Obudził mnie ciepły dotyk ust Marco , które muskały moje
ramię.
- Wychodzę na trening – oznajmił i pocałował mnie w czoło.
Nim zdążyłam otworzyć zaspane oczy już go nie było. Poleżałam jeszcze trochę gdyż dzidziuś ,
który aktualnie jest w moim brzuchu coś za bardzo szaleje. Chyba chciałby już
pograć z tatusiem. Kiedy się uspokoił mogłam spokojnie zejść na dół gdzie Ada
nerwowo obszukiwała moje szafki mając na uwadze te z lekami , których było
zdecydowanie za wiele. Nic dziwnego że czasami tabletki antykoncepcyjne myliły
mi się z witaminką C.
- Głowa cię boli ? – zagadnęłam nalewając do szklanki świeżo
wyciśniętego soku z pomarańczy , który pewnie przygotował mój kochany
mężczyzna.
- Nie szukam tabletek – oznajmiła nie przerywając
czynności.
- To wiem – stwierdziłam – Ale jakich ?
- Antykoncepcyjnych – po jej głosie wywnioskowałam że to
słów ledwie przeszło jej przez gardło. Nie ma się co dziwić. To młoda
dziewczyna , a ja jako starsza siostra muszę dać jej przykład. No może za kilka
tygodni kiedy urodzę dziecko i wezmę się za porządki w szafkach.
- A po co ci one ? – spytałam ciekawa i usiadłam przy stole.
- O Jezu – westchnęła trzaskając drzwiczkami – Starsza
jesteś i powinnaś wiedzieć – dodała z wyrzutem
- Aduś – wstałam i złapałam ja za ramiona usadzając na
krześle – Nie bój się bo ci krzywdy nie zrobię. Jesteś w takim wieku i z takim
sprawami możesz spokojnie do mnie przychodzić – wyjaśniłam zakładając jej
śliczne włosy za ucho. – Tam ich nie znajdziesz bo się skończyły i chyba
dlatego właśnie zaciążyłam – wróciłam do tematu
- I ja mam przychodzić do ciebie po radę ? – popatrzyła na
mnie jak na idiotkę.
- To Marco nie chciało się pójść do samochodu gdzie ma ich
zapas – broniłam się
- Dobra skończ – ucięła
- Ale mam dzisiaj do lekarza więc możesz pójść za mną –
zaproponowałam
- A Marco ?
- O nie , nie – zaprzeczyłam – Wolę zadbać o życie i zdrowie
lekarza - zaśmiałam się. Tak , Marco
jest cholernie zazdrosny. Nawet bardziej niż do niedawna.
- Okej – uśmiechnęła się i pobiegła na górę. Ja w tym czasie
zjadłam porządną owsiankę , a zaraz po tym poszłam się ubrać. Z wielkim trudem
odnalazłam w szafie coś co mogło się nadawać do wyjścia ale nic nie mogę
zrobić. W końcu jeszcze został tylko miesiąc. Gotowe wsiadłyśmy do samochodu
blondyna i pojechałyśmy pod klinikę.
- Nie denerwuj się tak. To tylko zwykła wizyta – pocieszałam
brunetkę wchodząc do budynku. Widać było że denerwuje się tą sytuacją. Tylko
jedno mnie martwi. Dla kogo ona kupuje te tabletki ?
- Jasne – westchnęła i zdjęła kurtkę. Nie zdążyłam nawet
usiąść bo zostałam wezwana do gabinetu
gdzie profesor Kroos czekał już z kartą mojej ciąży i wieloma badaniami , które
musiałam wykonać w ostatnim czasie.
- Witam pani Aleksandro – przywitał mnie ciepłym uśmiechem i
ruchem ręki zaprosił na kozetkę – A gdzie szanowny tatuś ? – siadł naprzeciwko
wielkiego komputera i przygotował sprzęt do badania.
- Jest trochę zazdrosny i … - zawiesiłam się kładąc
- To zrozumiałe – puścił mi oko i nalał zimnego żelu na mój
brzuch , który potem roztarł czymś podobnym do pędzla nie odrywając wzroku od
monitora.
- Płód rozwija się prawidłowo. TU może pani zobaczyć […] –
zaczął palcem wodzić po ekranie , a ja po raz pierwszy zobaczyłam jak wygląda
mój maluszek. – Niedługo widzimy się przy porodzie – zakończył badanie
- A płeć ? – spytałam zaciekawiona wstając i poprawiając
ubranie
- Chłopiec – uśmiechnął się co zrobiłam również ja. Już
widzę Marco i naszego Juniora grających razem w piłkę – Tatuś pewnie będzie
dumny co ? – usiadł za biurkiem
- Nie ma innej opcji – zaśmiałam się i usiadłam naprzeciwko
– Miałabym jeszcze jedną prośbę
- Tak ? – zapytał pisząc relację z mojej wizyty w karcie
- Potrzebuję tabletek antykoncepcyjnych – postanowiłam
wyręczyć siostrę.
- To tak na zapas ? – popatrzył na mnie spod okularów
- Moja siostra wstydziła się poprosić ale niech pan zapiszę
więcej bo po moim chłopaku można spodziewać się wszystkiego a ja na razie nie
zamierzam zaciążyć po raz drugi
- Rozumiem – podał mi receptę. Wstałam z miejsca , zabrałam
torebkę z podłogi i na pożegnanie ujęłam dłoń lekarza.
- I jak ? – obok mnie zjawiła się Ada kiedy tylko zamknęłam
drzwi gabinetu.
- Mam wszystko – uśmiechnęłam się triumfalnie jakbym co
najmniej weszła na Mount Everest.
- Noe no serio – westchnęła zażenowana – brzucha chyba tam
nie zostawisz – zaśmiała się
- Jeszcze tylko miesiąc – odpowiedziałam i powędrowałyśmy do
samochodu. Po drodze zahaczyłam również o aptekę i zrobiłam w niej zakup.
- Proszę – wsiałam do samochodu i rzuciłam na jej kolana
małą reklamówkę z trzema pudełkami.
- Teraz mi powiedz jak się to bierze – oznajmiła
- Raz dziennie o tej samej porze – wytłumaczyłam zapinając
pasy.
- Oh my god ! – westchnęła – Ale dziękuję – pocałowała mnie
w policzek
- A tak w ogóle po co tyle zachodu ? Masz jakiegoś chłopaka
? – spytałam odpalając silnik i wyjeżdżając spod parkingu
- W pewnym sensie – zamyśliła się – Powiedzmy że mam pewien
obiekt westchnień ale z pewnych przyczyn nie mogę zdobyć jego serca
-Aha – powiedziałam roześmiana – Typowe nastoletnie
problemy – nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- I co cię tak śmieszy ? – spytała oburzona
- Nie nic – broniłam się – Ale cieszę się że urodzę syna –
stwierdziłam kiedy dojechałyśmy do domu. Marco był już w domu i znudzenie
przeglądał wszystkie kanały telewizyjne szukając czegoś sensownego.
- Skarbie mam niespodziankę – usiadłam obok niego i
pocałowałam w policzek. Czy mi się wydaje czy on jest na haju ? – Znam płeć
naszego dziecka – pochwaliłam się lecz nawet to nie przyniosło oczekiwanej
reakcji – To syn ! – krzyknęłam triumfalnie , a on nadal gapił się w ten
pieprzony telewizor. - Nie cieszysz się
? – spytałam trzymając nerwy na wodzy.
- Cieszę tylko …
- Tylko kurwa co ?! – krzyknęłam – Wchodzę tu , mówię ci że
byłam u lekarza a tu siedzisz na tej obrzydliwej kanapie i słuchasz tego pisku
tej baby z jakiegoś jebanego teleturnieju !
- Ola – pierwszy raz spojrzał na mnie. Jego wzrok był
dziwnie zmartwiony – Przyszedł list od twojej mamy …
--------------------------------------------------
Uhhh ... Pogoda dziś nie rozpieszcza, więc wzięłam się za pisanie. :)
Myślę, że wyprodukuje dziś nawet coś na zapas, bo przecież niedługo szkoła ;(
=================================
Dziś ostatni w tej zabawie, mowa tu o Jurgenie Klopp'ie bez którego BVB pewnie by nie istniało.
Kończymy już tą zabawę. Przy następnym rozdziale będzie tylko podsumowanie i piłkarze, który nie zostali opisani.
Mam nadzieję, że spodobało się Wam ;D
Ulla :
- autorka książek dla dzieci
- napisała m.in. serię " Tom i magia futbolu"
- są małżeństwem od 2005r. ( Wcześniej Jurgen żonaty był z Sabine z którą ma syna - Marco (*1989) )
- Poznali się w Moguncji
Oj ta mamuśka tu może coś namieszać -.-
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i zyczę weny :*
Strasznie Cię Przepraszam że wcześniej nie pisalam komentarzy ale na wakacjach kompletnie nie było czasu. Rozdziały boskie. Fajna ta Ada może zakochała się w jakimś piłkarzu ? Ciekawe co napisałaś mama Oli
OdpowiedzUsuń