środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 75:




Z wczorajszego wieczoru nie pamiętam kompletnie nic. Jak to możliwe ? Nawet jak wróciłam do domu i kto zaniósł mnie do łóżka gdzie obok śpi właśnie Marco.
- Boli cię głowa ? – zapytałam widząc że się obudził co oznaczał ruch ręki , którą drapał się po idealnie gładkiej klacie jaką u mężczyzn uwielbiałam.
- A może najpierw dzień dobry mój najseksowniejszy mężczyzno świata ? – spojrzał na mnie – Nie – odpowiedział na poprzednie pytanie
- Mnie też – wyszczerzyłam się. To chyba świecące pięknie dziś słońce dawało mi kopa.
- Piłaś ?! – prawie krzyknął
- Marco – powiedziałam potulnie głaszcząc go po policzku – Tylko jednego drinka – przyznałam z miną niewiniątka. I ty Olka po jednym nic nie pamiętasz ?! – No nie obrażaj się
- Nie umiem się na ciebie gniewać – pocałował mnie w nos i przytulił do swojej klatki piersiowej. Zamknęłam oczy. Chłonęłam jego zapach i ciepło , które biło. Jego serce spokojnie pracowało a płuca równomiernie się unosiły. Nagle jego ręce zaczęły molestować mój uwypuklony brzuszek.
- Niegrzeczna ta mama co ? – zaśmiał się kiedy do naszych uszu dotarł dźwięk dzwonka. Marco wstał jak oparzony a moje ciało znów otulił chłód.
- Zostań – złapałam go za rękę – Rodzice otworzą
- Muszę potwierdzić – oznajmił i stanął bosymi stopami na miękkim dywanie.  Znów ułożyłam się wygodnie na poduszkę z dokładnością śledziłam każdy jego ruch. Szybko nałożył spodnie i jeszcze szybciej wyszedł. Westchnęłam tylko głośno i również wstałam. Żadna przyjemność w leżeniu samemu w łóżku.  Narzuciłam na siebie bluzę Marco i włączyłam prostownice abym mogła zrobić sobie jakąś fryzurkę. W końcu wesele kuzynki to bardzo ważne wydarzenie. 

Po wszystkich tych zabiegach zeszłam na dół. Kiedy byłam już na schodach słyszałam dokładnie lamentowanie mamy oczywiście nie mój temat ( Czyżby się domyśliła ?! ) , śmiechy taty i Marco oraz ciche skomlenie podobne do psa. Czekaj co ?! Pies ? Skąd pies ? I to w moim domu. Nie to że zwierząt nie lubię ale nic mi nie wiadomo żeby jakiś gość miał nas dziś odwiedzić.
- Mario cię zabije – skwitowałam krzyżując ręce na piersiach. Dopiero teraz zrozumiałam że to, to był ten  cały „tajemniczy” prezent. 
- No ale zobacz jaki słodki – wyjął psa z pudełka.

Może wyglądał na maskotkę ale to był najprawdziwszy piesek Boo. Kucnęłam i zaczęłam głaskać go po pyszczku.
- Skarbie – zaczęłam – Jeszcze mamy czas na kupienie czegoś innego – zrobiłam słodkie oczka. Zwykle to one na niego działały. Jako dziewczynka zawsze marzyłam o właśnie takim pupilu ale mama jak to mama nawet nie chciała o tym słyszeć , a teraz siedziała udając że jestem powietrzem. I dobrze. Nie zamierzałam się z niczego tłumaczyć.
- Nawet o tym nie myśl – powiedział stanowczo. Zabrał psa do pudełka i zamknął w łazience chowając klucz do majtek.
- Wiesz że mogłabym go sobie wziąć ? – uniosłam brew.
- Będziemy mieli dziecko kochanie – powiedział jak do wariatki. – Zapomnij o psie
- A oni też mają dziecko – odparłam z dezaprobatą.
- Nie i koniec- uciął i złapał mnie za ramiona. – A teraz idziemy się szykować na imprezkę – zaprowadził mnie o sypialni.
- Jesteś nie sparwideliwy – powiedziałam niczym obrażona trzylatka i zaszyłam się w garderobie. Co jak co ale humorki ciążowe jak i szafa dają mi ostatnio w kość. Dość długo zajęło mi wyszukanie ciuchów w które bym się zmieściła. 

 Jednak efekt końcowy był powalający. Opuściłam garderobę i weszłam do sypialni gdzie gotowa do działania była już prostownica. Normalnie jak penis Marco. Szybko i niemalże do czerwoności.
- Mogę wiedzieć co ty robisz ? – spytałam chłopaka , który grzebał w szafce z moją bielizną , a ubrany był już w spodnie od garnituru , białą koszulę i cienki krawat.
- Szukam stringów – odpowiedział zajęty
- A po co ci one ? – dopytywałam zdziwiona
- Bo ten piesek to suka – wstał z tym czego szukał. Wybrał akurat różowe. W sumie żadnej straty bo ich nie lubiłam – A to będzie w prezencie jakby Mario ją wyprowadzał czy coś – dodał a ja wybuchłam śmiechem – Przezorny zawsze ubezpieczony
- Tak , tak – pokiwałam głową i prysnęłam jeszcze swoją fryzurę lakierem do włosów. 

Jak zwykle to bywała gotowa i tak byłam na samym końcu.
- Marco mam jeszcze prośbę – zwróciłam się do chłopaka kiedy wysiedliśmy z samochodu na parkingu pod Kościołem. Całe szczęście rodzice poszli już do grona reszty rodziny.
- Słucham myszko – uśmiechnął się 
- Rozepnij trochę zamek bo się zaraz uduszę – poprosiłam speszona i odwróciłam się do niego plecami. Mężczyzna podszedł bliżej i zwinnie poruszył zamkiem. – Ufff – wypuściłam powietrze z ust. – W nic się już nie mieszczę
- I tak jesteś piękna – pocałował mnie w policzek
- Nawet kiedy  będę wyglądać jak ciężarówka – spojrzałam na niego charakterystycznie marszcząc nos.
- Nawet wtedy – przytaknął obejmując mnie ramieniem. Następnie ruszyliśmy w stronę świątyni w której odbyła się ta piękna i wzruszająca ceremonia. Za to na składaniu życzeń już tak miło nie było. Mario i Marco muszą wymienić ze sobą kilka głupich zdań bo inaczej się przecież nie da. Najważniejsze że wzięli tego psa.

~6h później ~Restauracja ~

Właśnie wybiła godzina 12 a co za tym szło ? No oczywiście że czas na oczepiny ! Jak zawsze to bywało na takich imprezkach musiałam wziąć w nich udział i co mnie zdziwiło to ja go złapałam.  W sumie dziecko w drodze to i ślub by się przydał. 

- To musi coś oznaczać – stwierdziła Marcelina stając obok mnie
- Może tak może nie – wzruszyłam ramionami patrząc jak lekko opici chłopcy rozpoczynają swoją zabawę.
- Nie mów że byś nie chciała – popatrzyła na mnie  - Dziś w programie mamy przyjemność gościć żonę Marco Reus’a – Aleksandrę – zacytowała jedną z niemieckich dziennikarek , której program śniadaniowy leci codziennie o dziesiątej , a przy tym udając że pięść robi za mikrofon.
- Co jak co ale ty na taką dziennikareczkę to się nadajesz – zachichotałam , a obok mnie stanął Marco z założonym już na szyi krawatem Marco. Złapałam jego dłoń i ruszyliśmy na parkiet.
- Dziwny zbieg okoliczności – usmeichnęłam się kiedy już tańczyliśmy przy bardzo romantycznej piosence 
 
- Jeden gościu się przymierzał ale nadepnąłem mu na stopę – wzrokiem pokazał na mojego kuzyna a ja zachichotałam cicho. Nagle muzyka ucichła.
- Gorzko , gorzko – krzyczeli zgromadzeni goście. Przybliżyłam się do Marco i delikatnie zaczęłam muskać jego malinowe usta. Blondyn położył ręce na moim brzuszku i całkowicie zatopiliśmy się w pocałunku.
- Kocham cię – powiedziałam odrywając się od jego ust.
- A ja was – pocałował mnie w czoło i zeszliśmy  z parkietu. Jak to na ciąże przystało poczułam wielką potrzebę pójścia do toalety. Kiedy tak przemierzałam korytarze usłyszałam głośną rozmowę.
- Proszę mnie wpuścić , to bardzo ważna sprawa i muszę z kimś porozmawiać. – mówiła spanikowana dziewczyna. 

- Nie ma pani zaproszenia – ochroniarz pozostał nieugięty
- Niech pan do jasnej cholery zrozumie ! – krzyknęła – Musze porozmawiać z Aleksandrą Mielewczyk
- To ja – wyszłam zza ściany i dałam do zrozumienia ochroniarzowi aby wpuścił dziewczynę , która wyglądała na około 17 lat , a jeszcze bardziej dziwniejsze było to że kiedy ją zobaczyłam to jakby siebie. Jakiś sobowtór czy co ?
- Możemy porozmawiać ? – spytała niepewnie
- Jasne – zaprosiłam ją na kanapę
- Wiem że nie powinnam teraz tak przychodzić  bo ślub twojej kuzynki , ty jesteś w ciąży ale to bardzo ważne – mówiła szybko i widać było że bardzo się stresuje.
- Spokojnie – położyłam swoją dłoń na jej ramieniu  - Mów wolniej
- Dobrze – wzięła głęboki oddech – jestem twoją siostrą …

6 komentarzy:

  1. Piesek jaki słodki <3 Marco mrrr <3 Siostra wow

    OdpowiedzUsuń
  2. Piesek <3 i to o gotowości prostownicy ;P super <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczaczki :O
    A sie porobiło
    Przeczytałam Twój blog od początku i bardzo mi się podoba :)
    Z niecierpliwością czekam na nn :***
    Pozdrawiam i dodaje do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam te niegrzeczne wstawki:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. To sie porobilo..
    Jak to mozliwe?
    Jestem ciekawa, co wymyslisz. ;)
    A co do slubu to mam nadzieje, ze juz niedlugp Aleksandra i Marco go wezma. :)
    Czekam na nn. :3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem zaskoczona.
    Czy to rzeczywiście może być siostra Oli ?
    Mam nadzieje, ze nie będzie chciała zamieszać w jej życiu.
    Rozdział jest świetny.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Pozdrawiam ;)
    .
    W wolnej chwili zapraszam na mój nowy blog, mam nadzieje, ze wpadniesz: nie-potrafie-z-ciebie-zrezygnowac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń