Od tego
nieszczęsnego castingu i ośmieszających mnie sytuacji minęły już 3 tygodnie , a
mój konflikt z Magdą odrobinę przygasł. Chyba obie znudziłyśmy się tym
dogryzaniem. Zazwyczaj staramy się nie wchodzić sobie w drogę tym bardziej że
przyszedł czas bym w końcu zaczęła bardzo myśleć o sobie bo jest nas dwójka za
którą ja odpowiadam. Oczywiście Marco też ale te jego opiekowanie czasem
bardziej doprowadza mnie do szału. Kocham go ale ile można słuchać o tym jak
przygotować się do porodu ? Skoro jesteśmy już na przygotowaniach. Do ślubu
Marcelinki i Mario zostały już zaledwie 2 dni. W związku tym dziś wieczorem
pierwszy raz przylatują moi rodzice. Jedynym pocieszeniem jest to że zjemy
tylko razem kolację ponieważ później wybieram się na wieczór panieński ,
którego bym sobie nie wybaczyła gdybym tam nie była. Organizatorką całego
przedsięwzięcia była niezastąpiona – Cathy Fisher. Nikt w całych Niemczech nie
organizuje lepszych imprez od niej. Z tatą widziałam się bardzo dawno i z
chęcią usiądę z nim w fotelu i porozmawiam , a z mamą to już całkiem inna
sprawa. Nie wie nawet o ciąży z Marco. Nie rozmawiałam z nią od momentu zerwana
burzliwego związku z Robertem , który z pikantnymi szczegółami został opisany
na łamach chyba wszystkich niemieckich i polskich gazet, a ciekawość mamy nie zna granic więc
pewnie żadna nie umknęła jej uwadze , a biedny tatuś musiał chodzić do sklepu i
wracać z cykorem czy akurat dobrą wybrał żeby znów nie rozpętać awantury. Ach ,
moje życie to chyba nigdy nie będzie spokojnie , ustabilizowane i nudne tym
bardziej że mam przy sobie kogoś tak wspaniałego jakim jest Marco , który
właśnie pomaga mi w przygotowaniu obiadu.
- No ,
no idzie ci coraz lepiej – pochwaliłam go całując w policzek
-
Dziękuję szefowo – posłał mi krótki uśmiech i wrócił do krojenia cebuli.
- Może
ty zaczniesz gotować kiedy ja będę gruba i nie ruszę się z łóżka – stwierdziłam
- Nigdy
nie będziesz gruba – wytarł ręce w ścierkę i objął mnie w pasie delikatnie
gładząc po brzuchu – Zawsze będę cię kochał – mruknął mi na ucho
- Wiem –
uśmiechnęłam się – Ale teraz dość tych czułości – zrzuciłam jego ręce – Tu
mniej wody a to posól – rozkazałam i ruszyłam w stronę stołu bo do 18 zostało
już bardzo mało czasu
- To w
końcu które mam posolić ?? – zapytał bezradnie opuszczając ręce
-
Wszystko – krzyknęłam z jadalni w miedzy czasie rozkładając porcelanowe talerze
na specjalne okazje ale czy przyjazd rodziców to była akurat ta specjalna ?
- Te
ciążowe humory – westchnął i otworzył szafkę w poszukiwaniu soli.
- Już
się zmęczyłeś ? – zapytałam przesłodzonym tonem
- Chyba
bardziej niż kiedy muszę cię zadowolić – stwierdził siadając na krześle.
Ścierkę z impetem rzucił na stół , a głowę podparł na dłoni.
- Tylko
bez takich teksów przy rodzicach – pogroziłam mu palcem
- I tak
mnie nie zrozumieją – wzruszył ramionami
- Chyba
o wilku mowa – powiedziałam słysząc dzwonek do drzwi. Zdjęłam fartuszek
rzucając go na głowę Marco i wpuściłam gości do środka przy okazji poprawiając
sukienkę.
- Witaj
córeczko – tato zaczął mnie przytulać lecz czując że coś mu przeszkadza
speszony puścił mnie.
- Cześć
– rzuciłam w stronę mamy
- Guten
Morgen ! – tata przywitał się z Marco. Słysząc jego niemiecki aż mnie w ziemię
wbiło.
-
Uczyłeś się niemieckiego ? – uniosłam brew
- To
taka niespodzianka – uśmiechnął się
- Bardzo
dobrze bo może w końcu dobrą robotę znajdzie – burknęła jak zwykle
niezadowolona mama. Podeszłam bliżej Marco i jedną ręką objęłam za kark.
- Ich
schwanger bin ( Jestem w ciąży ) – oznajmiłam
-
Gratuluję – tym razem tata wyściskał nas oboje.
-
Przynajmniej teraz wiesz z kim ? –
zapytała szorstkim tonem. A myślałam że nic nie zrozumie z niemieckiego.
- Tak
wiem – powiedziałam dosadnie głaszcząc Marco po policzku. Zaprosiłam wszystkich
do stołu i podałam moją specjalność – makaron w sosie kurkowym. Jak się później okazało gościom smakował bo
całkowicie puste talerze zebrałam do zmywarki.
- Jest
miło … – skłamałam - … ale muszę się już
zbierać – wstałam od stołu a wraz ze mną Marco tyle że pobiegł do łazienki jako
pierwszy ponieważ był umówiony z chłopakami wcześniej.
-
Oczywiście córeczko – przytaknął tata na co dostał kuksańca od mamy w ramię.
Uśmiechnęłam się niemrawie i pobiegłam na górę. Pod drodze pożegnałam się z
Marco namiętnym pocałunkiem i zaczęłam szukać odpowiednich butów pasujących do
sukienki.
Następnie
pobiegłam do łazienki. Tam poprawiłam makijaż i spięłam włosy , które były
totalnie nieułożone.
Kiedy
nadawałam mojemu ciału zapach nowymi perfumami do pomieszczenia weszła mama.
-
Nigdzie nie idziesz – powiedziała twardo a ja mało nie zachłysnęłam się własną
śliną.
-
Właśnie że idę – odparłam dosadnie odstawiając flakonik na półkę.
- Czy ty
gówniaro ogłuchłaś ?! – krzyknęła wściekła łapiąc mnie za nadgarstek.
- Nie a
po drugie mam już 20 lat. – wyjaśniłam
- Chcesz
stracić kolejnego bachora ?
- A od
kiedy ty się tak moim DZIECKIEM interesujesz ? – uniosłam brew
- Jakbyś
zajarzyła to nadal jestem twoją matką – odpowiedziała. Wow , mamuś jakie
słownictwo.
- Może i
mnie urodziłaś ale nigdy nie byłaś nią ani nie starałaś się być – odparłam z
wyrzutem.
- Nie
obchodzi mnie twoje zdanie na mój temat – burknęła – A w domu i tak zostajesz
–dodała i zniknęła za drzwiami. No zdenerwowała mnie no ! Nie mogłam nic
poradzić w tej sytuacji choć moje umiejętności waleczne znacznie się poprawiły
dzięki Magdzie. Załamana usiadłam na łóżku i wykręciłam numer do Ewki.
- No mamuśka gdzie jesteś ? –
brunetkę już trzymał dobry humor
- Mnie nie będzie
- Nawet nie żartuj ! Źle się
czujesz ? Mały kopie ?
- Nie ale matka wyprowadziła mnie
z równowagi
- Aaaa … Posłuchaj nic się nie
martw. Mam plan jak cię stamtąd wyciągnąć tylko udawaj obrażoną i nie ruszaj
się z domu
- Jesteś wielka ! Paa !
----------------------------------------------------------
Jest ! udało mi się go dodać. Jesli chodzi o następny to pojawi się pewnie na początku tygodnia ( poniedziałek - wtorek ) , a kolejny w czwartek gdyż na weekend wyjeżdzam do Warszawy.
Kolejne ogłoszenie parafialne brzmi tak: Koleżanka założyła bloga i bardzo prosi o wsparcie --------------> http://aleksandra-and-robert-love.blogspot.com/
A trzecie i raczej ostatnie to takie iż możecie się ze mną skontaktować wchodząc w zakładkę "O mnie" ( w komentarzu ) . Jeśli chcecie mnie o coś zapytać lub po prostu zapytać. Piszcie ! Nie gryzę ;D
To dziś na tyle. Zapraszam do odsłony kolejnej Wag's :)
===============================
Otóż u Nas króluje #26 Łukasz Piszczek :
Ewa Piszczek :
- Poznali się jeszcze za czasów szkolnych
- Małżeństwem są od 2009 roku , którym owocem jest Sara ( 3 marca 2011r. )
- Ewa zajmuje się wychowaniem córeczki.
-Posiada stopień licencjata w dziedzinie zarządzania nieruchomościami
Ja Ewkę lubię a Wy ? ;D ( 1-10) ?
Super rozdzial <3 tylko ta matka pff :/ a Ewę też lubię ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! :) Ach ta jej matkaa...:/
OdpowiedzUsuńEwę też bardzo lubię :))
Zapraszam do mnie: http://aleksandra-and-robert-love.blogspot.com/ :))
<3
OdpowiedzUsuńAle mnie ta matka wkurzyla!
OdpowiedzUsuńCo ona sobie wyobraza?!
Corke ma w glebokim powazaniu, a potem nagle zainteresowala sie jej losem? I to w tak chamski sposob?! -.-