czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 77:




~5 miesięcy później ~



Minęło już sporo czasu , a ja jestem z każdym dniem coraz szczęśliwsza nawet jako ciężarówka w 7 miesiącu ciąży.  Marco ciągle się nami opiekuje. Czasami to nawet mam go dość i wyganiam z domu. Ileż można słuchać tych durnot wczytanych w Internecie na temat tego jak zachowywać się przy porodzie. Wiem że się stara i bardzo to doceniam ale czasami trzeba jakiegoś chill out’u. Jakaś część mojego blondaska pozbyła się dzieciaka na rzecz odpowiedzialnego mężczyzny , który powoli układa sobie życie , a jego codzienną rozrywką są „kłótnie” z moją siostrą. W tym domu nie da się nudzić. Ada bardzo dobrze czuje się w Dortmundzie. Uczęszcza do jednego z tutejszych liceów, dzięki Marco dostała się do szkółki BVB. Nie spodziewałam się ze moja siostra będzie tak grac w piłkę. A ja ? Ja czekam na moment kiedy wezmę swojego malucha na ręce i przytulę. Nie da się opisać słowami co teraz czuję. Z Magdą nadal jesteśmy skłócone. No może zelżyłyśmy ze względu na moją zaawansowaną ciążę.

- Mogę ? – zza drzwi mojego gabinetu wychylił się Mo.



 Tak pracuję w ciąży. Całodniowe siedzenie w domu może doprowadzić do szaleństwa. Do tego nawet Marco dziś nie protestował , a nawet dał mi swoją kartę kredytową bym kupiła sobie kilka nowych ciuszków.

- Tak – potwierdziłam i poprawiłam się na fotelu , który cicho zaskrzypiał. – A co ty tu robisz ? Nie ma dziś treningu – zdziwiłam się

- Wiem – odparł – Chciałem pogadać

- Okej – pokazałam ręką na krzesło by usiadł.

- Bo ty jesteś przyjaciółką Magdy …

- Byłą  - przerwałam 



- No ale wiesz jaka jest , co czuje w danej sytuacji

- Niby tak …

- Bo ja nie wiem co do niej czuję – wypalił – Kompletnie się pogubiłem. Wiesz że nadal ją kocham i chyba nie potrafię być w nowym związku. A Magda ? Będąc z nią chciałem zobaczyć jak to jest kiedy każdego dnia się o kogoś starasz tak jak np. Marco o ciebie i dziecko

- Moritz posłuchaj – ujęłam jego dłoń – Przemyśl to i powiedz jej prosto w twarz. Zawsze powtarzałeś ze Najgorsza prawda jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa

- A bardzo będzie rozpaczać ? – skrzywił się

- Jak za każdym chłopakiem – westchnęłam – Popłacze w poduszkę , poderwie faceta , przeleci i wyrzuci za drzwi. Rutyna.

- W takim razie dzięki – wstał z miejsca. Dał mi całusa w policzek a ja sprawdziłam czy aby zostawiłam porządek. – Może cię podwieźć ? –zaproponował

- Już się tak nie wysilaj koguciku – do środka wszedł Marco i od razu pocałował mnie w policzek – Sam odwiozę swoją dziewczynę.

- Trzymajcie się – pożyczył smutnym głosem Mo i wyszedł.

- Musiałeś – powiedziałam z wyrzutem – Chłopak ma poważne problemy życiowe a ty nawet nie pogadasz z nim jako z przyjacielem  …

- Skarbie – popatrzył na mnie maślanymi oczami – Mam teraz ważniejsze sprawy na głowie , którą np. jest niespodzianka dla ciebie – wyszczerzył się

- Aż się boje – skwitowałam cicho chichocząc i poprawiłam kołnierzyk jego koszuli. 




- Ale jeśli chcesz go zobaczyć musimy jechać do domu – złapał mnie za rękę i powoli opuściliśmy stadion. W drodze do domu zastanawiałam co takiego wymyślił znów mój mężczyzna lecz nic konkretnego nie wymyśliłam. Już po przekroczeniu progu blondyn zakrył mi rękoma oczy i prowadził na górę. Otworzył drzwi. O ile dobrze kojarzę to były do pokoju naszego dziecka  w którym pachniało nowością. Zabrał swoje ręce kładąc je na moje biodra i wtedy zobaczyłam ślicznie urządzony pokoik naszego maleństwa. 



-Podoba ci się ? – jego głos pieścił skórę na mojej szyi.

- To jest wspaniałe – stwierdziłam ze łzami w oczach. Obróciłam się w jego stronę i zaczęłam obcałowywać całą twarz.

- Właśnie takiej nagrody oczekiwałem – uśmiechnął się

- Ada jest ? – spytałam

- Wszyła do koleżanki – oznajmił – Na noc

- No to chodź – złapałam jego dłoń prowadząc do sypialni- Dostaniesz nagrodę 


-------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział dziś odrobinę lepszy :) 
Czytajcie, komentujcie ;D 
Miłego weekednu 
Pozdrawiam , Alex :* 

======================================
Ufff ... Jak dobrze, że już zbliżamy się do końca tej zabawy ;D Na dziś został nam już były zawodnik grający z numerem #32 Leo Bittencrout


Saskia Löhr:

- Urodzona w Niemczech 1994 roku 

- Studiowała na Uniwerystecie w Hagen 

-Poznali się w wieku 15 lat ale stracili z siebie oczu ( matko Xd kolejne bezsensowne zdanie ... Yhhhh) dopóki Leo nie wrócił dwa lata pózniej 

- Razem żyją w Hannoverze  
















1 komentarz:

  1. Świetny <3
    Marco awwww^^
    Powiedz mi gdzie takiego znajdę ? :)
    Czekam na nn i życzę weny :***

    OdpowiedzUsuń