środa, 30 października 2013

Rozdział 17 :



Walizki wypełnione po brzegi strojami kąpielowymi , letnimi i przewiewnymi ubraniami . Teraz zostało tylko przeczekać ten lot aby jak najszybciej dolecieć do słonecznej Tajlandii . W samolocie rozległ się głos stewardessy aby zapiąć pasy . Lądowanie odbyło się bez żadnych większych turbulencji . Wychodząc z pokładu zalała mnie fala gorącego aczkolwiek przyjemnego powietrza  . Wynajętym już przez mojego wspaniałego chłopaka samochodem pojechaliśmy pod śliczny dom w którym mieliśmy mieszkać .
- Jezu , kocham cię !!! – wykrzyczałam i rzuciłam się na jego szyje
- Ja ciebie też ale może idziemy zwiedzać miasto  ?- zaproponował
- Oczywiście – uśmiechnęłam się i pobiegłam założyć swój specjalnie kupiony na ten wyjazd strój kąpielowy   :






Do tego nałożyłam zwiewną sukienkę i okulary przeciwsłoneczne . Marco złączył nasze palce i ruszyliśmy na zwiedzanie miasta . Było śliczne a ludzie w nim mieszkający bardzo mili i sympatyczni
- Kochanie może chcesz coś do picia ? – zapytał Marco
- Tak , wodę – pocałowałam blondyna w policzek i usiadłam na ławeczce delektując się promieniami gorącego słońca . Jestem przeszczęśliwa . Tydzień bez problemów i trosk a co najważniejsze z Nim – chłopakiem którego kocham jak nikogo innego . To dopiero on sprawił że czuję się kochana i pozbyłam się kompleksów . Po chwili podszedł do mnie jakiś przystojny mężczyzna . Oczywiście nie przystojniejszy niż Marco ale urodą tez nie grzeszył . Jego czarne okulary zasłaniały to co chciałam zobaczyć . Miałam dziwne przeczucie że skądś go znam
- Przepraszam , może wiesz gdzie tu jest sklep z obuwiem ? – zapytał po angielsku
- Nie , jestem tu dopiero od jakiś 3 godzin – zaśmiałam się i wstałam z zajmowanego miejsca aby lepiej nam było rozmawiać – Jestem Ola – podałam nieznajomemu rękę
- Cristiano – uścisnął moją dłoń. Gdy to powiedział od razu mnie olśniło
- Boże ! Ten Cristiano Ronaldo ?! – aż podskoczyłam do góry
- Myślałem że mnie nie rozpoznasz – zdjął czarne okulary
- Nie wierze – uśmiechnęłam się – jeśli można spytać co tu robisz ?
- Czekam na dziewczynę a ciebie chyba kojarzę … - zastanowił się chwilę – Ah tak ! Widziałem cię z Marco Reusem
-Odwal się od niej ! – krzyknął wściekły Marco i z pięściami rzucił się na piłkarza . Nie wiem co go tak zdenerwowało , przecież tylko rozmawialiśmy . Musiałam ich jakoś rozdzielić bo inaczej pewnie by się pozabijali
- Ogarnij się chłopie – otrzepał kurz z ubrania Ronaldo – To że przegraliśmy z wami to nie znaczy że masz się na mnie rzucać
- A to że wygraliśmy to nie oznacza że w wyrazie zemsty maż podrywać moja dziewczynę  ! – i tak oto zaczęły się kłótnie z cyklu „ Zazdrosny Marco ” . Ich tony głosu były coraz bardziej głośne aż wygonił nas sprzedawca ze sklepu obok . Podziękowałam Cristiano za miłą rozmowę i zła na Marco za jego niewłaściwe zachowanie ruszyłam w stronę plaży . Przez całą drogę próbował wszystko wyjaśniać ale nie słuchałam go . Nie wiem co w niego wstąpiło . W końcu będąc już na środku plaży postanowiłam się zlitować nad piłkarzem
- Kochanie przepraszam co mam zrobić żebyś mi wybaczyła ? – zapytał a ja swój wzrok wbiłam w niebo pokryte świecącymi gwiazdami i cicho pogwizdywałam . Piłkarz od razu odczytał intencje z mojej twarzy i uklęknął ze skruchą
- Wybaczam ale nie rzucaj się na ludzi z pięściami bez powodu – zwietrzyłam jego włosy
- Przepraszam ale jestem o ciebie cholernie zazdrosny – położył swoje ręce na moje uda
- Kotku , przecież wiesz że tylko ciebie kocham – pocałowałam go w usta a on w tym czasie wyjął czerwone pudełko z kieszeni w której znajdowała się śliczna bransoletka.  Nie no i tego brakowało żeby nas teraz przyłapały jakieś brukowce !
- To co nie będziesz się już gniewać ? – wstał i założył błyskotkę na moją rękę
- Nie – uśmiechnęłam  się i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku podczas którego poczułam że unoszę się nad ziemią . Marco wziął mnie na ręce i niósł w stronę ślicznie przygotowanej romantycznej kolacji na różowym kocu a wokół plejada świec rozświetlających mrok . Lepszego zakończenia tego jakże wspaniałego dnia nie mogłam sobie wyobrazić . Po wyśmienitej kolacji mój ukochany przyssał się do moich ust – Misiu , ale to tak tutaj ? – zapytałam speszona
- A czemu nie ? Trzeba poszerzać horyzonty – uśmiechnął się zboczonym uśmieszkiem – Powiem ci skrycie że nigdy nie uprawiłem seksu na plaży – szepnął a ja parsknęłam śmiechem  . Trzeba przyznać że ja też . W końcu bez ryzyka nie ma zabawy . 





Promienie słońca wpadające co ranek do pokoju , wieczorne spacery po plaży , wygłupy w zimnym morzu , romantyczne kolacje … Co piękne szybko się kończy . Tak też stało się z naszymi wakacjami . Minęły bardzo szybko choć wykorzystaliśmy z nich całe 200 % . Obojgu z Nas bardzo dobrze zrobił ten krótki urlop
- Nie wracajmy do Niemiec – mruknął chłopak wychodząc na balkon z którego ostatni raz oglądałam piękne widoki i przytulił mnie do tyłu
- Musimy – uśmiechnęłam  się
- Kiedy zakończymy sezon przyjeżdżamy tu znowu ale weźmiemy inny pokój bo nasze łóżko chyba nie wytrzymało – zaśmiał się
- Dobrze ale teraz idziemy się pakować – pocałowałam blondyna w policzek i podeszłam do dużej szafy . Nie było aż tak wiele ubrań . Wszystko wrzuciłam wprost do walizki . Spakowani ruszyliśmy do recepcji oddając klucz i taksówką pojechaliśmy na lotnisko . Szkoda mi było opuszczać to tak wspaniałe miejsce ale trzeba w końcu wrócić do rzeczywistości . Wspomnień z tych wakacji nigdy nie zapomnę . Siedząc w samolocie lekko oparłam głowę na ramieniu Marco gdzie chwilę potem odpłynęłam
- Kotku , pora wstawać – pogłaskał mnie lekko po policzku . Przetarłam zaspane oczy i odpięłam pasy . Wychodząc z pokładu wsiedliśmy do taksówki która miała zawieść nas do domu . – Bo ja mam taki pomysł – zaczął Marco
- Słucham cię – uśmiechnęłam się lekko
- Jakbyśmy tak wyłączyli telefony i zamknęli się w sypialni- zrobił tą swoją zboczoną minę
- Czytasz w moich myślach – cmoknęłam go w usta kiedy dotarliśmy na miejsce . Rozkluczyłam drzwi i weszłam do holu czekając na idącego a nawet biegnącego niczym na jakimś maratonie Marco . Zdyszany wszedł do środka rzucając walizki w kąt i dopadł się do mnie . Z przyjemnością oddawałam jego subtelne pocałunki . Włożył swoje ręce pod moją koszulkę którą chwilę potem niefortunnie rozerwał . Jedną rękę położył na mojej tali a drugą położył na włącznik od światła których chwilę potem wykonał przydzielone mu zadanie  
- Witamy w domu !! – usłyszeliśmy głos całej drużyny za sobą . Szybko oderwaliśmy się od siebie . Zdezorientowana szybko okryłam się koszulką która zabrałam z podłogi
- Yyy … a co wy tu robicie ? – zapytał speszony Marco i ręką przeczesał swoje włosy
- Chyba przyszyliśmy nie w porę – zachichotał pod nosem Piszczek
- Cieszymy się że przyjechaliście – powiedział Kuba i wszyscy uraczyli nas niedźwiedzim uściskiem jakbyśmy nie widzieli się co najmniej przez sto lat . Ledwie mogłam zaczerpnąć powietrza
- A przy okazji pogratulować – uśmiechnęła się szeroko Marcelina
- Ale czego ? – zapytał zdezorientowany blondyn
- Jak to czego ?! – oburzył się Mats – Tego że niedługo pijemy na twoim weselu – powiedział a my zrobiliśmy głupie miny rozdziawiając usta . Kto im powiedział o jakiś ślubie ?
- Przecież się zaręczyliście – wyjaśniła kuzynka a my prychnęliśmy śmiechem . Jednak ja to mam przeczucie . Zapewne jacyś fotografie zrobili nam zdjęcie wtedy kiedy Marco mnie przepraszał a w prezencie dał bransoletkę … hahah …
- Ale ja się nie oświadczałem tylko przepraszałem ta złośnicę – pocałował mnie w czoło i objął ramieniem
- To prawda – potwierdziłam
- Ale tu pisze – Piszczek wziął ze stołu jakieś czasopismo i otworzył nam na artykule
- To ja może pójdę zrobić herbatę – powiedziałam kierując się do kuchni a Łukasz wraz z innymi jeszcze raz dokładnie przeczytali ten sam artykuł
 -Ej stary , ty naprawdę pobiłeś się z Ronaldo ?  – zapytał z niedowierzaniem Robert
- Tak , laluś nawet nie umie […] – zaczęły się opowieści jak to nasz bohater Marco wygrał w pojedynku z Ronaldo a ja zasiadłam z dziewczynami w kuchni  wraz z butelką białego wina . Po 2 godzinach wszyscy zmyli  się do domów z zawiedzionymi minami że jednak wesela nie będzie .  Zabrałam swoja piżamę i poszłam się odświeżyć . Kiedy brałam prysznic usłyszałam jakąś rozmowę przez telefon Marco . Szybko ubrałam na siebie bluzkę i wyszłam z łazienki . Blondyn beztrosko leżał na łóżku . Wślizgnęłam się pod ciepłą kołderkę i wtuliłam w jego muskularne ramiona w których czuję się tak bezpiecznie .
- Kto dzwonił ? – zapytałam gdyż ciekawość mnie zżerała
- Rodzice , prosili abym przyjechał – popatrzył na mnie przenikliwym  wzrokiem
- Nie ja nigdzie nie jadę- odczytała to z jego twarzy
- Ale …
- Marco proszę … jesteśmy razem dopiero 2 miesiące ,, nie jestem jeszcze gotowa
- Rozumiem – pocałował mnie jeszcze w czoło a potem to już udałam się do krainy Morfeusza   

---------------------------------------------------
Rozdział miał być krótszy ale skoro już tyle czekałyście :D 
Dziękuję za 2,000 wyświetleń :) Jesteście wielkie :* 
Cristiano pojawił się tylko w jednym rozdziale ponieważ nie wiem ile z Was lubi Real Madryt . Ja osobiście nic nie mam do tej drużyny :)
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :* 


                            Marco z przyjaciółmi , Robert z Anią , Sławek Peszko z żoną i Mitchell z Riri na koncercie Jay-Z . Chętnie bym pobawiła się razem z Nimi <3 *-*


4 komentarze:

  1. Świetny i ta niespodzianka hahah nie zła ;) ja osobiście uwielbiam Real Madryt ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hhahhahahahahah ! <3 Jezu nadrobiłam wszystko nie było to łatwe ale tak mnie to wciągnęło że nie mogłam przestać świetnie piszesz ! <3 Pozdrawiam i zapraszam do mnie : http://i-love-forgives-all-is-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny, z resztą jak każdy. Ja tez nie mam nic przeciwko Królewskim. czekam na kolejny i pozdrawiam :-**

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni sa tacy uroczy... <3
    A scena z Ronaldo boska :)

    OdpowiedzUsuń