niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 78:




Obudził mnie ciepły dotyk ust Marco , które muskały moje ramię.
- Wychodzę na trening – oznajmił i pocałował mnie w czoło. Nim zdążyłam otworzyć zaspane oczy już go nie było.  Poleżałam jeszcze trochę gdyż dzidziuś , który aktualnie jest w moim brzuchu coś za bardzo szaleje. Chyba chciałby już pograć z tatusiem. Kiedy się uspokoił mogłam spokojnie zejść na dół gdzie Ada nerwowo obszukiwała moje szafki mając na uwadze te z lekami , których było zdecydowanie za wiele. Nic dziwnego że czasami tabletki antykoncepcyjne myliły mi się z witaminką C.
- Głowa cię boli ? – zagadnęłam nalewając do szklanki świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy , który pewnie przygotował mój kochany mężczyzna.
- Nie szukam tabletek – oznajmiła nie przerywając czynności.  

- To wiem – stwierdziłam – Ale jakich ?
- Antykoncepcyjnych – po jej głosie wywnioskowałam że to słów ledwie przeszło jej przez gardło. Nie ma się co dziwić. To młoda dziewczyna , a ja jako starsza siostra muszę dać jej przykład. No może za kilka tygodni kiedy urodzę dziecko i wezmę się za porządki w szafkach.
- A po co ci one ? – spytałam ciekawa i usiadłam przy stole.
- O Jezu – westchnęła trzaskając drzwiczkami – Starsza jesteś i powinnaś wiedzieć – dodała z wyrzutem
- Aduś – wstałam i złapałam ja za ramiona usadzając na krześle – Nie bój się bo ci krzywdy nie zrobię. Jesteś w takim wieku i z takim sprawami możesz spokojnie do mnie przychodzić – wyjaśniłam zakładając jej śliczne włosy za ucho. – Tam ich nie znajdziesz bo się skończyły i chyba dlatego właśnie zaciążyłam – wróciłam do tematu
- I ja mam przychodzić do ciebie po radę ? – popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
- To Marco nie chciało się pójść do samochodu gdzie ma ich zapas – broniłam się
- Dobra skończ – ucięła
- Ale mam dzisiaj do lekarza więc możesz pójść za mną – zaproponowałam
- A Marco ?
- O nie , nie – zaprzeczyłam – Wolę zadbać o życie i zdrowie lekarza  - zaśmiałam się. Tak , Marco jest cholernie zazdrosny. Nawet bardziej niż do niedawna.
- Okej – uśmiechnęła się i pobiegła na górę. Ja w tym czasie zjadłam porządną owsiankę , a zaraz po tym poszłam się ubrać. Z wielkim trudem odnalazłam w szafie coś co mogło się nadawać do wyjścia ale nic nie mogę zrobić. W końcu jeszcze został tylko miesiąc. Gotowe wsiadłyśmy do samochodu blondyna i pojechałyśmy pod klinikę. 

- Nie denerwuj się tak. To tylko zwykła wizyta – pocieszałam brunetkę wchodząc do budynku. Widać było że denerwuje się tą sytuacją. Tylko jedno mnie martwi. Dla kogo ona kupuje te tabletki ?
- Jasne – westchnęła i zdjęła kurtkę. Nie zdążyłam nawet usiąść  bo zostałam wezwana do gabinetu gdzie profesor Kroos czekał już z kartą mojej ciąży i wieloma badaniami , które musiałam wykonać w ostatnim czasie.
- Witam pani Aleksandro – przywitał mnie ciepłym uśmiechem i ruchem ręki zaprosił na kozetkę – A gdzie szanowny tatuś ? – siadł naprzeciwko wielkiego komputera i przygotował sprzęt do badania.
- Jest trochę zazdrosny i … - zawiesiłam się kładąc
- To zrozumiałe – puścił mi oko i nalał zimnego żelu na mój brzuch , który potem roztarł czymś podobnym do pędzla nie odrywając wzroku od monitora.
- Płód rozwija się prawidłowo. TU może pani zobaczyć […] – zaczął palcem wodzić po ekranie , a ja po raz pierwszy zobaczyłam jak wygląda mój maluszek. – Niedługo widzimy się przy porodzie – zakończył badanie
- A płeć ? – spytałam zaciekawiona wstając i poprawiając ubranie
- Chłopiec – uśmiechnął się co zrobiłam również ja. Już widzę Marco i naszego Juniora grających razem w piłkę – Tatuś pewnie będzie dumny co ? – usiadł za biurkiem
- Nie ma innej opcji – zaśmiałam się i usiadłam naprzeciwko – Miałabym jeszcze jedną prośbę
- Tak ? – zapytał pisząc relację z mojej wizyty w karcie
- Potrzebuję tabletek antykoncepcyjnych – postanowiłam wyręczyć siostrę.
- To tak na zapas ? – popatrzył na mnie spod okularów
- Moja siostra wstydziła się poprosić ale niech pan zapiszę więcej bo po moim chłopaku można spodziewać się wszystkiego a ja na razie nie zamierzam zaciążyć po raz drugi
- Rozumiem – podał mi receptę. Wstałam z miejsca , zabrałam torebkę z podłogi i na pożegnanie ujęłam dłoń lekarza.
- I jak ? – obok mnie zjawiła się Ada kiedy tylko zamknęłam drzwi gabinetu.
- Mam wszystko – uśmiechnęłam się triumfalnie jakbym co najmniej weszła na Mount Everest.
- Noe no serio – westchnęła zażenowana – brzucha chyba tam nie zostawisz – zaśmiała się
- Jeszcze tylko miesiąc – odpowiedziałam i powędrowałyśmy do samochodu. Po drodze zahaczyłam również o aptekę i zrobiłam w niej zakup.
- Proszę – wsiałam do samochodu i rzuciłam na jej kolana małą reklamówkę z trzema pudełkami.
- Teraz mi powiedz jak się to bierze – oznajmiła
- Raz dziennie o tej samej porze – wytłumaczyłam zapinając pasy.
- Oh my god ! – westchnęła – Ale dziękuję – pocałowała mnie w policzek
- A tak w ogóle po co tyle zachodu ? Masz jakiegoś chłopaka ? – spytałam odpalając silnik i wyjeżdżając spod parkingu
- W pewnym sensie – zamyśliła się – Powiedzmy że mam pewien obiekt westchnień ale z pewnych przyczyn nie mogę zdobyć jego serca  
-Aha – powiedziałam roześmiana – Typowe nastoletnie problemy – nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- I co cię tak śmieszy ? – spytała oburzona 
- Nie nic – broniłam się – Ale cieszę się że urodzę syna – stwierdziłam kiedy dojechałyśmy do domu. Marco był już w domu i znudzenie przeglądał wszystkie kanały telewizyjne szukając czegoś sensownego.
- Skarbie mam niespodziankę – usiadłam obok niego i pocałowałam w policzek. Czy mi się wydaje czy on jest na haju ? – Znam płeć naszego dziecka – pochwaliłam się lecz nawet to nie przyniosło oczekiwanej reakcji – To syn ! – krzyknęłam triumfalnie , a on nadal gapił się w ten pieprzony telewizor. - Nie cieszysz się  ? – spytałam trzymając nerwy na wodzy.
- Cieszę tylko …
- Tylko kurwa co ?! – krzyknęłam – Wchodzę tu , mówię ci że byłam u lekarza a tu siedzisz na tej obrzydliwej kanapie i słuchasz tego pisku tej baby z jakiegoś jebanego teleturnieju !
- Ola – pierwszy raz spojrzał na mnie. Jego wzrok był dziwnie zmartwiony – Przyszedł list od twojej mamy … 


--------------------------------------------------

Uhhh ... Pogoda dziś nie rozpieszcza, więc wzięłam się za pisanie. :)
Myślę, że wyprodukuje dziś nawet coś na zapas, bo przecież niedługo szkoła ;( 

=================================
Dziś ostatni w tej zabawie,  mowa tu o Jurgenie Klopp'ie bez którego BVB pewnie by nie istniało. 
Kończymy już tą zabawę. Przy następnym rozdziale będzie tylko podsumowanie i piłkarze, który nie zostali opisani.
Mam nadzieję, że spodobało się Wam ;D 

Ulla : 
- autorka książek dla dzieci 
- napisała m.in. serię " Tom i magia futbolu" 
- są małżeństwem od 2005r. ( Wcześniej Jurgen żonaty był z Sabine z którą ma syna - Marco (*1989) )
- Poznali się w Moguncji 





























2 komentarze:

  1. Oj ta mamuśka tu może coś namieszać -.-
    Czekam na nn i zyczę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie Cię Przepraszam że wcześniej nie pisalam komentarzy ale na wakacjach kompletnie nie było czasu. Rozdziały boskie. Fajna ta Ada może zakochała się w jakimś piłkarzu ? Ciekawe co napisałaś mama Oli

    OdpowiedzUsuń