco był
grzechu warty. Blondyn zabrał mnie do łóżka w sypialni bez wyjmowania swojego
członka. Kiedy tylko mnie położył zastygł w bezruchu. Chwilę potem poczułam jak
do mojego wnętrza wpływa kojąca, lepka ciecz i z tym przychodzi nasz orgazm.
Marco powoli wyjął ze mnie swojego przyjaciela. Był on cały we krwi. Pchnęłam
piłkarza na poduszkę i usiadłam na jego udach. Z szafki nocnej wzięłam kilka
chusteczek i z dokładnością zaczęłam pucować jego penisa co powodowało
westchnięcia wypowiadane z jego malinowych
ust. Po całym zabiegu opadłam zmęczona obok mojego lubego tuląc się do jego
gorącego torsu. W porównaniu z nim moje ciało było lekko wilgotne , a ja
kompletnie padnięta. Jeszcze chyba nigdy się tak nie czułam co nie oznacza, że
nie było warto.
- Jeśli cię uraziłem albo …
- BYŁO CUDOWNIE – uśmiechnęłam się. Marco zrobił to samo i
otulił mnie kołdrą. – Dobranoc
- Dobranoc kochanie – pocałował mnie w czoło i oboje
zapadliśmy w odprężający sen.
-----------------------------------------------------------
Witajcie !
Zostawiam Was z tym oto rozdziałem :)
Mam nadzieję, że przypadnie do gustu. Dziś troszkę dłuższy, aby na niedzielę wypadł bardzo emocjonujący :P
Chciałam poinformować iż teraz posty będą pojawiały się rzadziej bo same wiecie ... SZKOŁA -_-
Nie zaniedbam Was! I promise :*
Następny pojawi się 7 w niedzielę. Będziemy wtedy świętować 1 rok bloga. Szykuję niespodzianki ! ;D
Pozdrawiam , Alex :*
Leo jak ślicznie. A końcówka .... <3
OdpowiedzUsuńLeo fajny. Dobrze, że było wszystko ok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Leoś <3 super rozdział<3
OdpowiedzUsuńLeo Reus ♥
OdpowiedzUsuńŚlicznie, dzielna Ola.
Rozdział bardzo mi się podoba.
Pokazałas szczęśliwa rodzinkę, ale i nie zabrakło gorących momentów na sam koniec.
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, w moim przypadku mam nadzieje, ze to będzie tylko kilka godzin.
Pozdrawiam i do następnego ;)
.
P.S. W wolnej chwili zapraszam na mojego nowego bloga. Jeśli będziesz miała ochotę wpaść, adres zostawiłam w spamowniku